Cicha noc. Małgorzata Rogala
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Cicha noc - Małgorzata Rogala страница 12
– Niewiele na razie. – Chudy wyjął notatnik. – Ofiara to czterdziestodwuletni Ryszard Urbaniak, kawaler, reżyser reality show pod tytułem Nowe życie, właśnie skończyła się pierwsza edycja tego gniota i facet nagle awansował na celebrytę, który wyskakuje z każdej lodówki. Wszędzie go pokazują, każdy chce z nim gadać.
– Co ty powiesz? To nie z nim był niedawno wywiad w telewizji? – Potarła skórę między brwiami. – Chyba przedwczoraj… Tak. Odwiozłam Sławka na lotnisko i później siedziałam trochę przed telewizorem i przerzucałam kanały.
– Pozbyłaś się Tomczyka? – Sergiusz posłał jej uśmiech. – Wreszcie mam czyste pole.
– Za kilka dni wraca. Jest na szkoleniu w Budapeszcie.
– W każdym razie moja oferta jest wciąż aktualna – przypomniał. – Małżeństwo w zamian za autopsje bez kolejki, a wspólne wieczorne czytanie medycznych periodyków jako bonus.
Agata parsknęła śmiechem.
– Jestem twoją fanką, Kocie. Gdyby nie Tomczyk, który by cię zastrzelił, i twoja Nina, która by mnie otruła… Sam wiesz.
– Wiem, ale chętnie zaryzykuję – zadeklarował medyk. – A co do otrucia, mamy tam ciekawą sprawę – dodał, pokazując kciukiem otwarte drzwi mieszkania. – I miejsce zbrodni wygląda znajomo. – Jego oczy błysnęły złowieszczym blaskiem.
– Znajomo?
– Sama zobacz – zaproponował i wyciągnął rękę. – Panie przodem.
– No to chodźmy.
Ryszard Urbaniak leżał skulony, z rękami przyciśniętymi do brzucha, a mięśnie jego twarzy zastygły w grymasie bólu. Agata zlustrowała oblicze mężczyzny i nabrała pewności, że ofiara jest tą samą osobą, która brylowała ostatnio w telewizji. Przeniosła spojrzenie na podłogę i dostrzegła ślady wymiocin.
– Już to kiedyś widziałam – oznajmiła, zerkając na doktora Kota. – W innym miejscu.
– No właśnie, jak się nazywał tamten klub?
– Casablanca. A denat wyglądał identycznie jak ten tutaj. Otrucie?
Sergiusz zrobił nieodgadnioną minę.
– Wiele na to wskazuje, droga koleżanko – odparł po długiej chwili. – Ale w kwestii wyrokowania jestem nieustępliwy, jak zwykle: szczegóły po sekcji.
– Ślady przemocy?
– Na razie nic takiego nie zauważyłem.
– Czas zgonu?
– Siedem, osiem godzin temu. – Lekarz zdjął rękawiczki. – Dam znać po weekendzie.
– Kiedy?
– Nie wiem, ale dla ciebie spróbuję przed świętami. – Medyk uśmiechnął się i ruszył w stronę drzwi. – Niech stracę.
– Sergiusz, zaczekaj! – Górska dwoma krokami pokonała odległość, która dzieliła ją od kolegi. – Wiem, że coś ukrywasz, czuję to, poza tym twoja mina…
– Wiesz także, że nie lubię zgrywać jasnowidza z amerykańskiego serialu. Muszę potwierdzić swoje przypuszczenia i dopiero wtedy…
– To nie roślina, prawda?
– Raczej nie.
– Co podejrzewasz, jaką truciznę?
– Trójtlenek arsenu – odparł Kot z szerokim uśmiechem.
– Arszenik? – Oczy Górskiej zaokrągliły się ze zdumienia. – Jak w dawnych powieściach kryminalnych?
– Teraz rozumiesz, dlaczego nie każę ci czekać zbyt długo?
– Umierasz z ciekawości – stwierdziła Agata, kręcąc głową. – Chcesz dorwać się do jego narządów wewnętrznych.
– Fakt, kręci mnie to niesłychanie, chyba jestem zboczeńcem. – Medyk potarł dłonie. – Wyobrażam sobie, jak zareaguje Nina, gdy jej powiem, z czym mamy do czynienia. Będzie chciała być obecna przy sekcji, bez dwóch zdań.
– Na czym opierasz swoje przypuszczenia? – zaciekawiła się policjantka.
– Droga koleżanko, zanim przyjechałaś, ja zdążyłem dobrze wykonać swoją robotę.
– Musiałam… – zaczęła i urwała.
– Wiem. – Sergiusz zniżył głos i posłał jej nieustępliwe spojrzenie. – Idź do lekarza i zrób badania, bo nie jestem zadowolony z tego, co tutaj oglądam.
– Właśnie rozmawiam z lekarzem, a poza tym mam się dobrze.
– Fakt, wyglądasz nieco lepiej od naszego nieboszczyka, ale niepokoi mnie to, co zeznajesz.
– Chcesz mnie nastraszyć?
– Nie, wiem, że poniosę fiasko. Po prostu chcę, żebyś zrobiła badania – powtórzył. – Czysty egoizm, na wypadek, gdybyś jednak wybrała mnie, a nie Tomczyka. – Jego twarz rozjaśnił uśmiech.
– Wszystko dlatego, że za dużo pracuję, boli mnie głowa i nie mam czasu na sen. – Odwzajemniła uśmiech. – Albo Borys mnie budzi i chce się bawić. Dzięki za troskę, doceniam, ale wróćmy do ofiary i arszeniku. Na jakiej podstawie przypuszczasz, że to…
Sergiusz westchnął i wzniósł oczy do sufitu na znak dezaprobaty.
– Między innymi wymioty, spodnie pobrudzone wodnistym stolcem, cierpienie na twarzy i subtelna woń czosnku przy ustach. Oczywiście to ostatnie może wynikać z faktu, że któraś z potraw zawierała tę popularną przyprawę, a biegunka i reszta mają inną przyczynę, dlatego nie chcę wyrokować bez szczegółowych badań. – Medyk pociągnął suwak kurtki. – Po prostu moja cholerna intuicja podpowiada, że to arszenik, więc chcę jak najprędzej zweryfikować swoją hipotezę. W przeszłości miałem z nim dwukrotnie do czynienia. – Podrapał się w ucho. – Zaraz po studiach i dobre kilka lat później. Wyobrażasz sobie, jaki jestem przejęty?
– Tak.
– Pomyśl o warunkach, możliwościach zastosowania trucizny, żeby nie zabić więcej niż jednej osoby.
– Fakt, morderca nie mógł dodać niczego do jedzenia, ponieważ naraziłby życie innych, więc pozostaje szklanka z whisky, wodą, czy co tam pił – powiedziała Agata. – Arszenik jest bezbarwny i bezwonny, a więc idealny dla truciciela.
– Właśnie.
– Dobrze rozpuszczalny.