Wspomnienie o przeszłości Ziemi. Cixin Liu
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Wspomnienie o przeszłości Ziemi - Cixin Liu страница 20
Odepchnął się od stołu konferencyjnego, a jego krzesło odsunęło się dalej niż zwykle. Lekceważąc zakaz palenia w sali, wyciągnął cygaro.
Zebrani przenieśli uwagę na nowych – ekspertów od hibernacji. Żaden z nich nie odezwał się ani słowem, ale nawet nie starali się ukryć złości i frustracji typowej dla specjalistów postawionych wobec nieznających się na rzeczy fanatyków, którzy prosili ich o coś, co jest niemożliwe.
– Może… – Cheng Xin rozejrzała się niepewnie. Nadal nie mogła przywyknąć do zachowania dyrektora naczelnego.
– Naprzód! Nic nas nie powstrzyma! – rzekł do niej Wade, wydmuchując te słowa razem z dymem.
– Może… nie musimy wysyłać w kosmos żywego człowieka.
Reszta zespołu popatrzyła na nią, potem po sobie nawzajem, a później zwróciła oczy na ekspertów od hibernacji. Tamci potrząsnęli głowami, niepewni, o czym mówi Cheng Xin.
– Moglibyśmy szybko zamrozić człowieka do minus dwustu stopni Celsjusza, a potem wystrzelić go w kosmos. Nie potrzebowalibyśmy aparatury podtrzymującej życie ani systemów ogrzewania, więc kapsuła z ciałem mogłaby być bardzo mała i lekka. Jej masa całkowita nie powinna przekraczać stu dziesięciu kilogramów. Dla nas takie ciało jest trupem, ale może nie dla Trisolarian.
– Bardzo dobrze – powiedział Wade, kiwając do niej głową. Po raz pierwszy pochwalił kogoś spośród personelu.
– Mówi pani o krioochronie, nie o hibernacji – rzekł jeden z ekspertów. – Największą przeszkodę w ponownym ożywieniu zamrożonego w błyskawicznym tempie ciała stanowi zapobieżenie uszkodzeniu komórek przez kryształki lodu podczas rozmrażania. To samo dzieje się z zamrożonym tofu: kiedy się je rozmrozi, zamienia się w gąbkę. Aha, domyślam się, że większość państwa nie jadła mrożonego tofu. – Ekspert, który był Chińczykiem, uśmiechnął się na widok zdezorientowanych ludzi z Zachodu. – Cóż, być może Trisolarianie znają metody zapobiegania takim uszkodzeniom. Może potrafią przywrócić ciału normalną temperaturę w bardzo krótkim czasie, w mili- czy nawet w mikrosekundę. My nie wiemy, jak to zrobić, w każdym razie bez zamienienia ciała w parę.
Cheng Xin niezbyt uważnie przysłuchiwała się tej dyskusji. Zastanawiała się, kto miałby być tą osobą zamrożoną do minus pięćdziesięciu stopni i wystrzeloną w przestrzeń kosmiczną. Starała się iść naprzód bez względu na konsekwencje, ale na myśl o tym zadrżała.
Na bieżącym zebraniu ROP miało się odbyć głosowanie nad najnowszą wersją programu Klatka Schodowa. Prywatne rozmowy Wade’a z przedstawicielami różnych krajów napawały optymizmem. Ponieważ zmodyfikowany plan miał doprowadzić do pierwszego kontaktu ludzkości z cywilizacją pozaziemską, jego znaczenie różniło się jakościowo od wysłania zwykłej sondy. Poza tym można było powiedzieć, że osoba wysłana do Trisolarian będzie tykającą bombą wszczepioną w serce wroga. Umiejętnie wykorzystując przewagę ludzi w sferze forteli i podstępów, będzie mogła zmienić przebieg całej wojny.
Jednak tego wieczoru Zgromadzenie Ogólne miało ogłosić na specjalnej sesji program Wpatrujących się w Ścianę, więc spotkanie ROP przesunęło się o ponad godzinę. Personel PAW czekał w holu sali posiedzeń Zgromadzenia Ogólnego. W poprzednich spotkaniach ROP pozwalano brać udział tylko Wade’owi i Wadimowowi, a pozostali musieli siedzieć poza salą i czekać na wezwanie, jeśli potrzebne były wyjaśnienia techniczne z zakresu ich specjalizacji. Jednak tym razem Wade poprosił Cheng Xin, by towarzyszyła jemu i Wadimowowi podczas samego spotkania, co dla asystentki technicznej niskiego szczebla było wielkim wyróżnieniem.
Po zakończeniu sesji Zgromadzenia Ogólnego Cheng Xin i inni patrzyli, jak przez hol przechodzi i opuszcza budynek jakiś mężczyzna otoczony tłumem reporterów, widocznie jeden z przedstawionych przed chwilą Wpatrujących się w Ścianę. Ponieważ wszyscy z PAW koncentrowali się na programie Klatka Schodowa, większości personelu agencji nie obchodzili Wpatrujący się w Ścianę i tylko kilkoro z nich wyszło na zewnątrz, by rzucić na niego okiem. Dlatego też kiedy doszło do zamachu na życie Luo Ji, nikt z PAW nie słyszał odgłosu strzału, zobaczyli tylko przez szklane drzwi jakieś zamieszanie. Wybiegli na zewnątrz, gdzie natychmiast oślepiły ich reflektory helikopterów.
– O mój Boże, zastrzelono jednego z Wpatrujących się w Ścianę! – krzyknął jeden z kolegów Cheng Xin. – Słyszałem, że wpakowano mu kilka kul. W głowę!
– A kim są ci Wpatrujący się w Ścianę? – zapytał Wade. W jego głosie nie słychać było szczególnego zainteresowania.
– Też nie bardzo wiem. Chyba trzech z nich pochodzi z grona dobrze znanych kandydatów, ale czwarty, ten, którego zastrzelono, to pani rodak. – Kolega wskazał Cheng Xin. – Ale nikt o nim wcześniej nie słyszał. Po prostu zwykły facet.
– W tym wyjątkowym czasie nikt nie jest „zwykłym facetem” – powiedział Wade. – Na przypadkowej osobie może nagle spocząć wielka odpowiedzialność, a kogoś ważnego można w każdej chwili zastąpić kimś innym. – Spojrzał najpierw na Cheng Xin, a potem na Michaiła Wadimowa. Po chwili odwołał go sekretarz ROP.
– Grozi mi – szepnął Wadimow do Cheng Xin. – Wczoraj wpadł w szał i oświadczył, że może się mnie łatwo pozbyć.
– Michaił, ja…
Wadimow uciszył ją podniesieniem ręki. Silne światło z helikoptera przeświecało przez jego dłoń i ukazywało krew pod skórą.
– On nie żartował. Nasza agencja nie musi przestrzegać normalnych procedur zarządzania zasobami ludzkimi. Jesteś zrównoważona, spokojna, ciężko pracujesz, a do tego myślisz kreatywnie i czujesz się odpowiedzialna za sprawy, które daleko wykraczają poza to, co musisz robić na swoim oficjalnym stanowisku. To rzadki zespół cech u osoby w twoim wieku. Xin, naprawdę się cieszę, że mogłabyś mnie zastąpić… ale niezupełnie potrafisz robić to co ja. – Rozejrzał się po otaczającym ich tłumie ludzi. – Nie sprzedasz matki do burdelu. Jeśli chodzi o ten aspekt naszej profesji, wciąż jesteś dzieckiem. Mam szczerą nadzieję, że zawsze taka pozostaniesz.
Podeszła do nich Camille ze spiętym plikiem papierów. Cheng Xin domyśliła się, że jest to wstępna analiza wykonalności programu Klatka Schodowa. Camille podniosła dokumenty i przez chwilę trzymała je w górze, a potem, zamiast im je dać, walnęła nimi o ziemię.
– Pierdolić ich wszystkich! – wrzasnęła. Mimo że nad ich głowami huczały helikoptery, parę osób odwróciło się i spojrzało na nią. – Jebane świnie! Nie wiedzą nic oprócz tego, jak się tarzać w błocie!
– O kim mówisz? – zapytał Wadimow.
– O wszystkich! O całej ludzkości! Pół wieku temu chodziliśmy po Księżycu, a teraz nic nie mamy, niczego nie możemy zmienić!
Cheng Xin schyliła się i podniosła papiery. Faktycznie było to studium wykonalności. Przekartkowała je z Wadimowem, ale napisane było bardzo technicznym, trudnym do szybkiego zrozumienia językiem. Wrócił też Wade – sekretarz ROP poinformował go, że sesja zacznie się za piętnaście minut.