Zrozumieć kota. John Bradshaw
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zrozumieć kota - John Bradshaw страница 15
Dlaczego rude koty to przeważnie samce
Mutacja sprawiająca, że kocie futerko ma barwę rudą zamiast zwykłych czarno-burych pręg, jest dziedziczona w odmienny sposób niż pozostałe odmiany kolorystyczne. U ssaków większość genów podporządkowuje się regułom dominacji: aby tzw. recesywny gen ujawnił się w wyglądzie zwierzęcia, musi być obecny w obu chromosomach, z których jeden pochodzi od matki, drugi od ojca; w przeciwnym wypadku decyduje tzw. gen dominujący. Zazwyczaj osobniki z jednym genem recesywnym i jednym dominującym nie różnią się od posiadających dwa geny dominujące. Jest jednak pewien ważny wyjątek. Jeśli kot posiada i „rudą”, i „burą” wersję genu, to każda z nich ma wpływ na barwę futra, co skutkuje przypadkowym wzorem. W jednej części skóry aktywizuje się chromosom z wersją rudą, w innej przeważa chromosom bury. W efekcie powstaje tak zwany kot szylkretowy, u którego dokładny układ barw zależy od innych jeszcze genów. Jeśli dodatkowo taki kot jest nosicielem pary genów mutacji czarnej, to obszary bure zabarwiają się na czarno, maskując pręgowanie (jak u kota jednolicie czarnego), natomiast na obszary rude geny te nie mają wpływu, więc żółto-rude pręgowanie jest nadal widoczne. Taki kot jest określany jako calico.
Gen decydujący o barwie znajduje się w chromosomie X. Samice mają dwa takie chromosomy, a samce tylko jeden, któremu towarzyszy znacznie mniejszy chromosom Y, decydujący o płci męskiej, lecz nieniosący żadnej informacji na temat koloru futra. Aby kotka była ruda, musi nosić „rudą” mutację w obu chromosomach. Jeśli ma ją tylko w jednym, będzie miała futerko szylkretowe. Trafiają się więc rude samice, ale szylkretowe są znacznie częstsze. Natomiast samce są niemal bez wyjątku całkowicie rude albo bez żadnej rudej domieszki. Okazy szylkretowe są rzadkością. Zdarza się to wtedy, gdy kot ma dwa chromosomy X i jeden Y, co jest skutkiem nieprawidłowego podziału komórek. Nie jest zatem prawdziwe potoczne przekonanie, że rudy kot musi być samcem.
Wiemy ponadto, że mumifikowane koty były średnio o piętnaście procent większe od współczesnych kotów domowych23. Wczesne formy niemal wszystkich udomowionych gatunków – bydła, świń, koni i nawet psów – były znacząco mniejsze niż ich dzicy pobratymcy, głównie dlatego, że nad mniejszymi zwierzętami łatwiej było ludziom zapanować. Zasada ta nie sprawdza się jednak w przypadku kota, który i tak jest niewielki w porównaniu z człowiekiem. Co bardziej zaskakujące, zmumifikowane koty były również o dziesięć procent większe niż dzisiejsze afrykańskie żbiki. Być może Egipcjanie faworyzowali duże egzemplarze jako bardziej skuteczne w zwalczaniu gryzoni, później zaś koty stopniowo malały, w miarę jak przekształcały się w domowe zwierzęta do towarzystwa.
Stosunek dawnych Egipcjan do kotów wydaje się paradoksalny, zupełnie nie do pomyślenia dla człowieka o współczesnej wrażliwości. Niektóre koty były uwielbianymi faworytami, inne służyły po prostu jako środek zaradczy na szkodniki, zarówno w bogatych, jak i w ubogich domach, ale wiele z nich hodowano po to, by zabijać je na ofiarę. Jeśli pominąć to ostatnie, sposób ich traktowania nie odbiegał jednak daleko od praktykowanego w Europie i Stanach Zjednoczonych jeszcze w pierwszej połowie XX wieku. Egipski zwyczaj urządzania ulubionym kotom wyrafinowanych pochówków przywodzi na myśl dzisiejsze kocie cmentarze.
Bez wątpienia najbardziej egzotyczne wydają się nam religijne konotacje egipskich kotów. Wierni kupujący już spreparowane mumie kotów, by złożyć je jako ofiarę w świątyni, musieli mieć świadomość, co one zawierają, gdyż ośrodki hodowli i przygotowania mumii mieściły się tuż obok, co można było poznać choćby po zapachach. Zapewne te ofiarne koty były postrzegane jako „coś innego” niż zwykłe koty domowe, chociaż pod względem genetycznym były od nich nieodróżnialne. Taki sposób myślenia mógł wynikać z faktu, że pierwsze były hodowane w specjalnie stworzonych kociarniach. Ówczesne koty były równie płodne jak współczesne i dla producentów mumii nie byłoby problemem łowienie młodych zwierząt żyjących na swobodzie. Skoro jednak zabraniały tego zarówno prawo, jak i obyczaj, jedyną możliwością była wydzielona hodowla kotów. Być może placówki te dostępne były wyłącznie dla kapłanów opiekujących się „uświęconymi” kotami, które nie miały żadnego kontaktu z wiernymi, dopóki nie przekształciły się w mumie. W ten sposób podtrzymywano rozróżnienie pomiędzy kotami domowymi i ofiarnymi, choć w istocie były one identyczne.
Sama mumifikacja kotów ujawnia paradoksalną dbałość o ich pomyślność za życia przy zupełnym braku oznak szacunku dla życia jako takiego. Producenci mumii bez wątpienia bardzo troskliwie opiekowali się swoimi kotami, ale też zabijali je masowo. Jeśli sądzić po rozmiarach zachowanych mumii, koty były obficie karmione, a przecież pozyskiwanie odpowiedniej ilości dobrego jakościowo mięsa i ryb dla tak wielkiej liczby zwierząt musiało być kosztowne. Nie jest do końca jasne, w jaki sposób koty uśmiercano, ale najbardziej prawdopodobne wydaje się, że duszono je w pewien ściśle określony, rytualny sposób. Co więcej, chociaż produkcja kocich mumii musiała być nader dochodowym przedsięwzięciem, niewiele mamy świadectw, by próbowano oszukiwać nabywców. Niemal wszystkie mumie, którym nadano zewnętrzne kształty zwierzęcia, rzeczywiście zawierały w środku jego szkielet, chociaż zapewne o wiele korzystniej byłoby zawinąć w len wiązkę trzciny i oferować ją jako mumię kota. Wydaje się, że cały proces mumifikacji przebiegał według ścisłych reguł. Zabezpieczało to wiernych przed nabywaniem fałszywych mumii, ale także poprawiało byt kotów, które do czasu złożenia w ofierze były należycie karmione i dobrze traktowane, w każdym razie jak na standardy tamtej epoki.
Pewne cechy staroegipskich kotów świadczą, że były one głównymi antenatami naszych współczesnych kotów domowych. Z żadnej innej części świata nie mamy przed początkiem naszej ery wiarygodnych świadectw udomowienia kotów na większą skalę. Egipskie koty miały szaroburą, pręgowaną sierść, podobnie jak żbiki, więc od dzikich zwierząt można je było odróżnić jedynie po przyjaznym, nie zaś bojaźliwym stosunku do człowieka. Niektóre z nich były kotami do towarzystwa, na pewno hodowanymi w zamożnych domach, a prawdopodobnie także w wielu uboższych. Większość spełniała pożyteczną rolę, uwalniając spichrze i magazyny żywności od plagi gryzoni. Domowe koty były otoczone czcią, przynajmniej w ciągu kilku ostatnich stuleci cywilizacji egipskiej, na co wskazuje prawny zakaz ich zabijania oraz rytuały, którym poddawano je po śmierci.
Około 2500 lat temu, gdy Egipt dostał się pod wpływy greckie, a następnie rzymskie, zwyczaj trzymania w domu kotów zaczął się stopniowo rozpowszechniać wzdłuż wschodnich i północnych wybrzeży Morza Śródziemnego. Historycy zwykli tłumaczyć względnie powolny pochód kotów na północ prawami zakazującymi ich eksportu. W niektórych relacjach mówi się nawet, że Egipt wysyłał wojsko w celu odzyskania i przywiezienia z powrotem kotów, które trafiły za granicę24. Wydaje się jednak niemal pewne, że prawa te miały czysto symboliczne znaczenie, związane z kultem kota. Niezależność kotów, ich sprawność łowiecka i ogromna płodność sprawiały, że zablokowanie ekspansji kotów domowych wzdłuż szlaków handlowych przekraczało możliwości