Style radykalnej woli. Susan Sontag

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Style radykalnej woli - Susan Sontag страница 5

Автор:
Серия:
Издательство:
Style radykalnej woli - Susan  Sontag

Скачать книгу

      Sztu­ka „mil­czą­ca” jest jed­ną z moż­li­wych re­ali­za­cji owej wi­zjo­ner­skiej ahi­sto­rycz­nej kon­dy­cji.

      Roz­waż­my róż­ni­cę po­mię­dzy patrzeniem a obserwowaniem. Pa­trze­nie to czyn­ność do­bro­wol­na. Jest przy tym zmien­na, a jej in­ten­syw­ność wzra­sta i spa­da wraz z prze­no­sze­niem się punk­tu sku­pie­nia uwa­gi i za­in­te­re­so­wa­nia. Ob­ser­wo­wa­nie ma za­sad­ni­czo kom­pul­syw­ny cha­rak­ter – jest rów­ne, nie­zmien­ne, „za­fik­so­wa­ne”.

      Tra­dy­cyj­na sztu­ka pra­gnie, by na nią pa­trzo­no. Sztu­ka mil­czą­ca – by ją ob­ser­wo­wa­no. Nie po­zwa­la – przy­naj­mniej co do za­sa­dy – na spa­dek uwa­gi, po­nie­waż za­sad­ni­czo ni­g­dy o nią nie za­bie­ga­ła. Ob­ser­wo­wa­nie jest praw­do­po­dob­nie tak od­le­głe od hi­sto­rii i na tyle bli­skie wiecz­no­ści, jak to tyl­ko moż­li­we we współ­cze­snej sztu­ce.

      10

      Ci­sza jest me­ta­fo­rą czy­ste­go, nie­in­ge­ru­ją­ce­go spoj­rze­nia, ja­kie na­le­ży kie­ro­wać na ten ro­dzaj dzieł, któ­re prze­ma­wia­ją do­pie­ro wte­dy, gdy się je oglą­da, i są tak nie­na­ru­szal­ne, że na­wet wni­kli­we ba­da­nie nie może za­kłó­cić ich we­wnętrz­nej spój­no­ści. Od­bior­ca pod­cho­dzi wów­czas do dzie­ła jak do kra­jo­bra­zu. Kra­jo­braz nie do­ma­ga się, by widz go „zro­zu­miał”, uznał za istot­ny, prze­jął się nim lub po­czuł doń sym­pa­tię. Woli ra­czej, by wi­dza w ogó­le nie było i by ni­cze­go mu nie do­da­wał. Kon­tem­pla­cja w ści­słym zna­cze­niu sta­no­wi za­tra­ce­nie się od­bior­cy. Przed­miot, któ­ry jest jej wart, uni­ce­stwia po­strze­ga­ją­cy pod­miot.

      Ob­fi­tość, do któ­rej widz ni­cze­go nie może już do­dać i któ­ra przy­po­mi­na es­te­tycz­ną re­la­cję czło­wie­ka do na­tu­ry, jest ide­ałem, do któ­re­go aspi­ru­je znacz­na część współ­cze­snej sztu­ki, i żeby go osią­gnąć, po­słu­gu­je się stra­te­gia­mi ni­ja­ko­ści, re­duk­cji, dez­in­dy­wi­du­acji i za­prze­cza­nia lo­gi­ce. Wi­dow­nia w za­sa­dzie nie może wnieść na­wet wła­snej re­flek­sji. Wszyst­kie obiek­ty, je­śli oglą­da się je pra­wi­dło­wo, są już kom­plet­ne. To wła­śnie za­pew­ne ma na my­śli Cage, mó­wiąc, że choć ci­sza nie ist­nie­je, po­nie­waż za­wsze sły­szy się ja­kieś dźwię­ki, to jed­nak „Nie wie się nic, gdy na­praw­dę za­czy­na się słu­chać”9.

      Ob­fi­tość – do­świad­cze­nie wy­peł­nio­nej prze­strze­ni, w któ­rą nie mogą wkro­czyć żad­ne idee – to nie­prze­ni­kli­wość. Czło­wiek mil­czą­cy jest dla in­nych nie­przej­rzy­sty. Jego mil­cze­nie skła­nia jed­nak do róż­nych prób in­ter­pre­ta­cji, wy­czy­ta­nia wy­po­wie­dzi z ci­szy.

      Nie­przej­rzy­stość pro­wa­dzą­ca do du­cho­we­go za­mę­tu jest te­ma­tem Per­so­ny Berg­ma­na. Świa­do­me mil­cze­nie jed­nej z bo­ha­te­rek, ak­tor­ki, ma dwa aspek­ty: za­nie­cha­nie mó­wie­nia, ro­zu­mia­ne jako oso­bi­sta de­cy­zja, wy­ra­ża pra­gnie­nie oczysz­cze­nia etycz­ne­go; jest też jed­nak – jako spo­sób po­stę­po­wa­nia – na­rzę­dziem wła­dzy, ro­dza­jem sa­dy­zmu czy też za­ję­ciem nie­pod­wa­żal­nej wręcz po­zy­cji siły, z któ­rej ko­bie­ta ma­ni­pu­lu­je swo­ją to­wa­rzysz­ką i pie­lę­gniar­ką, dez­orien­tu­jąc ją i obar­cza­jąc jarz­mem mowy.

      Lecz nie­przej­rzy­stość mil­cze­nia moż­na po­strze­gać tak­że bar­dziej po­zy­tyw­nie – jako wy­zwo­le­nie od trosk. Ke­ats z mil­cze­nia urny grec­kiej czer­pie du­cho­wą siłę: „usły­sza­na” pieśń trwa, pod­czas gdy me­lo­die gra­ne „dla cie­le­snych uszu” od­cho­dzą w za­po­mnie­nie. Ci­sza jest toż­sa­ma ze spo­wol­nie­niem („wol­ny bieg cza­su”10). W grec­ką urnę moż­na się wpa­try­wać bez koń­ca. We­dług tezy za­war­tej w wier­szu wiecz­ność jest je­dy­nym in­te­re­su­ją­cym te­ma­tem re­flek­sji – ta­kim, któ­ry jako je­dy­ny po­zwa­la do­pro­wa­dzić do koń­ca pra­cę umy­słu nie­ustan­nie za­da­ją­ce­go py­ta­nia bez od­po­wie­dzi („Mil­czą­ca for­mo, w któ­rej to­nąć moż­na okiem / Jak w wiecz­no­ści”), i wy­pro­wa­dzić osta­tecz­ne rów­na­nie idei („Pięk­no jest praw­dą, praw­da – pięk­nem”) – rów­na­nie jed­no­cze­śnie ab­so­lut­nie pu­ste i cał­ko­wi­cie peł­ne. Bez prze­śle­dze­nia ar­gu­men­ta­cji Ke­at­sa lo­gicz­ne za­koń­cze­nie jego wier­sza może się wy­dać czy­tel­ni­ko­wi try­wial­ne, ba­nal­ne. Sko­ro jed­nak spre­cy­zo­wa­na, kon­kret­na myśl ist­nie­je w cza­sie, czy­li hi­sto­rii, mil­cze­nie wiecz­no­ści przy­go­to­wu­je nas na myśl poza my­ślą, co z per­spek­ty­wy tra­dy­cyj­ne­go ro­zu­mo­wa­nia i zwy­kłej pra­cy umy­słu wy­da­wać się musi zu­peł­nym bra­kiem my­śli – acz­kol­wiek może być tak­że em­ble­ma­tem no­we­go, „trud­ne­go” my­śle­nia.

      11

      Pra­gnie­nie ci­szy wią­że się z pra­gnie­niem no­we­go po­cząt­ku w do­me­nie per­cep­cji i kul­tu­ry. W swej naj­bar­dziej am­bit­nej, agi­ta­cyj­nej od­mia­nie wzy­wa­nie do za­milk­nię­cia sta­no­wi część mi­tycz­ne­go pro­jek­tu cał­ko­wi­te­go wy­zwo­le­nia. Cho­dzi ni mniej, ni wię­cej, jak o wy­zwo­le­nie ar­ty­sty od sa­me­go sie­bie, sztu­ki od dzie­ła, sztu­ki od hi­sto­rii, du­cha od ma­te­rii, umy­słu od jego per­cep­cyj­nych i in­te­lek­tu­al­nych ogra­ni­czeń.

      Jak już dziś wia­do­mo, ist­nie­ją spo­so­by my­śle­nia, któ­rych jesz­cze nie zna­my. Nie ma nic waż­niej­sze­go czy cen­niej­sze­go niż wie­dza, choć­by jesz­cze nie­od­kry­ta. Nie­cier­pli­wo­ści i du­cho­we­go nie­po­ko­ju, któ­ry spro­wa­dza, nie spo­sób uśmie­rzyć – to pa­li­wo ra­dy­kal­nej sztu­ki na­sze­go stu­le­cia. Wzy­wa­jąc do mil­cze­nia i re­duk­cji, sztu­ka ude­rza w samą sie­bie i za­mie­nia się w me­to­dę au­to­ma­ni­pu­la­cji, sztucz­kę ma­gicz­ną – usi­łu­je do­pro­wa­dzić do na­ro­dzin no­wych spo­so­bów my­śle­nia.

      Ci­sza jest na­rzę­dziem prze­war­to­ścio­wa­nia sztu­ki, zaś sztu­ka zwia­stu­je ra­dy­kal­ne prze­obra­że­nia ludz­kich war­to­ści. Lecz by to na­rzę­dzie mo­gło speł­nić swo­ją funk­cję, trze­ba je w pew­nej chwi­li od­rzu­cić lub przy­naj­mniej znacz­nie zmie­nić.

      Ci­sza jest prze­po­wied­nią, ar­ty­sta zaś swo­imi dzia­ła­nia­mi sta­ra się ją jed­no­cze­śnie speł­nić i jej za­po­biec.

      Już sam ję­zyk wska­zu­je, że ob­sza­rem jego trans­cen­den­cji jest mil­cze­nie, zaś mil­cze­nie – że mowa.

      Czy jed­nak przed­się­wzię­cie ar­ty­stycz­ne tra­ci na nie­au­ten­tycz­no­ści, je­śli twór­ca jest świa­dom tego

Скачать книгу