O powstawaniu Polaków. Tomasz Ulanowski

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу O powstawaniu Polaków - Tomasz Ulanowski страница 11

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
O powstawaniu Polaków - Tomasz Ulanowski Poza serią

Скачать книгу

alpejskich lodowców, które wcześniej dzieliły Europę na Zachód i Wschód niczym lodowy mur. Przyroda pękniętego wcześniej kontynentu zaczęła się unifikować. Razem z nią ruszyła ludzka migracja.

      Z badań zespołu profesora Reicha wynika, że ludzie, którzy wówczas żyli w Europie Zachodniej, dostali domieszkę genów z południowego wschodu i w efekcie stali się bliżej spokrewnieni z dzisiejszymi mieszkańcami Lewantu. Choć uczeni nie dysponowali antycznym DNA łowców-zbieraczy zamieszkujących Europę Południowo-Wschodnią i Bliski Wschód przed skruszeniem lodowego muru, porównanie genomów ludów zamieszkujących Europę Zachodnią po tym przełomie i obecnych mieszkańców Bliskiego Wschodu okazało się pośrednim dowodem na to, że blisko 14 tysięcy lat temu musiało dojść do migracji z południowego wschodu kontynentu na zachód i do kolejnego przewrotu genetyczno-kulturowego wśród łowców-zbieraczy ówczesnej Europy.

      Reich nazywa populacje, które znamy nie bezpośrednio z badań szczątków ich przedstawicieli, ale z pośrednich zaledwie dowodów genetycznych wskazujących na ich istnienie, „duchami ludzkości”47.

      Jedną z najbardziej niezwykłych jest ta, którą genetycy określają mianem Antycznych Północnych Eurazjatów. Reich i Patterson odnaleźli ją, porównując genomy dzisiejszych mieszkańców Europy, Azji Wschodniej i amerykańskich Indian. Ku swojemu zdziwieniu odkryli u Europejczyków rejony DNA bardziej podobne do tych u Indian (w tym ludów, które nie miały domieszki europejskich genów po rzekomym odkryciu Ameryki w 1492 roku) niż do tych samych rejonów DNA występujących w genomach mieszkańców Azji Wschodniej. Wywnioskowali z tego, że oto natknęli się na genetyczne tropy tajemniczej populacji Antycznych Północnych Eurazjatów, wspólnych przodków zarówno dzisiejszych Europejczyków, jak i Pierwszych Amerykanów.

      „Duch” Reicha i Pattersona został złapany przez innych naukowców. W styczniu 2014 roku zespół duńskiego genetyka profesora Eskego Willersleva z Muzeum Historii Naturalnej w Kopenhadze opublikował w „Nature”48 wyniki analizy DNA wydobytego z ludzkich szczątków znalezionych na stanowisku archeologicznym Malta w obwodzie irkuckim w Rosji. Okazało się, że chłopiec żyjący około 24 tysięcy lat temu należał do Antycznych Północnych Eurazjatów.

      I tak duch stał się ciałem.

      Choć populacji Antycznych Północnych Eurazjatów już nie ma, nosicielami jej spuścizny jesteśmy wszyscy. Genetycznie rzecz biorąc, odnieśli oni niesamowity sukces. Jak pisze profesor Reich, „przeszło połowa ludzi na świecie wywodzi od Antycznych Północnych Eurazjatów od pięciu do czterdziestu procent swoich genomów”49.

      Być może to dzięki nim część z nas ma włosy blond, tak charakterystyczne dla Europejczyków. Wszak najstarszy przykład mutacji, której zawdzięczamy blondynki i blondynów, odkryto u przedstawiciela Antycznych Północnych Eurazjatów żyjącego 17 tysięcy lat temu w okolicy jeziora Bajkał50.

      Choć genetyczno-kulturowe rewolucje w życiu łowców-zbieraczy zasiedlających Europę kilkadziesiąt, kilkanaście tysięcy lat temu wydają się niezwykłe, prawdziwa rewolucja miała dopiero nadejść. Blisko 11 tysięcy lat temu na Bliskim Wschodzie, w rejonie tak zwanego Żyznego Półksiężyca, rozciągającego się od dzisiejszego Egiptu po Irak, ludzie po raz pierwszy zaczęli uprawiać rolę i hodować zwierzęta, udomawiając między innymi pszenicę, jęczmień, kozy i owce. Od tej chwili losy Starego Świata były przesądzone.

      Lubię myśleć o neolitycznej rewolucji rolniczej jak o ostatecznym pożegnaniu człowieka z rajem. Z rajem, w którym przyroda pozostawała w jakiej takiej równowadze, a ludzkie życie – przeżywane w niewielkich, kilkunasto-, kilkudziesięcioosobowych i demokratycznych wspólnotach – polegało głównie na codziennych wędrówkach w poszukiwaniu jedzenia i na zbijaniu bąków (przerywanych, niewątpliwie, wojnami z sąsiadami, walkami o władzę w grupie, atakami drapieżników oraz śmiertelnymi infekcjami).

      Śmiem twierdzić, że takie życie było lepsze od tego, które prowadzimy dzisiaj.

      Choć żyjemy w kulcie postępu i rozwoju, to badania naukowe nad wciąż istniejącymi gdzieniegdzie plemionami zbieracko-łowieckimi pokazują, że tak zwani ludzie pierwotni mają więcej czasu wolnego od ludzi żyjących nowocześnie. Na przykład kiedy uczeni przyjrzeli się dwóm wspólnotom Aetów w górach północnych Filipin – czysto zbieracko-łowieckiej oraz na wpół rolniczej (uprawiającej ryż) – okazało się, że ta druga pracuje o połowę dłużej niż ta pierwsza. Co gorsza – dla nas – członkowie obu tych kultur poświęcają na pracę znacznie mniej czasu niż my. Ci z rolniczej pracują trzydzieści godzin tygodniowo, łowcy-zbieracze – ledwie dwadzieścia godzin. Naukowcy dowiedli też, że na rewolucji rolniczej straciły głównie kobiety Aetów, którym mocno przybyło zajęć51.

      Nie ma jednak wątpliwości, że już dawni łowcy-zbieracze mocno ingerowali w przyrodę. Istnieją dowody, że wypalali lasy, żeby wypłoszyć z nich zwierzynę. Gdziekolwiek się pojawiali, gatunki wielkiej fauny szybko wymierały.

      Mimo to człowiek nie był w stanie zbyt wysoko przyrodzie podskoczyć, niczego wielkiego zgromadzić. Naukowcy szacują, że przed wybuchem rewolucji rolniczej na całym świecie żyło zaledwie niecałe dziesięć milionów łowców-zbieraczy. Jedenaście tysięcy lat później, kiedy rodził się Jezus, ludzi było już około 250 milionów. Żyli w państwach i miastach pełnych pałaców i sztuki, ale również – w większości – przerażającej biedy, niewolnictwa, katorgi i cierpienia. A niedobitki łowców-zbieraczy były skazane albo na utratę odrębności kulturowej, albo na marginalizację czy nawet zagładę. Po kolejnych dwóch tysiącach lat – zaledwie! – wypełnionych kolejnymi rewolucjami kulturowymi jest nas już przeszło 7,6 miliarda. I gdziekolwiek się obrócimy, czegokolwiek dotkniemy, zamieniamy złoto w błoto.

      Tak, powinniśmy byli, inaczej niż Neo w Matrixie, łyknąć niebieską pigułkę. Ta czerwona okazała się największą pomyłką człowieka.

      Blisko dziewięć tysięcy lat temu rolnictwo zawitało do Europy. Archeolodzy długo nie wiedzieli, czy stało się to tylko za sprawą importu myśli (memów), czy też imigracji całych, bardziej zaawansowanych grup ludzkich (genów). Tę zagadkę rozwiązali dopiero wpuszczeni między archeologów barbarzyńcy, czyli genetycy.

      Jak pisze profesor Reich52, udało się im to zrobić dzięki dwóm przełomom w technikach badawczych. Po pierwsze naukowcy nauczyli się wypełniać luki w interesujących ich rejonach antycznego DNA, co zmniejszyło koszty i przyśpieszyło badania genetyczne. Po drugie odkryli, że w tak zwanej części skalistej kości skroniowej, bardzo gęstym fragmencie czaszki, antyczne DNA zostaje zachowane nawet sto razy lepiej niż w innych kościach.

      Genetycy mogli więc zabrać się wreszcie do szczątków dawnych mieszkańców Bliskiego Wschodu, rejonu Ziemi, którego gorący klimat sprzyjał – i nadal sprzyja – pośmiertnej degradacji materiału genetycznego. Rezultaty ich badań ujrzały światło dzienne w 2016 roku53.

      Okazało się, że pierwsi bliskowschodni rolnicy tworzyli dwie odrębne genetycznie, ale zbliżone kulturowo grupy – zachodnią (z Żyznego Półksiężyca, w tym Anatolii) oraz wschodnią (irańską) – które pochodziły od różnych zbiorowości łowiecko-zbierackich zasiedlających wcześniej te części świata. W tym samym czasie Europę zamieszkiwały

Скачать книгу