Niemiecki bękart (wyd. 3). Camilla Lackberg

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niemiecki bękart (wyd. 3) - Camilla Lackberg страница 25

Niemiecki bękart (wyd. 3) - Camilla Lackberg Saga o Fjallbace

Скачать книгу

drgnął. Erika pomyślała, że jej się przywidziało. – Frans Ringholm i Britta… – Axel strzelił palcami – jak się nazywała? – Szukał w zakamarkach pamięci, ale nie mógł sobie przypomnieć. – Wydaje mi się, że nadal mieszka we Fjällbace. Ma dwie albo trzy córki, ale chyba sporo starsze od ciebie. Mam jej nazwisko na końcu języka, ale… Zresztą kiedy wyszła za mąż, pewnie i tak zmieniła nazwisko. Już wiem. Nazywała się Johansson, za mąż wyszła również za Johanssona. Czyli nic się nie zmieniło.

      – W takim razie na pewno uda mi się ją odnaleźć. Ale nie odpowiedział pan. Jaka była moja matka? Wtedy.

      Axel milczał przez chwilę, a potem powiedział:

      – Spokojna, zamyślona. Ale nie smutna, nie taka, jaką ją opisujesz. Miała w sobie cichą radość. Nie to co Britta – prychnął.

      – A jaka była Britta?

      – Nigdy jej nie lubiłem i zupełnie nie rozumiałem, dlaczego brat zadaje się z taką… gąską. – Axel potrząs-nął głową. – Twoja matka była z innej gliny. Britta była płytką, rozchichotaną osóbką, uganiała się za Fransem tak… w tamtych czasach dziewczyny po prostu tak się nie zachowywały. Wtedy było inaczej, rozumiesz.

      Lekko się uśmiechnął i mrugnął porozumiewawczo.

      – A Frans?

      Z półotwartymi ustami wpatrywała się we Frankla, chłonęła każde jego słowo. Im więcej się dowiadywała o matce, tym bardziej się przekonywała, jak mało ją znała.

      – Nie byłem zachwycony przyjaźnią mojego brata z Fransem Ringholmem. Miał gwałtowne usposobienie, pewną skłonność do okrucieństwa… wolałbym nie zadawać się z kimś takim. Ani wtedy, ani teraz.

      – A co on teraz robi?

      – Mieszka w Grebbestad. Można powiedzieć, że wybraliśmy zupełnie różne drogi życiowe – powiedział to sucho, z pogardą.

      – W jakim sensie?

      – W takim, że ja poświęciłem się walce z nazizmem, natomiast Frans życzyłby sobie powtórki z historii, najlepiej tu, na szwedzkiej ziemi.

      – A co ma z tym wspólnego hitlerowski medal? – spytała Erika i pochyliła się w jego stronę.

      Wyraz twarzy Frankla zmienił się, jakby opadła zasłona. Wstał.

      – Właśnie, medal. Chodźmy go poszukać.

      Wyszedł z pokoju pierwszy, Erika, speszona, za nim. Zastanawiała się, co takiego powiedziała, że nagle się przed nią zamknął, ale uznała, że nie pora na pytania. Przystanął w przedpokoju przed drzwiami, których wcześniej nie zauważyła. Były zamknięte. Zawahał się, stał z ręką na klamce.

      – Chyba lepiej będzie, jeśli wejdę sam – powiedział drżącym głosem.

      Erika domyśliła się, że za drzwiami jest biblioteka, w której zginął Erik.

      – Może odłóżmy to na kiedy indziej – zaproponowała. Miała wyrzuty sumienia, że zakłóciła mu żałobę.

      – Nie, zróbmy to teraz – odparł szorstko. Ale natychmiast powtórzył to łagodniejszym tonem, jakby nie chciał, żeby zabrzmiało tak szorstko: – Zaraz wracam.

      Otworzył drzwi, wszedł i zamknął je za sobą. Stojąc w przedpokoju, Erika słyszała, jak szpera w szufladach. Musiał szybko znaleźć, bo już po minucie czy dwóch wyszedł.

      – Jest, proszę.

      Z nieprzeniknionym wyrazem twarzy położył medal na jej wyciągniętej dłoni.

      – Dziękuję, ja… – Nie wiedziała, co jeszcze mogłaby powiedzieć, i zamknęła dłoń. – Dziękuję. – Na tym poprzestała.

      Idąc żwirową ścieżką, czuła, że na nią patrzy. Już miała zawrócić i przeprosić, że mu przeszkodziła z powodu takiej drobnostki, gdy dobiegł ją odgłos zamykania drzwi.

      Fjällbacka 1943

      – Ale tchórz z tego Hanssona 10 , w głowie się nie mieści!

      Vilgot Ringholm wyrżnął pięścią w stół, aż podskoczył kieliszek do koniaku. Kazał żonie podać coś do przegryzienia i niecierpliwił się, że tak długo to trwa. Grzebie się, jak to baba. Nie dopilnujesz, to nic nie będzie zrobione.

      – Bodil! – zawołał w stronę kuchni, ale nikt się nie odezwał. Strząsnął popiół z cygara i krzyknął jeszcze raz, tym razem ze wszystkich sił: – Bodiiil!

      – Może stara ci zwiała kuchennymi drzwiami? – zarechotał Egon Rudgren.

      Dołączył do niego Hjalmar Bengtsson, co jeszcze bardziej rozwścieczyło Vilgota. Baba ośmiesza go przed ewentualnymi partnerami w interesach. Dosyć tego. Już miał wstać, żeby zrobić porządek, gdy żona wyszła z kuchni z wyładowaną po brzegi tacą.

      – Przepraszam, trochę to trwało – powiedziała, spuszczając wzrok i stawiając tacę na stole. – Synu, mógłbyś…?

      Prosząco kiwnęła głową w stronę kuchni, ale Vilgot jej przerwał.

      – Frans nie ma czego szukać w kuchni, to babskie sprawy. Wyrósł na mężczyznę, niech siedzi z nami. Zawsze się czegoś nauczy.

      Mrugnął do syna, a siedzący naprzeciw niego Frans przeciągnął się w fotelu. Pierwszy raz wolno mu było siedzieć tak długo przy kolacji wydanej dla kontrahentów ojca. Zazwyczaj po deserze szedł do swojego pokoju. Tym razem jednak ojciec chciał, by został. Fransa rozpierała duma. Jeszcze trochę, a guziki koszuli rozprysłyby się na wszystkie strony. Wieczór zapowiadał się coraz ciekawiej.

      – Może kropelkę koniaku? Co wy na to? Parę tygodni temu skończył trzynaście lat. Może już pora, żeby spróbował koniaku?

      – Jakie już? – zaśmiał się Hjalmar. – Pora była już dawno. Swoim chłopakom daję posmakować, odkąd skończyli jedenaście lat, i powiem, że bardzo dobrze im to robi.

      – Vilgot, naprawdę uważasz… – Bodil z rozpaczą spojrzała na męża, który ostentacyjnie nalał do kieliszka sporo koniaku i podał synowi. Frans wypił łyk i zakaszlał.

      – Spokojnie, chłopcze, koniak trzeba smakować, a nie wlewać w siebie.

      – Vilgot… – znów odezwała się Bodil.

      Vilgotowi wzrok pociemniał.

      Bodil chciała jeszcze coś powiedzieć. Zwróciła się do Fransa, ale syn z triumfem uniósł kieliszek i powiedział z uśmiechem:

      – Twoje zdrowie, droga mamo.

      Idąc

Скачать книгу


<p>10</p>

Per Albin Hansson (1885–1946) – socjaldemokrata, długoletni premier Szwecji, stał na czele rządu zgody narodowej w latach drugiej wojny światowej, usiłując balansować między stronami konfliktu.