Lęk. Antoni Kępiński
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Lęk - Antoni Kępiński страница 21
Sygnał zagrażającego niebezpieczeństwa nie trafia na teren nieprzygotowany. W każdym człowieku, a prawdopodobnie też u zwierząt, istnieje pogotowie lękowe, które jest oczekiwaniem „złego”, jakie może nas ze strony otaczającego świata spotkać. Prawdopodobnie pogotowie to jest mniejsze w latach dziecinnych, gdyż człowiek, a także zwierzęta stojące wyżej w filogenezie są osłonięte od niebezpieczeństw macierzyńskim środowiskiem. Już u niemowląt jednak można zauważyć reakcje lękowe, np. przy nagłej zmianie pozycji ciała (tzw. odruch Moro), a w późniejszym nieco okresie, gdy już rozwinie się percepcja wzrokowa, reakcje lękowe na nieoczekiwany widok, np. na obcą twarz. Każda zmiana w strukturze metabolizmu informacyjnego wywołuje tzw. odruch orientacyjny, w którym w mniejszym lub większym stopniu zawsze występuje komponent wegetatywny. Ten rodzaj lęku określono jako dezintegracyjny, wywołany jest on bowiem dezintegracją, tj. zniszczeniem dotychczasowej struktury czynnościowej. Jeśli każde zjawisko niszczenia (dezintegracji) traktujemy jako cień śmierci w przeplatających się procesach budowy i niszczenia, jakie tworzą życie, wówczas lęk dezintegracyjny można uważać za swoisty lęk przed śmiercią, choćby występował on w tak śladowej postaci jak w odruchu orientacyjnym.
Patrząc na życie jako na proces budowy i niszczenia lub, bardzo wzniośle, jak na proces śmierci i zmartwychwstania, możemy łatwiej zrozumieć fakt pogotowia lękowego, śmierć bowiem jakby czyha na każdym kroku i nigdy nie wiadomo, czy konieczny dla życia proces niszczenia nie zamieni się w zniszczenie całkowite, w pełną dezintegrację, która jest już śmiercią całego ustroju.
POGOTOWIE LĘKOWE
Poziom pogotowia lękowego różnie się przedstawia, zależnie od aktualnej sytuacji, historii osobniczej, a w szczególności od klimatu wczesnego dzieciństwa, od cech konstytucjonalnych (genetycznych). Różnie też przedstawia się u zwierząt; wiadomo, że są gatunki zwierząt z natury odważne i gatunki tchórzliwe. W obrębie tego samego gatunku poszczególne jednostki wykazują różny poziom pogotowia lękowego. Stąd pochodzi tak duża rozmaitość reakcji na sygnał zagrożenia życia; u jednych wywoła on bardzo silną reakcję, a u drugich – tylko jej ślad. Należy też pamiętać o powiązaniach warunkowych, które, jak zawsze w wypadku struktur czynnościowych filogenetycznie i ontogenetycznie starszych, są silne i trwałe. Gdy sytuacja obiektywnie o nieznacznym ryzyku niebezpieczeństwa trafi na duże pogotowie lękowe, stanie się silnym sygnałem zagrożenia życia i na zasadzie utrwalenia będzie już zawsze – a w każdym razie przez długi czas – wywoływać nieproporcjonalnie dużą reakcję lękową.
Plamka życia istniejąca w nieogarniętych rozmiarach kosmosu jest naprawdę czymś niezwykłym i delikatnym, toteż trudno nawet zrozumieć, jak ona potrafiła się w ciągu milionów wieków nie tylko utrzymać, ale też wspaniale rozwinąć. Może pogotowie lękowe jest ceną, którą żywe istoty płacą za fakt utrzymania się w kosmosie przyrody nieożywionej, przynajmniej te żywe istoty, które są zdolne do odczuwania, co – zakładając, że przeżycie jest subiektywnym aspektem życia – należy wszystkim im przynajmniej w śladowej formie przypisać. W tym sensie lęk byłby jakimś doznaniem najpierwotniejszym, bo wynikającym z samego procesu życia i jego przeciwstawienia się entropii panującej w przyrodzie nieożywionej. A prawdopodobnie dopiero później tworzyłyby się uczucia bardziej pozytywne, związane z zaspokojeniem pierwszego i drugiego prawa biologicznego.
Nie znamy i nie wiadomo, czy poznamy historię naturalną, tj. ewolucję naszych przeżyć, możemy się opierać jedynie na bardzo mglistych przypuszczeniach, ale fakt, że uczucia negatywne (lęk, nienawiść) u człowieka są zazwyczaj silniejsze i trwalsze niż uczucia pozytywne, może też przemawia za ich filogenetycznie starszym pochodzeniem. Stare struktury czynnościowe są zazwyczaj lepiej utrwalone od nowych.
Utrzymanie życia na naszej planecie wymagało olbrzymiego wysiłku, odwagi i walki, z każdej strony zagrażała zagłada. Uczucie lęku byłoby więc immanentnie z życiem związane. Oczywiście na każdym stopniu filogenezy lęk w innej postaci się ujawniał i trudno nam sobie wyobrazić, jakie formy przybierał na znacznie niższych od naszego stopniach rozwoju. Mimo całej zwodniczości sygnału lękowego musiał on w trakcie ewolucji spełniać swoją obronną rolę, inaczej bowiem istoty żywe nie potrafiłyby unikać czyhających na nie niebezpieczeństw. Fałszywe sygnały musiały być z czasem wyeliminowane. Ponieważ jednak nasze środowisko wciąż się zmienia i w związku z tym wciąż nowe niebezpieczeństwa powstają, muszą też tworzyć się nowe sygnały i tu rachunek prawdopodobieństwa niejednokrotnie zawodzi.
Dzięki metabolizmowi informacyjnemu ustroje żywe są jakby oddzielone od otaczającej je rzeczywistości warstwą ochronną, warstwą sygnałów czy symboli, tą swoistą sferą „duchową”, dzięki czemu żyją one w świecie jakby stworzonym przez siebie we własnej „czasoprzestrzeni”. W tym świecie własnym jest już na ogół wiadomo, co bezpieczne, a co niebezpieczne; wiadomo, jak się w nim poruszać i gdzie dążyć. Ten własny świat tylko w pewnym stopniu odpowiada prawdziwej rzeczywistości, gdyż wytworzony jest wyłącznie ze struktur informacyjnych (sygnałów, symboli). Do poszczególnych ustrojów docierają różne informacje; zależy to od stopnia ewolucji. Z rzeczywistością otaczającą łączy żywe istoty metabolizm informacyjny (określony tu jako „warstwa duchowa” życia), a jednocześnie od niej oddziela. Bo nigdy właściwie nie mogą się one z tą rzeczywistością zetknąć bezpośrednio, ale tylko z jej sygnałami. Dzięki tej warstwie ochronnej żywe istoty czują się jakby pewniejsze, „na swoim gruncie” w bezkresnych obszarach kosmosu. Własny „światek” jest zawsze przytulniejszy niż prawdziwy wszechświat.
Prawa przyrody nieożywionej mają inną jakość niż prawa przyrody ożywionej. Są to prawa fizyki, ścisłe i bezwzględne, prawa, dla których nie liczy się jednostka, ale statystycznie wielkie liczby. Statystyczne prawidłowości stwarzają prawdopodobnie określony porządek w dążeniu materii do bezwładnego ruchu cząsteczek (entropii). Powstanie życia na naszym globie było niezwykłym przeciwstawieniem się materii nieożywionej. Wprawdzie przyrodę ożywioną obowiązują też prawa dotyczące przyrody nieożywionej, bo jest ona jej wykwitem, to jednak wytworzyły się w niej nowe prawa, już dla życia swoiste i nie mające odpowiednika w przyrodzie nieożywionej, to jest prawo zachowania życia własnego i życia gatunku.
Najważniejszy jest tu porządek indywidualny, a nie statystyczny; porządek ten, w najprostszej formie zawarty w kodzie genetycznym, przeciwstawia się entropii przyrody nieożywionej. Walka o ten porządek stanowi zasadniczy cel życia. Lęk byłby sygnałem ostrzegającym przed chaosem, entropią panującą w przyrodzie nieożywionej, sygnałem przed utratą własnej indywidualności (własnego porządku) na rzecz bezwzględnych praw przyrody nieożywionej. Lęk tkwiłby zatem w istocie życia, wynikałby z jego przeciwstawienia się prawom przyrody nieożywionej. Byłby zjawiskiem powszechnym w przyrodzie ożywionej, przybierając różne formy zależnie od stopnia ewolucji.
LĘK PRZED CHOROBĄ PSYCHICZNĄ
Obok lęku przed śmiercią lęk przed chorobą psychiczną jest w nerwicach częstym tematem napięcia lękowego. Chory ma uczucie, że lada moment zwariuje, w głowie jego panuje chaos, nie potrafi uporządkować swoich myśli i uczuć. Rodzą się jakieś potworne przeczucia, a uczucia lęku, nienawiści, pokrzywdzenia, winy itp. przerastają zwykłe wymiary, nabierają wymiarów przerażających samego chorego. Boi się on sam siebie, tego, co w środku się znajduje. Ma wrażenie, że lada moment coś w nim pęknie, że straci resztki panowania nad sobą, że zacznie wyć jak szaleniec. Podobnie jak w lęku przed śmiercią, chciałby gdzieś uciec, schować się w bezpieczne