Perwersyjny bogacz. Kuszący duet. Tom 1. Laurelin Paige
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Perwersyjny bogacz. Kuszący duet. Tom 1 - Laurelin Paige страница 11
I nagle – chociaż moje ciało wyraźnie pamiętało tęsknotę za Donovanem Kincaidem – przypomniałam sobie, jak bardzo go nienawidziłam.
Weston również zauważył ten przytyk i posłał partnerowi ostrzegawcze spojrzenie. A potem zmierzył mnie wzrokiem.
– Mnie akurat podoba się to, co widzę – powiedział. Podtekst w jego słowach był jasny.
Donovan zawirował drinkiem w szklance. Na jego twarzy dostrzegałam minę wyrażającą wyższość.
– Szkoda, że to nie przed tobą będzie odpowiadać.
Zaschło mi w gardle. Czy on sugerował, że to przed nim będę odpowiadać? Że zamierza tu zostać? Błysnęło mi wspomnienie zajęć, które prowadził na uczelni, i to, jak się nade mną pastwił. I to, jak rżnął mnie przy regale w gabinecie.
– Hej – rzucił karcąco Weston. – Jeszcze nie ustaliliśmy, jak to będzie działać. Na razie zostaje tak, jak jest. – W jego słowach słyszałam sugestię, że w tej sytuacji chodzi o coś więcej.
Zaczęło mi się kręcić w głowie, i to chyba nie od alkoholu.
– Nie rozumiem. To przed kim mam odpowiadać?
Weston położył rękę na moim ramieniu.
– Przede mną. Donovan po prostu jest złośliwy.
Ulżyłoby mi, gdyby nie ważniejsza kwestia.
– Ale Donovan tu zostaje? Nie wraca do Tokio?
Byłam takim tchórzem, że nawet nie mogłam zapytać go bezpośrednio. Nawet nie mogłam na niego spojrzeć.
– Tak. Dzięki Bogu. Ten oddział za bardzo się rozrósł, żeby zarządzało nim tylko dwóch prezesów. Dlatego też Donovan zajmie się zarządzeniem i finansami. A ja wciąż będę się zajmował marketingiem.
Ścisnęło mnie w żołądku, ale zaczęłam szybciej oddychać. Czułam się tak, jakbym tonęła i jednocześnie się wznosiła. Donovan miał zostać. Był tu i miał zostać, i już nic w moim świecie nie będzie takie samo.
Ostrożnie odważyłam się zerknąć w jego stronę.
A on już na mnie patrzył, jakby tylko czekał, aż napotkam jego spojrzenie.
– Och! – rzucił, a jego oczy rozbłysły. – Skoro już jesteśmy w temacie, Westonie… Mówiłeś Sabrinie o sobotniej imprezie?
Zatem oboje zagramy w tę grę – będziemy mówić o tej drugiej osobie, jakby nie było jej w pomieszczeniu.
– Nie – odparł Weston beznamiętnie. – Nie sądziłem, że jej obecność będzie konieczna.
Wyprostowałam się, zaintrygowana.
– Ale to nie fair. Jestem pewien, że jeśli zostałaby zaproszona, chciałaby przyjść.
Donovan nie chciał na mnie spojrzeć. To była przynęta.
Więc ją łyknęłam.
– Oczywiście. A z jakiej okazji jest ta impreza?
– Zaręczyny Westona.
Pięć
Wszystko zamarło na dziesięć niezręcznych sekund. Obaj patrzyli na mnie.
– Gratulacje – rzuciłam w końcu, przerywając ciszę. Mój głos zdecydowanie brzmiał na wyższy niż zazwyczaj, ale poza tym byłam pewna, że udało mi się zachować spokój i opanowanie.
W środku jednak umierałam. Weston się zaręczył? Co to ma, do chuja, znaczyć? Najwyraźniej był dupkiem. A Donovan jeszcze większym, bo próbował mi z tego powodu dogryźć, ale za nic w świecie mu na to nie pozwolę.
– Donovan, ty gnoju – warknął Weston pod nosem.
– Och. Ona nie wiedziała – odparł Donovan tonem, który sugerował, że doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Gnój pasował idealnie. Ja bym dodała jeszcze zasranego skurwiela.
– Nie, nie wiedziałam. Ale mimo wszystko należą ci się gratulacje. – Uśmiechnęłam się z napięciem i swobodnie się przesunęłam, by ręka Westona zsunęła się z mojego ramienia. Ale w porządku. Wszystko było totalnie w porządku. Musiałam tylko pamiętać o oddychaniu.
Weston spojrzał na swojego przyjaciela.
– Mówiłem ci, że jej nie powiedziałem.
Donovan machnął ręką.
– To było dwa tygodnie temu. Założyłem, że od tamtego czasu już zdążyłeś jej powiedzieć. Jak mogłeś ją tu sprowadzić, nie wyjaśniwszy okoliczności? To nie wydaje się fair wobec Sabriny, co?
– Hej. Ja wciąż tu jestem.
Obaj spojrzeli na mnie jednocześnie.
– Powinienem był ci powiedzieć – oznajmił Weston w tej samej chwili, gdy Donovan powiedział: – Powinien był ci powiedzieć.
– Powiedzieć mi, że jesteś zaręczony? Teraz mi mówisz. Nie mogę się doczekać, by o niej usłyszeć, Westonie. – Wstałam. – Tylko doleję sobie drinka.
– To nie to, na co wygląda. – Weston pobiegł za mną, by pomóc mi naleć szkockiej.
– To prawda. Poczekaj, aż ci to wyjaśni. – Donovan oparł kostkę na kolanie. Jego rozluźniona pozycja sugerowała, że podoba mu się to o wiele bardziej, niż powinno.
Próbowałam go zignorować – na tyle, na ile się dało – i skupiłam wzrok na Westonie.
– A jak to inaczej ma wyglądać? – zapytałam tak spokojnym głosem, na jaki tylko było mnie stać. – Nie miałeś dziewczyny, kiedy… – urwałam i spojrzałam na Donovana morderczym wzrokiem. Nawet jeśli wiedział, że spędziłam weekend w łóżku z jego partnerem, to jakoś nie potrafiłam się do tego przed nim przyznać.
A poza tym nie musiałam.
– Czy to było kłamstwo?
– Nie – odparł stanowczo Weston. – Wciąż nie mam dziewczyny.
– Nie, teraz masz narzeczoną – odparłam.
– Narzeczoną na niby – poprawił.
– Narzeczoną na niby? Jasne.
Siedzący za nami Donovan zachichotał.
– To się robi coraz ciekawsze.