21 lekcji na XXI wiek. Yuval Noah Harari
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу 21 lekcji na XXI wiek - Yuval Noah Harari страница 11
Jak się wam wydaje: ile czasu zajęło programowi AlphaZero nauczenie się szachów od zera, przygotowanie się do meczu ze Stockfishem i rozwinięcie swego genialnego instynktu? Cztery godziny. Tak, to nie błąd drukarski. Przez całe stulecia umiejętność doskonałej gry w szachy uważano za jedno ze szczytowych osiągnięć ludzkiej inteligencji. AlphaZero przeszedł od kompletnej niewiedzy do kreatywnego mistrzostwa w ciągu czterech godzin, bez pomocy żadnego ludzkiego przewodnika29.
AlphaZero nie jest jedynym przykładem tak pomysłowego oprogramowania. Obecnie wiele programów stale pozostawia szachistów w tyle nie tylko pod względem obliczeń prowadzonych metodą na siłę, lecz nawet pod względem „kreatywności”. Podczas turniejów, w których biorą udział wyłącznie ludzie, sędziowie muszą nieustannie mieć się na baczności i pilnować, czy gracze nie próbują oszukiwać, korzystając potajemnie z pomocy komputerów. Jednym ze sposobów na wyłapywanie takich oszustw jest kontrolowanie poziomu oryginalności gry poszczególnych uczestników. Jeśli któryś z nich wykona jakieś wyjątkowo kreatywne posunięcie, sędziowie mogą podejrzewać, że nie może to być ruch wymyślony przez człowieka – i dochodzą do wniosku, że musiał go wykonać komputer. Przynajmniej w szachach kreatywność jest więc już cechą charakterystyczną komputerów, a nie ludzi! Jeśli zatem szachy są dla nas tym, czym były niegdyś kanarki zabierane do kopalń (były wrażliwsze od ludzi na trujące i grożące wybuchem gazy), to dostaliśmy jasne ostrzeżenie: nasz kanarek zdycha. To, co dzieje się dzisiaj z zespołami szachowymi w formule „człowiek plus SI”, wkrótce może dotyczyć także podobnych zespołów pilnujących porządku publicznego, zajmujących się leczeniem i bankowością30.
Dlatego tworzenie nowych miejsc pracy i przekwalifikowywanie ludzi, by te miejsca mogli zająć, nie będzie jednorazową akcją. Rewolucja, jaką niesie ze sobą sztuczna inteligencja, nie stanie się pojedynczym przełomowym wydarzeniem czy okresem, po którym rynek pracy osiągnie nową równowagę. Będzie to raczej kaskada coraz większych wstrząsów. Już dzisiaj niewielu pracowników spodziewa się, że przepracuje w tym samym miejscu całe życie31. W 2050 roku przedpotopowa może się wydać nie tylko idea „pracy na całe życie”, ale nawet idea „zawodu na całe życie”.
Nawet gdybyśmy mogli nieustannie wymyślać i tworzyć nowe miejsca pracy oraz przekwalifikowywać zatrudnionych, może powstać pytanie, czy przeciętny człowiek będzie miał wystarczającą emocjonalną odporność, by doświadczać przez całe życie takich niekończących się wstrząsów. Zmiana zawsze niesie ze sobą stres, a rozgorączkowany świat początku XXI wieku wywołał globalną epidemię stresu32. Czy wraz z dalszym wzrostem niestabilności rynku pracy i niepewności co do indywidualnej kariery ludzie dalej będą sobie jakoś z tym radzić? Prawdopodobnie będziemy potrzebowali dużo skuteczniejszych metod redukcji stresu – poczynając od farmakologii, przez neurofeedback, po medytację – jeśli nie chcemy, żeby gatunkowi homo sapiens wysiadła głowa. W 2050 roku „bezużyteczna” klasa może się pojawić nie tylko w wyniku kompletnego braku pracy albo braku użytecznej edukacji, lecz również z powodu niewystarczającej odporności psychicznej.
Oczywiście w większości to tylko spekulacje. W chwili gdy piszę te słowa – czyli na początku 2018 roku – automatyzacja zrewolucjonizowała już wiele gałęzi przemysłu, ale nie spowodowała ogromnego bezrobocia. Tak naprawdę w wielu krajach, jak choćby w Stanach Zjednoczonych, bezrobocie znajduje się na wyjątkowo niskim poziomie. Nikt nie jest w stanie przewidzieć z całą pewnością, jaki wpływ na różne zawody będą miały w przyszłości uczenie maszynowe i automatyzacja, niezwykle trudno jest też nawet w przybliżeniu określić, jak będzie się to rozwijać w czasie, zwłaszcza że wiele zależy w równej mierze od decyzji politycznych oraz tradycji kulturowych, co od przełomów czysto technicznych. Dlatego nawet w sytuacji, gdy okaże się już, że pojazdy autonomiczne są bezpieczniejsze i tańsze niż samochody z kierowcami, politycy oraz konsumenci mogą i tak całymi latami, a może i przez dziesięciolecia, blokować tę zmianę.
Nie możemy jednak pozwolić sobie na beztroskę. Niebezpiecznie jest po prostu zakładać, że nowych miejsc pracy, które się pojawią, będzie wystarczająco dużo, by zrekompensować wszystkie te, które znikną. To, że tak było w trakcie poprzednich fal automatyzacji, nie stanowi żadnej gwarancji, że sytuacja się powtórzy także w zupełnie innych uwarunkowaniach XXI wieku. Potencjalne wstrząsy społeczne i polityczne mogłyby przybrać tak zatrważające rozmiary, że nawet gdyby prawdopodobieństwo masowego bezrobocia w skali całego systemu było niskie, powinniśmy potraktować je bardzo poważnie.
W XIX wieku rewolucja przemysłowa stworzyła nowe warunki i problemy, z którymi nie potrafił sobie poradzić żaden z istniejących modeli społecznych, ekonomicznych i politycznych. Feudalizm, monarchizm i tradycyjne religie nie były przystosowane do zarządzania przemysłowymi metropoliami, milionami przesiedlonych robotników ani nieustannie zmieniającą się nowoczesną gospodarką. Dlatego ludzkość musiała wypracować całkowicie nowe modele: powstały więc liberalne kraje demokratyczne, komunistyczne dyktatury i faszystowskie reżimy. Eksperymentowanie z tymi modelami zajęło ponad sto lat strasznych wojen i rewolucji, by można było oddzielić ziarno od plew i wprowadzić w życie najlepsze rozwiązania. Opisywana przez Dickensa praca dzieci w kopalniach, pierwsza wojna światowa i wielki głód na Ukrainie z lat 1932–1933 stanowiły zaledwie maleńką część czesnego, jakie ludzkość zapłaciła za tę naukę.
Wyzwanie, jakie stawiają nam w XXI wieku technologia informacyjna i biotechnologia, jest zapewne znacznie większe niż wyzwanie, którym w minionej epoce były maszyny parowe, koleje żelazne i elektryczność. Biorąc pod uwagę ogromną niszczycielską potęgę, jaką dysponuje nasza cywilizacja, nie możemy sobie pozwolić na kolejne nieudane modele, wojny światowe i krwawe rewolucje. Tym razem takie nieudane eksperymenty mogłyby się skończyć wojnami jądrowymi, potwornymi modyfikacjami genetycznymi i całkowitym rozpadem biosfery. Dlatego musimy spisać się lepiej niż wówczas, gdy stawialiśmy czoło rewolucji przemysłowej.
Potencjalne rozwiązania dzielą się na trzy główne kategorie: co robić, aby zapobiec znikaniu miejsc pracy; co robić, aby tworzyć wystarczająco dużo nowych miejsc pracy; oraz co robić, jeśli mimo najlepszych wysiłków proces znikania miejsc pracy będzie znacznie szybszy od procesu ich tworzenia.
Zapobieganie całkowitemu znikaniu miejsc pracy to strategia mało pociągająca i prawdopodobnie skazana na porażkę, ponieważ oznacza rezygnację z ogromnego pozytywnego potencjału sztucznej inteligencji i robotyki. Niemniej jednak rządy mogą zdecydować o celowym spowolnieniu tempa automatyzacji, aby zmniejszyć powodowane przez nią wstrząsy i dać sobie i ludzkości więcej czasu na przystosowanie się do nowej
29
30
T. Cowen,
31
M. Ansell,
32
A. Williams,