Opiłki i okruszki. Tomasz Jastrun
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу OpiÅ‚ki i okruszki - Tomasz Jastrun страница 5
Kiwnął głową, jakby to była dobra wiadomość.
– To wszystko, tato?
– Chyba tak – odparł ojciec, który nie miał wesołej miny.
Wstał i wyszedł z pokoju, czuł, jak za nim idzie smutek i że jest on znacznie większy od niego.
Pies rzucił się go witać, tańczył, popiskiwał, cały zrobiony był z radości, falował, płaszczył się, podskakiwał, długo nie mógł się uspokoić. Rzucił tornister w kąt, usiadł w fotelu i wziął psi pysk w dłonie, nos miał zimny i mokry. Pies miał kilka miesięcy, więc można powiedzieć, że byli rówieśnikami. Tata dał mu go w prezencie, kiedy wyprowadził się z domu. Zajrzał w brązowe oczy psa i ujrzał w nich prośbę: – Chodźmy na spacer! – Nie chciało mu się, ale wiedział, że powinien. Jeszcze raz spojrzał w psie oczy, patrzyły tak intensywnie i rozumnie, że było oczywiste, że nie mówi tylko dlatego, że nie chce, bo wie, że milczeniem powie więcej.
Na pobliskim skwerze puścił psa ze smyczy i usiadł na ławce. Zwierzak obwąchiwał i oszczędnie obsikiwał wszystkie drzewa w okolicy. Miał psa i był z tego powodu szczęśliwy. Zamknął oczy i wyobrażał sobie, że jest znanym biegaczem, sprinterem, biega na sto metrów na wielkim stadionie pełnym ludzi. I wygrywa. Na stadionie są koleżanki z jego klasy i z klas sąsiednich. Potem przypomniało mu się, jak wygłupiali się na lekcji matematyki. Stara, zwariowana nauczycielka miała z nimi skaranie boskie. Mruczeli jej na lekcji, tak pod nosem, że nie mogła się zorientować, kto to robi, więc biegała od ławki do ławki, purpurowa ze zdenerwowania i zupełnie bezradna. Zaśmiał się, kiedy przypomniał sobie jej minę. Otworzył oczy, ptak zerwał się z gałązki i ją rozkołysał, rozejrzał się, psa nie było, wstał z ławki, dwa inne psy biegały z nosami przy ziemi. Przeszukiwał okolicę, wołał i gwizdał, wpadł w panikę. Biegał tam i z powrotem, pytał ludzi, ale nikt nie widział psa z białą łatką na piersi, z jednym oklapłym uchem. Czuł pustkę w piersiach. Tata odszedł od nich, a teraz pies.
– To jest mój przyjaciel – powiedziała mama, przedstawiając mu faceta znacznie od niej starszego, o takim wyrazie twarzy, jakby był głodny.
Gość zdawał się zakłopotany, ale po chwili usiadł na fotelu w taki sposób, jakby ten fotel był już jego. Mama też usiadła, więc zrobił to samo. Zapadło kłopotliwe milczenie.
– No popatrz – zwrócił się do niego facet. – Właśnie zamordowali tego Kennedy’ego w Dallas, taka historia, jak myślisz, kto to mógł zrobić?
– Ruskie – odparł bez wahania.
– Co takiego? – Facet aż podskoczył. – Ludzie radzieccy nigdy by czegoś takiego nie zrobili!
Mama miała zakłopotaną minę. Powinna coś powiedzieć. Nic nie powiedziała.
– Robert będzie z nami mieszkał – oznajmiła, nie patrząc mu w oczy.
Miał nadzieję, że zamieszka na chwilę, a nie na zawsze, bał się jednak o to zapytać. Facet jednak wyglądał na takiego, co zamieszka z nimi na zawsze, a to bardzo mu się nie podobało. Taki obcy, a na dodatek komunista. Jak mama może go lubić?
– Idę robić lekcje – powiedział i wstał tak gwałtownie, że o mało nie wywrócił krzesła.
Nie mógł zasnąć. Wyobrażał sobie, że gra w tenisa o mistrzostwo świata. Potem, że jest bardzo bogaty, kupił sobie właśnie nowe porsche i pędzi ulicami San Francisco, goni go policyjny wóz, ale nie ma z nim szans. A potem niczego sobie już nie wyobrażał, tylko przewracał się z boku na bok i nie mógł zasnąć. Myślał o śmierci, to bardzo dziwne, że wszyscy muszą umrzeć. Ciekawe, czy istnieje piekło, czyściec i niebo? Bardzo dziwne, gdyby istniały, a większość ludzi w to jednak wierzy. Jeśli istnieją, to on by pewnie poszedł najpierw do czyśćca. Ciekawe, jak jest w niebie? A potem poczuł, że jego penis jest twardy i przyszła mu do głowy Mariola, piękność z jego klasy. Wziął go do ręki i kilka razy poruszył dłonią, wyobrażał sobie, że leży z nią w łóżku, jest zupełnie goła, pieści jej piersi, a potem to, co ma między nogami, ciekawe jak to wygląda, widział kiedyś na rysunku, ale niemożliwe, żeby tak. Mariola zaraz mu to pokaże, coraz mu przyjemniej, tak przyjemnie, że trudno to wytrzymać. I nagle zagarnia go wielka fala rozkoszy, cały drży i nie może się uspokoić. A więc to jest tak, to tak. Leży dłuższy czas oniemiały z rozkoszy i ze zdumienia. Potem idzie się umyć, to jest białe i lepkie, i ma przejmujący zapach, który się nie kojarzy z żadnym innym. Wraca do łóżka. I ogarnia go obawa, słyszał, jak ktoś kiedyś mówił, że od onanizmu wysycha mózg i wypadają włosy. To pewnie nieprawda, ale czemu tak ludzie mówią? Może prawda, a może nieprawda? W każdym razie ma wyrzuty sumienia i czuje niepokój, ale też jest jakoś dumny z tego, co się stało. Jest już kimś innym. Jest dorosły. Płynie na łóżku czarną rzeką poprzez noc ku jakiemuś nowemu światu i nie wiadomo kiedy zasypia.
Zaczynał się spływ kajakowy, poznali się wczoraj, Marek był jego rówieśnikiem, podobnego wzrostu, ładny, jeśli tak można powiedzieć o chłopaku, podobał mu się. W tym wieku chłopcy zawiązują głębokie przyjaźnie, z wiekiem już mężczyźni twardnieją i tracą przyjaciół. Płynęli razem, Marek z przodu, patrzył na jego plecy, miał na nich duże znamię. Bolały ich ręce, jeszcze nie przyzwyczaili się do wiosłowania. Na spływie były dziewczyny, które im się podobały, ale na razie nie rozmawiali z nimi. Trochę się martwił, że kolega jest taki przystojny i pewnie to on spodoba się najładniejszej dziewczynie, płynęła w kajaku przed nimi. Woda szemrała i pachniała upałem, ważki i motyle lśniły w słońcu.
Przystanęli, by pójść do wiejskiego sklepu, szli polną drogą, obok siebie w serdecznym milczeniu i nie wiadomo kiedy, ich krok wyrównał się, tak samo kołysali biodrami, psy szczekały gdzieś w oddali, czas zwolnił.
Nigdy jeszcze nie miał dziewczyny. W szkole niektórzy koledzy już poznali tajemnicę, która kryje się między nogami kobiety. Może oszukują? On też oszukuje, mówi, że miał już dwie dziewczyny, kiedy naprawdę tylko z jedną całował się na prywatce, była zupełnie pijana, więc to się nie liczy. Od dwóch lat się onanizuje. Ktoś powiedział, że od tego wysycha mózg. Nie bardzo w to wierzy, ale trochę się boi, że onanizm mu zaszkodzi. Nigdy nie wiadomo. Nie może jednak się powstrzymać. Gdy to się zdarzyło po raz pierwszy, był przerażony i oszołomiony, że organizm ujawnił taką możliwość i obdarzył go rozkoszą.
Gosia nie podoba mu się, ma grube nogi, dlatego nie chodzi w mini, ale ma do niego słabość, może nawet w nim się podkochuje. Dlaczego nie podkochuje się w nim Mariola z jego klasy, ma taką miniówę, że czasami jej majtki widać. Ale ona chodzi z Waldkiem. Kiedyś lubił Waldka, teraz już nie, jak się komuś zazdrości, to trudno go lubić. Z braku laku Gosia będzie pierwszą, tak postanowił.
Tego