Zrozumieć kota. John Bradshaw
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zrozumieć kota - John Bradshaw страница 10
Wskazanie dokładnej geograficznej lokalizacji, z której wywodzi się kot domowy, nie jest więc wcale rzeczą łatwą, gdyż jeśli dane archeologiczne nie rozstrzygają tego zagadnienia jednoznacznie, to nie czynią tego również najnowsze badania DNA. Genetyczne ślady kota są rozprzestrzenione po całym świecie i ze względu na łatwość krzyżowania można je znaleźć niemal wszędzie u zwierząt, które – sądząc z wyglądu – są żbikami. Jest tak we wszystkich miejscach, w których prowadzono badania genetyczne nad żbikami, od Szkocji na północy i Mongolii na wschodzie po południowy kraniec kontynentu afrykańskiego. Wiele z tych rzekomych „żbików” nie różni się genetycznie od kotów domowych, a zatem muszą one być przynajmniej w części, jeśli nie w całości, potomkami kotów, które wtórnie zdziczały. Inne są mieszańcami – część DNA pochodzi od kotów domowych, część od dzikich. Z trzydziestu sześciu żbików przebadanych we Francji dwadzieścia trzy miały „czyste” DNA żbika, osiem było nie do odróżnienia od zwierząt domowych, a pięć najwyraźniej stanowiło krzyżówkę. Stosowana w tych badaniach technika nie jest dość precyzyjna, by pozwalała wykryć coś więcej niż główne składowe materiału genetycznego. Na przykład kot, który cztery pokolenia wstecz miał jednego przodka domowego i piętnaście dzikich żbików, zostanie najpewniej uznany za „czystego” żbika.
Kot nubijski – Felis lybica
Jeśli weźmiemy to wszystko pod uwagę, musimy przyjąć, że na świecie pozostało bardzo niewiele okazów „czystego” żbika Felis silvestris. Co najmniej tysiącletnie kontakty między żbikami i kotami domowymi – na Bliskim Wschodzie trwające nawet od czterech do dziesięciu razy dłużej – sprawiły, że praktycznie każdy żyjący obecnie żbik musi mieć wśród przodków jakichś mieszańców. Z jednej strony zdarzają się koty domowe, które powróciły do dzikiego życia, a jeśli jeszcze przypadkiem mają „prawidłowo” pręgowane futro, to schwytane lub przejechane przez samochód w jakimś odległym zakątku mogą zostać uznane za żbiki – tylko analiza DNA ujawniłaby ich prawdziwą tożsamość. Z drugiej strony niektóre żbiki mogą mieć za sobą setki pokoleń od czasu, gdy jakiś kot domowy ostatni raz wmieszał się w ich „czystej krwi” drzewo genealogiczne.
Jest to nieprzyjemna konstatacja dla ekologów, którzy troszczą się o zachowanie żbika w jego pierwotnej postaci. W wielu krajach europejskich żbiki są pod ścisłą ochroną i ich rozmyślne zabijanie jest przestępstwem, natomiast dzikie koty nie cieszą się taką pozycją i mogą być nawet uznawane za szkodniki. Gwoli ścisłości: dzikimi kotami nazywam tutaj zwierzęta żyjące w stanie dzikim, ale pochodzące od kotów domowych; większość z nich można odróżnić od żbików dzięki umaszczeniu typowemu dla którejś z odmian kotów. Jak jednak stosować prawo, jeśli brakuje dobrze czytelnej różnicy? Najlepsze jest chyba kryterium pragmatyczne: jeśli zwierzę wygląda jak żbik i zachowuje się jak żbik – czyli żyje raczej z polowania niż grzebania w śmietnikach – to należy uznać, że jest żbikiem albo czymś na tyle do żbika zbliżonym, że nie czyni to dużej różnicy. Koty domowe, nawet jeśli wyrosły w dziczy i musiały radzić sobie same, rzadko są tak sprawnymi myśliwymi jak prawdziwe żbiki. Co więcej, umiemy już dziś rozpoznać najczystsze żbiki na podstawie badania DNA, do czego wystarczy zaledwie kilka włosów; poszczególnym okazom można więc przyznać status ochronny bez obawy, że są mieszańcami o odpowiednim wyglądzie.
Powszechne krzyżowanie się kotów sprawiło, że wskazanie miejsca, gdzie ukształtował się kot domowy, jest zadaniem bardzo trudnym – ale niekoniecznie beznadziejnym. Niezależnie od pochodzenia wszystkie żbiki w tym wyjątkowym rejonie powinny mieć bowiem DNA zbliżone do kota domowego. Po jakichś czterech tysiącach lat współistnienia i zapewne krzyżowania się każdy powinien być w takich lub innych proporcjach nosicielem „dzikich” i „udomowionych” genów, których jednak nie da się rozróżnić (z wyjątkiem piętnastu czy dwudziestu genów, dotąd niezidentyfikowanych, za sprawą których koty są bardziej lub mniej łatwe do oswojenia przez człowieka – te geny muszę być z definicji odmienne u żbików i kotów domowych)15. Niestety, w głównej mierze za sprawą obecnych niepokojów na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej trudno pozyskać wystarczająco dużą próbkę DNA żbików z Żyznego Półksiężyca, by można było zweryfikować tę hipotezę. Najszersze z przeprowadzonych dotąd badań objęło jedynie próbki z dwóch skupisk kotów w południowym Izraelu, od dwóch osobników z terenu Arabii Saudyjskiej i jednego ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Nie pobrano żadnych próbek z Libanu, Jordanii, Syrii i Egiptu16 , nie badano też kotów z Afryki Północnej, więc nawet przedstawiciele tego gatunku z Libii, która dała przecież nazwę odmianie lybica, nie zostali dotąd należycie sklasyfikowani. Dopóki nie uzyskamy bliższych informacji o DNA zwierząt ze wszystkich tych regionów, badania genetyczne nie pozwolą nam rozstrzygnąć, gdzie zaczęło się udomowienie.
Zróżnicowanie DNA wśród współczesnych kotów domowych sugeruje natomiast, że udomowienie nastąpiło w ramach nie jednej, lecz kilku populacji kotów grzebiących w ludzkich śmietnikach. Te odrębne procesy udomowienia mogły zachodzić mniej lub bardziej równolegle, bardziej prawdopodobne jest jednak, że oddzielały je od siebie setki, a nawet tysiące lat. Możemy być względnie pewni, że żadne z tych udomowień nie miało miejsca w Europie, Indiach ani południowej Afryce; w innym wypadku znaleźlibyśmy u współczesnych kotów domowych fragmenty DNA pochodzące od żbików z tych regionów. Natomiast dla określenia, w jakim konkretnie rejonie zachodniej Azji lub północno-wschodniej Afryki nastąpiła ta przemiana, niezbędne są dalsze badania.
Na podstawie dotychczas zebranych danych możemy zaproponować dość przekonujący scenariusz, zgodnie z którym koty po raz pierwszy oswojono w jednym, określonym miejscu, zapewne na Bliskim Wschodzie, z myślą o zwalczaniu szkodników. Wskazywałoby to na obszary zasiedlone przez Natufijczyków, lecz nie tworzyli oni jedynej kultury rolniczej w tej części świata. Jeszcze wcześniej, w przybliżeniu 15 tysięcy lat temu, na terenie obecnego Sudanu i południowego Egiptu istniała kultura Quadan, której przedstawiciele budowali stałe osady i na dużą skalę zbierali dzikie zboża. Jednakże około czterech tysięcy lat później, po serii katastrofalnych powodzi w dolinie Nilu ich miejsce zajęli myśliwi zbieracze. Jeśli więc tamtejsi mieszkańcy oswajali miejscowe dzikie koty dla ochrony swoich zbiorów, to praktyka ta musiała zaniknąć wraz z upadkiem ich kultury. W przybliżeniu w tym samym okresie, ale dalej na północ, ludzie kultury Mushabi rozwinęli pewne praktyki, które dały początek przyszłemu rolnictwu, takie jak magazynowanie żywności i uprawa drzew figowych. Oni również mogli oswajać dzikie koty, by chroniły ich spichrze. Około 14 tysięcy lat temu część tego ludu opuściła Egipt i przeniosła się na północny wschód, na pustynny półwysep Synaj, gdzie po połączeniu z miejscowym ludem Kebaran utworzyła kulturę natufijską17. Podczas migracji ludzie ci niewątpliwie prowadzili koczowniczy tryb życia myśliwych zbieraczy i nie mieli ani potrzeby, ani możliwości, by zabierać ze sobą oswojone koty. Możliwe jednak, że przenieśli ze sobą pamięć o przydatności tych zwierząt, którą zaszczepili kulturze natufijskiej.
Jeśli