Homo deus. Yuval Noah Harari
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Homo deus - Yuval Noah Harari страница 20
![Homo deus - Yuval Noah Harari Homo deus - Yuval Noah Harari](/cover_pre458851.jpg)
Naukowcy dzielą historię naszej planety na epoki, takie jak plejstocen, pliocen i miocen. Oficjalnie żyjemy w epoce holocenu. Jednak być może lepiej nazywać ostatnich 70 tysięcy lat epoką antropocenu: epoką ludzkości. W ciągu tych tysiącleci homo sapiens stał się bowiem najważniejszym czynnikiem zmiany w globalnej ekologii57.
Jest to zjawisko niespotykane. Od pojawienia się życia, co nastąpiło jakieś cztery miliardy lat temu, nie zdarzyło się nigdy, by jeden gatunek własnymi siłami zmienił globalną ekologię. Chociaż nie brakowało ekologicznych rewolucji i wydarzeń w rodzaju masowego wymierania gatunków, nie były one spowodowane działaniami jakiejś konkretnej odmiany jaszczurki, nietoperza czy grzyba. Wywoływały je raczej oddziaływania potężnych sił przyrody, na przykład zmiany klimatu, przesunięcia płyt tektonicznych, erupcje wulkanów i zderzenia z asteroidami.
Są ludzie, którzy obawiają się, że dzisiaj znowu grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo w rodzaju potężnych wybuchów wulkanów albo zderzeń z asteroidami. Hollywoodzcy producenci zarabiają na tych lękach miliardy. Jednak w rzeczywistości to niebezpieczeństwo jest niewielkie. Masowe wymieranie zdarza się raz na wiele milionów lat. Owszem, prawdopodobnie kiedyś, w ciągu kolejnych 100 milionów lat, w naszą planetę trafi jakaś wielka asteroida, ale jest rzeczą bardzo mało prawdopodobną, że stanie się to w najbliższy wtorek. Zamiast bać się asteroid, powinniśmy bać się samych siebie.
Homo sapiens zmienił bowiem reguły gry. Temu jednemu gatunkowi małp człekokształtnych udało się w ciągu 70 tysięcy lat przemienić globalny ekosystem w sposób radykalny i niespotykany. Nasz wpływ dorównuje już wpływowi epok lodowcowych i ruchów tektonicznych. W ciągu jednego stulecia może on przewyższyć skutki uderzenia asteroidy, która 65 milionów lat temu wybiła dinozaury.
Tamta asteroida zmieniła bieg ziemskiej ewolucji, ale nie jej fundamentalne reguły, które pozostawały stałe od pojawienia się pierwszych organizmów przed czterema miliardami lat. Przez wszystkie minione eony wszystko, co żyło: czy to wirusy, czy dinozaury, ewoluowało zgodnie z niezmiennymi zasadami doboru naturalnego. W dodatku bez względu na to, jak osobliwe i dziwaczne kształty przyjmowało życie, pozostawało ograniczone do sfery organicznej – czy był to kaktus, czy wieloryb, składał się z organicznych związków chemicznych. Teraz ludzkość jest gotowa zastąpić dobór naturalny inteligentnym projektowaniem i rozciągnąć życie ze sfery organicznej na nieorganiczną.
Nawet jeśli odłożyć na bok te przyszłe perspektywy i spojrzeć tylko wstecz na minione 70 tysięcy lat, jest rzeczą jasną, że antropocen w niespotykany sposób zmienił świat. Wprawdzie asteroidy, tektonika płyt i zmiany klimatu oddziaływały na organizmy na całej kuli ziemskiej, ale ich wpływ był różny na poszczególnych jej obszarach. Nasza planeta nigdy nie stanowiła jednego ekosystemu; była raczej zbiorem wielu luźno ze sobą powiązanych ekosystemów. Kiedy ruchy tektoniczne połączyły Amerykę Północną z Ameryką Południową, doprowadziło to do wymarcia większości południowoamerykańskich torbaczy, ale nie miało żadnego szkodliwego wpływu na kangury w Australii. Kiedy 20 tysięcy lat temu ostatnia epoka lodowcowa osiągnęła apogeum, meduzy zarówno w Zatoce Perskiej, jak i Zatoce Tokijskiej musiały przystosować się do nowego klimatu. Jednak ponieważ między tymi dwiema populacjami nie było żadnych związków, każda z nich zareagowała na zmianę w inny sposób i wyewoluowały w odmiennych kierunkach.
Natomiast homo sapiens zniósł granice dzielące wcześniej kulę ziemską na niezależne strefy ekologiczne. W antropocenie nasza planeta po raz pierwszy stała się jedną ekologiczną całością. Australia, Europa i Ameryka nadal mają inny klimat i inną topografię, jednak ludzie sprawili, że organizmy z całego świata regularnie się mieszają bez względu na odległość i położenie geograficzne. Proces, który zaczął się od paru drewnianych łodzi, przybrał postać powodzi samolotów, tankowców i gigantycznych towarowców, których szlaki przecinają każdy ocean, łącząc wszystkie wyspy oraz kontynenty. Wskutek tego ekologii, dajmy na to, Australii nie sposób już rozumieć bez uwzględnienia europejskich ssaków czy amerykańskich mikroorganizmów, które zalewają jej wybrzeża i pustynie. Owce, pszenica, szczury i wirusy grypy, które ludzie przywieźli do Australii w ciągu ostatnich trzystu lat, są dzisiaj dużo ważniejsze dla jej ekologii niż występujące tam naturalnie kangury i koale.
Jednak antropocen nie jest zjawiskiem nowym, ograniczającym się do ostatnich paru stuleci. Już dziesiątki tysięcy lat temu, kiedy nasi przodkowie z epoki kamienia rozeszli się z Afryki Wschodniej na cztery strony świata, zmieniali florę i faunę każdego kontynentu oraz każdej wyspy, na których się osiedlali. Doprowadzili do wymarcia wszystkich innych gatunków człowieka na świecie, 90 procent wielkich zwierząt Australii, 75 procent wielkich ssaków Ameryki i mniej więcej 50 procent wszystkich wielkich ssaków lądowych naszej planety – a wszystko to jeszcze zanim zasiali pierwsze pole pszenicy, nadali kształt pierwszemu metalowemu narzędziu, napisali pierwszy tekst czy wybili pierwszą monetę58.
Duże zwierzęta były ich głównymi ofiarami, ponieważ było ich stosunkowo niewiele i rozmnażały się powoli. Porównajmy na przykład mamuty (które wymarły) z królikami (które przetrwały). Stado mamutów liczyło nie więcej niż kilkadziesiąt osobników, a rozmnażały się w tempie być może zaledwie dwóch młodych rocznie. A zatem gdyby miejscowe ludzkie plemię zabijało w trakcie polowań jedynie trzy mamuty na rok, wystarczyłoby to, by liczba zgonów przewyższała liczbę narodzin i by w ciągu paru pokoleń mamuty znikły. Króliki natomiast mnożyły się jak to króliki. Nawet gdyby ludzie co roku zabijali w trakcie polowań setki królików, byłoby to za mało, by doprowadzić je do wyginięcia.
Nasi przodkowie wcale oczywiście nie zamierzali wymazać mamutów z powierzchni ziemi; po prostu nie mieli świadomości konsekwencji swoich działań. Wytępienie mamutów i innych dużych zwierząt na osi czasu ewolucji było wprawdzie błyskawiczne, ale w ludzkich kategoriach dokonywało się powoli i stopniowo. Człowiek nie żył dłużej niż siedemdziesiąt czy osiemdziesiąt lat, podczas gdy proces wytępienia tych zwierząt trwał całe stulecia. Pradawny homo sapiens prawdopodobnie nawet nie zauważał związku między coroczną trzebieżą mamutów – która polegała na zabiciu nie więcej niż dwóch czy trzech zwierząt – a znikaniem tych włochatych gigantów. W najlepszym razie jakiś starzec mógł z tęsknotą w głosie opowiadać sceptycznie nastawionej dzieciarni: „Kiedy ja byłem młody, mamutów było dużo więcej niż dzisiaj. Tak samo mastodontów i gigantycznych łosi. No i oczywiście wodzowie plemienia byli uczciwi, a dzieci szanowały starszych”.
Świadectwa antropologiczne i archeologiczne wskazują na to, że pradawni zbieracze-łowcy prawdopodobnie byli animistami: wierzyli, że nie ma żadnej zasadniczej przepaści oddzielającej ludzi od innych zwierząt. Świat – to znaczy dolina, w której żyli, wraz z otaczającymi ją łańcuchami górskimi – należy do wszystkich jego mieszkańców, a każdy z nich stosuje się do wspólnego zestawu reguł. Te reguły wiązały się z bezustannymi
55
WWF Global,
56
Richard Inger et al.,
57
Simon L. Lewis, Mark A. Maslin,
58
Timothy F. Flannery,