Homo deus. Yuval Noah Harari
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Homo deus - Yuval Noah Harari страница 22
Czy to nie przeczy podstawowym zasadom selekcji naturalnej? Teoria ewolucji utrzymuje, że wszystkie instynkty, popędy i emocje wyewoluowały wyłącznie ze względu na to, że sprzyjały przetrwaniu i rozmnażaniu. Skoro tak, to czy ciągłe rozmnażanie zwierząt gospodarskich jest dowodem na to, że zaspokajane są wszystkie ich prawdziwe potrzeby? Jak to możliwe, by jakaś świnia miała „potrzebę”, która nie jest naprawdę potrzebna do jej przetrwania i rozmnażania?
Z pewnością wszystkie instynkty, popędy i emocje wyewoluowały, aby zaspokoić ewolucyjną presję ze strony konieczności przetrwania i rozmnażania. Kiedy jednak ta presja niespodziewanie znika, nie znikają zarazem ukształtowane przez nią instynkty, popędy i emocje. A przynajmniej nie znikają natychmiast. Chociaż nie odgrywają już zasadniczej roli w przetrwaniu i rozmnażaniu, owe instynkty, popędy i emocje nadal kształtują subiektywne przeżycia zwierzęcia. Rolnictwo prawie z dnia na dzień zmieniło ewolucyjne uwarunkowania życia zwierząt i ludzi, ale nie zmieniło ich popędów fizycznych, emocjonalnych i stadnych czy społecznych. Oczywiście ewolucja nigdy się nie zatrzymuje: w ciągu 12 tysięcy lat od pojawienia się rolnictwa wciąż zmienia ludzi i zwierzęta. Na przykład ludzie w Europie i zachodniej Azji wykształcili w wyniku ewolucji zdolność trawienia krowiego mleka, a jednocześnie krowy przestały bać się ludzi i wytwarzają dzisiaj znacznie więcej mleka niż ich dzicy przodkowie. Jednak są to powierzchowne zmiany. Głębokie czuciowe i emocjonalne struktury zarówno krów czy świń, jak i ludzi nie zmieniły się znacznie od epoki kamienia.
Dlaczego współcześni ludzie tak bardzo uwielbiają słodycze? Przecież nie dlatego, że na początku XXI objadanie się lodami i czekoladą jest dla nas konieczne do przetrwania. Raczej dlatego, że kiedy nasi przodkowie z epoki kamienia znajdowali słodki owoc albo miód, najrozsądniej było jak najszybciej go zjeść. Dlaczego młodzi mężczyźni brawurowo jeżdżą samochodami, wdają się w agresywne sprzeczki i włamują na zabezpieczone strony internetowe? Ponieważ stosują się do pradawnych zapisów w kodzie genetycznym, które dzisiaj mogą być bezużyteczne, a nawet mieć efekt przeciwny do zamierzonego, ale 70 tysięcy lat temu były z punktu widzenia ewolucji całkiem sensowne. Młody łowca, który ryzykował życie w pościgu za mamutem, przyćmiewał wszystkich rywali i zdobywał rękę miejscowej piękności – współcześni mężczyźni wciąż mają te geny i wciąż chcą być macho63.
Dokładnie ta sama ewolucyjna logika kształtuje życie świń: samców, samic i prosiąt, w prowadzonych przez ludzi gospodarstwach. Aby przetrwać i rozmnażać się w naturalnym środowisku, pradawne dziki musiały przemierzać ogromne terytoria, nieustannie zapoznawać się z nowym otoczeniem i uważać na pułapki oraz drapieżniki. Musiały ponadto porozumiewać się i współpracować między sobą, tworzyć złożone grupy, w których dominowały stare i doświadczone samice. Wskutek tego presja ewolucyjna sprawiła, że dziki – a loch dotyczy to w jeszcze większym stopniu niż samców – stały się zwierzętami o niezwykle wysokiej inteligencji stadnej, charakteryzującymi się żywą ciekawością i silnym pragnieniem nawiązywania więzi z innymi osobnikami, zabawy, wałęsania się po okolicy i badania swego otoczenia. Jeśli rodził się mały dzik z jakąś rzadką mutacją, która powodowała, że zwierzę było obojętne na to, co je otacza, i na inne dziki, miał małe szanse na przetrwanie i pozostawienie potomstwa.
Potomkowie dzików – udomowione świnie – odziedziczyli po nich inteligencję, ciekawość i zdolności stadne64. Podobnie jak dziki udomowione świnie porozumiewają się między sobą za pomocą bardzo różnorodnych sygnałów głosowych i węchowych: maciora rozpoznaje jedyne w swoim rodzaju piski swoich prosiąt, a dwudniowe młode rozróżnia już wołanie własnej matki od odgłosów innych macior65. Profesor Stanley Curtis z Pennsylvania State University nauczył dwie świnie – które nazwał Hamlet i Omlet – obsługiwać ryjem specjalny joystick; wkrótce świnie zaczęły dorównywać naczelnym w uczeniu się prostych gier komputerowych oraz w graniu w nie66.
13. Maciory stłoczone w kojcach. Te niezwykle stadne i inteligentne stworzenia spędzają w tych warunkach większość życia, jak gdyby już od początku były kiełbasą.
Dzisiaj większość hodowanych przemysłowo świń nie gra na komputerze. Ich właściciele zamykają je w ciasnych kojcach dla macior: zwykle te przegrody nie mierzą wiele więcej niż dwa metry na pół metra. Podłoga jest w nich betonowa, a rozdzielające je pręty metalowe. W środku prośnej losze trudno nawet się obrócić czy spać na boku, nie mówiąc już o tym, by mogła się poruszać. Po trzech i pół miesiąca spędzonych w takich warunkach świnie przenosi się do nieco obszerniejszych kojców, w których rodzą i karmią prosięta. Podczas gdy w warunkach naturalnych młode ssałyby przez okres od dziesięciu do dwudziestu tygodni, w hodowli przemysłowej są siłą odsadzane w ciągu dwóch do czterech tygodni, oddzielane od matki i wysyłane na utuczenie i zarżnięcie. Maciorę zapładnia się natychmiast na nowo i wysyła z powrotem do ciasnego kojca, gdzie wszystko zaczyna się od początku. Typowa świnia przeżywa zwykle od pięciu do dziesięciu takich cykli, po czym ona także idzie pod nóż. W ostatnich latach w Unii Europejskiej i niektórych stanach w USA wprowadzono pewne regulacje nakazujące zwiększenie powierzchni przegród, ale w wielu innych krajach nadal powszechnie stosuje się za ciasne kojce i dziesiątki milionów hodowlanych świń spędzają w nich prawie całe życie.
Ludzie są dobrymi hodowcami: dbają o to wszystko, czego świnie potrzebują do przetrwania i rozmnażania się. Maciorom zapewnia się wystarczająco dużo pożywienia, szczepi się je przeciwko różnym chorobom, broni się je przed klęskami żywiołowymi i sztucznie zapładnia. Jeśli spojrzeć na to z obiektywnej perspektywy, świnia nie musi już badać otoczenia, nawiązywać więzi z innymi osobnikami, przywiązywać się do prosiąt, ani nawet chodzić. Jednak gdy patrzymy z perspektywy subiektywnej, świnia nadal odczuwa bardzo silne pragnienie robienia tego wszystkiego, a jeśli te pragnienia pozostają niezaspokojone, ogromnie cierpi. U świń zamkniętych w kojcach dla macior zazwyczaj występują symptomy ostrej frustracji na przemian z objawami skrajnej rozpaczy67.
Jest to podstawowa lekcja ewolucyjnej psychologii: jednostka nadal odczuwa ukształtowaną przed tysiącami pokoleń potrzebę, nawet jeśli teraz nie jest już ona konieczna do przetrwania i rozmnażania się. Tragiczne jest to, że rewolucja agrarna dała ludziom zdolność zapewnienia udomowionym zwierzętom przetrwania i rozmnażania się, pozwalając jednocześnie ignorować ich subiektywne potrzeby.
Skąd możemy wiedzieć, że zwierzęta, na przykład świnie, rzeczywiście mają subiektywny świat potrzeb, doznań i emocji? Czy nie popełniamy tu błędu uczłowieczania zwierząt, to znaczy przypisywania cech ludzkich istotom, które ludźmi nie są? Czy nie przypominamy dzieci, które wyobrażają sobie, że ich lalki odczuwają miłość i nienawiść?
W rzeczywistości przypisywanie świniom emocji wcale ich nie uczłowiecza. „Ussacza” je. Emocje bowiem nie są jakąś wyłącznie ludzką cechą – są wspólne wszystkim ssakom (jak również wszystkim ptakom i prawdopodobnie także niektórym gadom, a nawet rybom). Wszystkie ssaki wykształciły zdolności i potrzeby emocjonalne, a z tego, że świnie są ssakami, możemy spokojnie wyciągnąć wniosek, że mają emocje68.
W ostatnich
63
64
S. Held, M. Mendl, C. Devereux, R.W. Byrne,
65
I. Horrell, J. Hodgson,
66
M. Helft,
67
Humane Society of the United States,
68
O. Turnbull, M. Solms,