Niemiecki bękart (wyd. 3). Camilla Lackberg

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niemiecki bękart (wyd. 3) - Camilla Lackberg страница 23

Niemiecki bękart (wyd. 3) - Camilla Lackberg Saga o Fjallbace

Скачать книгу

sposób. – Obserwował ją spokojnie, wychylając się do tyłu na fotelu. Założył nogę na nogę i mówił dalej: – Uważa-łem, że powinienem poinformować Erika o istnieniu pewnych… sił w organizacji, które mogą działać w sposób, jak by to powiedzieć… nierozsądny.

      – I uznał pan, że należy go o tym poinformować?

      – Przyjaźniliśmy się w czasach, gdy obaj biegaliśmy w krótkich spodenkach. Przyznaję, oddaliliśmy się od siebie i od wielu lat nie można było mówić o prawdziwej przyjaźni. Rozeszły się nasze… drogi życiowe. – Uśmiechnął się. – Ale nie życzyłem mu źle i gdy uznałem, że należy go ostrzec, zrobiłem to. Niektórzy ludzie nie mogą pojąć, że nie trzeba od razu okładać się pięściami.

      – Ale… kiedyś nie miał pan nic przeciwko okładaniu się pięściami – zauważył Martin. – Został pan trzykrotnie skazany za pobicia. I jeszcze za napady na bank, i z tego, co wiem, nie odsiedział pan tych wyroków tak grzecznie jak Dalajlama.

      Ringholm nie wydawał się poruszony tą uwagą. Uśmiechnął się. Całkiem jak Dalajlama.

      – Na wszystko przychodzi czas. Więzienie rządzi się własnymi prawami, czasem rozumieją tam tylko jeden język. Poza tym mądrość, jak mówią, przychodzi z wiekiem. Potrafiłem wyciągnąć wnioski.

      – A pański wnuk wyciągnął?

      Martin sięgnął po ciastko. W tym momencie Ring-holm złapał go za przegub i ścisnął. Wbił w niego wzrok i wysyczał:

      – Mój wnuk nie ma z tym nic wspólnego. Zro-zumiano?

      Martin nie odwrócił wzroku, wyszarpnął i rozmasował rękę.

      – Niech pan tego nigdy więcej nie robi – powiedział cicho.

      Ringholm roześmiał się i rozparł w fotelu. Znów zachowywał się jak uprzejmy starszy pan. Ale na fasadzie pojawiły się rysy. Za pozornym spokojem czaiła się furia. Czy Erik Frankel jej doświadczył?

      Ernst z zapałem ciągnął smycz. Mellberg trzymał ją, zapierając się ze wszystkich sił. Starał się iść jak najwolniej i rozglądać się wokoło. Ernst nie pojmował, dlaczego jego pan wlecze się noga za nogą. Ziajał i szarpał smycz, próbując go zmusić, żeby przyśpieszył.

      Mellberg prawie kończył rundkę, gdy doczekał się nagrody. Już miał dać za wygraną, gdy za plecami usłyszał kroki. Ernst aż skoczył z radości: poczuł, że zbliża się jego koleżanka.

      – O, wy też jesteście na spacerze – powiedziała wesoło Rita.

      Wyglądała dokładnie tak, jak ją zapamiętał. Poczuł, że kąciki ust rozciągają mu się w uśmiechu.

      – Jesteśmy. Znaczy, na spacerze.

      Co za głupia odpowiedź. Miał ochotę kopnąć się w tyłek. I to on, zazwyczaj taki elokwentny przy damach… Stoi i gada z nią jak ostatni głupek. Powiedział sobie, że musi wziąć się w garść, i już bardziej stanowczym tonem ciągnął:

      – Rozumiem, że psy potrzebują ruchu, więc staram się codziennie z nim spacerować, co najmniej godzinę.

      – Myślę, że nie tylko pieskom ruch dobrze robi. Nam obojgu też się przyda. – Rita zachichotała i poklepała swój krągły brzuszek.

      Mellberg przyjął to z prawdziwą ulgą. Wreszcie kobieta, która rozumie, że troszkę tłuszczyku nie zaszkodzi.

      – Co prawda, to prawda – odparł, również klepiąc się po okazałym brzuchu. – Byle nie przesadzać i wraz z wagą nie stracić powagi.

      – Boże uchowaj – ze śmiechem powiedziała Rita. Ten nieco staroświecki zwrot w połączeniu z cudzoziemskim akcentem zabrzmiał wprost zachwycająco. – Dla-tego zawsze dbam, żeby składzik był pełny. – Przystanęła przed blokiem, a Seniorita zaczęła ciągnąć w stronę jednej z klatek. – Zapraszam na kawę. I ciasto.

      Mellberg miał ochotę podskoczyć z radości, ale zrobił minę, jakby musiał się zastanowić, i z udaną obojętnością kiwnął głową.

      – Będzie mi bardzo miło, ale tylko na chwilę. Niedługo muszę wracać do pracy…

      – No to idziemy.

      Wstukała kod, otworzyła drzwi i weszła pierwsza. Ernst nie był tak opanowany jak jego pan. Aż podskakiwał ze szczęścia, że podąża za Senioritą do jej domu.

      Przytulnie – to pierwsze słowo, jakie przyszło Mellbergowi do głowy, kiedy weszli do mieszkania. W odróżnieniu od mieszkań Szwedów, którzy na ogół wolą wnętrza minimalistyczne i chłodne, tu aż kipiało gorącymi kolorami. Uwolniony od smyczy Ernst pobiegł za Senioritą i najwidoczniej otrzymał łaskawe pozwolenie na zabawę jej zabawkami. Mellberg powiesił kurtkę w przedpokoju, porządnie ustawił buty na półce i poszedł za głosem Rity. Była w kuchni.

      – Chyba dobrze się razem bawią.

      – Kto? – głupio spytał Mellberg, skupiony na kontemplowaniu bujnych pośladków Rity. Stojąc tyłem do niego, odmierzała kawę do maszynki.

      – Seniorita i Ernst, rzecz jasna.

      Odwróciła się i roześmiała. Mellberg zaśmiał się z zażenowaniem. Rzut oka na salon upewnił go w stopniu większym, niżby chciał: Ernst obwąchiwał Seniori-tę pod ogonem.

      – Lubi pan drożdżówki? – spytała Rita.

      – Czy Dolly Parton sypia na wznak? – wypsnęło się Mellbergowi.

      Rita spojrzała na niego ze zdumieniem.

      – Czy ja wiem? Pewnie tak. Z takim biustem pewnie musi…

      Mellberg zaśmiał się zawstydzony.

      – To takie powiedzonko. Chciałem przez to powiedzieć, że oczywiście uwielbiam drożdżówki.

      Ze zdziwieniem stwierdził, że Rita stawia na stole trzy filiżanki i trzy talerzyki. Po chwili zagadka się wyjaśniła. Rita wychyliła się z kuchni i zawołała do sąsiedniego pokoju:

      – Johanna, kawa!

      – Już idę! – padła odpowiedź, a w następnej chwili w drzwiach pojawiła się prześliczna jasnowłosa kobieta z wielkim brzuchem.

      – Moja… hm… synowa, Johanna – powiedziała Rita, wskazując na ciężarną kobietę. – A to Bertil Mellberg, właściciel Ernsta. Znalazłam go w lesie – powiedziała, chichocząc.

      Mellberg wyciągnął rękę, żeby się przywitać, i o mało go nie skręciło z bólu. Nigdy w życiu nikt tak mocno nie uścisnął mu ręki, a przecież zdarzało mu się ją podawać różnym dryblasom.

      Johanna przyjrzała mu się z rozbawieniem, a potem z pewnym trudem usiadła przy stole. Znalazła taką pozycję, żeby móc sięgnąć do filiżanki

Скачать книгу