Wieczny odpoczynek. Aleksandra Marinina

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wieczny odpoczynek - Aleksandra Marinina страница 10

Wieczny odpoczynek - Aleksandra Marinina Anastazja Kamieńska

Скачать книгу

posłusznie. – Nie wiem, zaraz zapytam. Jak się nazywasz? – zwrócił się do Lery.

      – Waleria Niemczinowa.

      – Waleria – rzucił do słuchawki. – Aha, dobrze.

      Odłożywszy słuchawkę, przez chwilę przyglądał się Lerze z niedowierzaniem pomieszanym z ciekawością.

      – Możesz iść – wycedził w końcu. – Piąte piętro.

      – A mieszkanie?

      – Ktoś ci otworzy.

      Lera wjechała windą na piąte piętro i gdy automatyczne drzwi się rozsunęły, od razu zobaczyła mężczyznę, który stał przodem do niej. W pierwszej chwili go nie poznała.

      – Leroczka? – zapytał poruszony, a ona od razu przypomniała sobie jego głos.

      – Wujek Sława!

      No oczywiście, to przecież wujek Sława, przyjaciel taty! Lera nie widziała go siedem lat, odkąd zabrakło rodziców, ale gdy jeszcze żyli, odwiedzał ich co parę dni. Coś takiego, kto by pomyślał?! Gdyby wiedziała, że wujek Sława jest bliskim znajomym Igora Wildanowa, już dawno poznałaby swojego pięknego księcia. Doszłoby do tego nie teraz, tylko dwa miesiące temu, gdy po raz pierwszy go zobaczyła i zrozumiała, że to On. Straciła aż dwa miesiące! Od dwóch miesięcy, a dokładnie od sześćdziesięciu ośmiu dni przez dwadzieścia cztery godziny na dobę marzyła o spotkaniu z Nim i budowała plany, jeden osobliwszy od drugiego, jak nawiązać znajomość i zwrócić na siebie uwagę.

      Z bliska Wildanow okazał się jeszcze przystojniejszy niż w telewizji. Ujął Lerę czarującym uśmiechem i przytłumionym, subtelnym głosem. Bardzo się bała, że znany piosenkarz okaże się zarozumiały i potraktuje ją wyniośle, ale tak się nie stało. Szkoda tylko, że wujek Sława wciąż przeszkadzał. „Leroczko, kochanie…”. Rozmawiał z nią, jakby była dzieckiem. Tymczasem ona jest już dorosła i samodzielna, ma piętnaście lat. W jej wieku Julia wyszła za mąż. Najgorsze jest to, że Igor w ślad za wujkiem widzi w niej małą dziewczynkę, a nie młodą kobietę.

      I oto już od trzech lat Lera jest przyjaciółką Igora. Mieszka, rzecz jasna, u siebie. Ani ciocia Zina, ani znienawidzony dziadek nawet się nie domyślali, że zna gwiazdora estrady, w dodatku odwiedza go w domu. I to ze dwa, trzy razy w tygodniu. Najpierw, przez pierwsze dwa lata, siedziała jak myszka w kąciku i przyglądała się swojemu idolowi, biegała do sklepu, parzyła i serwowała kawę, rozmawiała z wujkiem Sławą, odbierała telefony, gdy Igor wychodził albo wyjeżdżał i prosił, żeby popilnowała na wypadek, gdyby ktoś ważny szukał kontaktu. Rano zmywała naczynia po hucznych imprezach (na które jej oczywiście nie zapraszano) i jeździła po mieście, wykonując powierzone zadania. W milczeniu łykała łzy, gdy spotykała dziewczyny, które Igor zaciągał do łóżka. W milczeniu znosiła jego pobłażliwe „kotku”, dziwiąc się, jak jej wybranek może nie widzieć, że ona go kocha i że jest najlepsza na świecie, sto razy lepsza od dziwek, z którymi sypia. Pewnie potrzebuje trochę czasu, żeby zrozumieć, z jaką niezwykłą istotą ma do czynienia. Czekała więc cierpliwie, aż w końcu nadszedł jej dzień. Rok temu wreszcie do tego doszło. Uczyła się w jedenastej klasie, gdy została kochanką Igora Wildanowa.

      Wujek Sława był przerażony. Dowiedział się o tym pierwszy, bo miał klucze od mieszkania Igora, a także od jego domu za miastem, więc w każdej chwili mógł się zjawić. No i się zjawił, gdy Lera z Igorem siedzieli akurat w wannie pełnej piany.

      – Na głowę upadłeś? – wrzasnął. – Ona jest przecież niepełnoletnia! Zgnijesz w więzieniu!

      – Nie nudź – odparł Igor leniwie, bawiąc się pianą i nasuwając śnieżnobiałą czapkę na głowę Lery. – Teraz przepisy są humanitarne. Dziewczyna ma siedemnaście lat, więc nie jest już nieletnia i może się bzykać, z kim chce. Dobrowolnie, rzecz jasna. No a ty, kotku, robisz to z nieprzymuszonej woli, prawda?

      Lera patrzyła na niego oczami błyszczącymi ze szczęścia i umierała z zachwytu. Tak, nie jest taka jak inne dziewczęta. One włóczą się całymi stadami za Igorem, nie odstępują go na krok, tymczasem on wybrał tylko ją i pozwolił jej się do siebie zbliżyć.

      Niezmącone szczęście trwało tydzień. Jakieś dziesięć dni później pojawiły się kolejne dziewczyny. W dodatku Igor wyjeżdżał na występy i można było tylko się domyślać, co tam wyczyniał. Nie mówiąc już o tym, że nie zamierzał dawać Lerze kluczy do swojego mieszkania i kategorycznie zabronił przychodzić bez pozwolenia. Najpierw musiała zadzwonić i zapytać, czy może wpaść. I bynajmniej nie zawsze słyszała upragnione „możesz”.

      Mimo to wciąż go kochała i była mu wierna jak pies. Spoglądała z podziwem. Wszystko znosiła. Ze wszystkim się godziła. Bo wiedziała, że Igor nie jest z żadną dziewczyną dłużej niż miesiąc, tymczasem z nią nie rozstaje się już od roku. To znaczy, że ona jest inna, wyjątkowa. To sprawiało, że była w siódmym niebie.

      A potem wydarzyło się nieszczęście. I tylko ona, Lera, mogła pomóc Igorowi. Najpierw myślała, że sprawa jest bardzo prosta. Trzeba tylko zapytać dziadka, nawet nie zapytać, tylko zażądać odpowiedzi. Ale już w następnej chwili okazało się, że nie potrafi z nim rozmawiać. Dzielił ich mur obcości, który sama pieczołowicie wznosiła i codziennie umacniała. Dziadek nie ośmielał się pisnąć słowa, a co dopiero ją indagować: „Gdzie byłaś?”, „Dokąd się wybierasz?”, „Co słychać na uczelni?”. Każdego dnia zamieniali ze sobą zaledwie parę zdań. Zazwyczaj dziadek pytał nieśmiało:

      – Co wolisz na kolację, Leroczko: podsmażane ziemniaki czy gotowany makaron?

      A Lera opryskliwie odpowiadała:

      – Wszystko mi jedno.

      Na tym ich konwersacja się kończyła. Jak więc teraz zarzucić go pytaniami? Ma powiedzieć: „Dziadku, powiedz, proszę, czy…”. Nie, to wykluczone. Nigdy nie zwróci się do niego grzecznie i nie powie „proszę”. On jest jej wrogiem po wieczne czasy, a spoiwem wzniesionego przez nią muru są milczenie, opryskliwość i oschłość. Jeśli Lera odpuści i zrobi wyłom w murze, niedługo cała konstrukcja się zawali i znienawidzony, odrażający dziadek wejdzie jej na głowę. Nie, nie i jeszcze raz nie.

      Postanowiła więc zwrócić się do Saszy Barsukowa, który od pewnego czasu ją podrywał. Chłopak jeszcze się uczy, ale to przyszły oficer milicji, będzie pracował w wydziale kryminalnym, już teraz ma stopień szeregowego. Jest wprawdzie dopiero na drugim roku, ale czegoś już się chyba nauczył. Lera musiała oczywiście pójść z nim do łóżka, w dzisiejszych czasach ze świecą szukać bezinteresownych wielbicieli.

      Sasza jednak zginął, zanim się czegokolwiek dowiedział. Trzeba zatem podjąć decyzję, co zrobić, żeby pomóc Igorowi. Tylko jak mu pomóc?

      Rozdział 3

      Już od dawna Nastia Kamieńska nie była w tak dobrym humorze, który na dodatek jej nie opuszczał, to znaczy nie zmieniał się co dwie, trzy godziny, tylko wydawał się stabilny. Mimo że nie było szczególnych powodów do radości, Nastia zachowywała pogodę ducha. Niebagatelny wpływ na jej nastrój miał nowy pracownik, Paweł Michajłowicz Diużyn.

      Zdaniem Nastii

Скачать книгу