Gwiazda Demonów. B.V. Larson

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Gwiazda Demonów - B.V. Larson страница 15

Gwiazda Demonów - B.V. Larson Star Force

Скачать книгу

że pan żyje. Ojciec nigdy by mi nie wybaczył.

      – To prawda, nigdy by nie wybaczył. Bez odbioru.

      Westchnąłem ciężko i oparłem się o konsolę. Złamana ręka zdawała się pulsować, przeszywana szpilami bólu w rozerwanych zakończeniach nerwowych. Czemu nanity zawsze najpierw naprawiały nerwy? Czemu?

      Rozdział 6

      Kiedy uporaliśmy się z bezpośrednimi skutkami bitwy, przeszedłem do bocznej salki przy mostku, żeby skontaktować się z Marvinem. Rękę miałem wciąż niesprawną, ale nanity łatały ją najszybciej, jak się dało. Piekła i mrowiła.

      – Skoro nie jesteś już zajęty naprawami – powiedziałem do Marvina – zakładam, że masz wolną moc obliczeniową, żeby złożyć mi raport z wyników?

      – Wyników badań nad okrętem Demonów czy śledztwa w sprawie zamachów na twoje życie?

      Zamyśliłem się. Miałem na myśli to pierwsze, ale Marvin przypomniał mi o innej sprawie, która zaprzątała mi głowę. Czemu tak postąpił? Czyżby coś odkrył?

      – Opowiedz o wewnętrznym śledztwie.

      – Odkryłem wiele ciekawych rzeczy. Na przykład…

      Czułem, że zbliżają się dygresje. Nie miałem dziś na to czasu.

      – Przejdź do rzeczy, Marvin. Odkryłeś kolejne dowody?

      Chwila wahania. Czekałem w milczeniu.

      – Tak – powiedział wreszcie.

      – Na czyj udział wskazują?

      – Profesora Hoona.

      – Co?

      – Czyżby zakłócenia zniekształciły moją wypowiedź?

      Nabrałem powietrza, czując w głowie mętlik.

      – Nie, po prostu jestem w szoku. Jakie masz dowody?

      – Odkryłem w systemie pozostałości po plikach, które wskazują, że wpłynął na telemetrię w pancerzach twoim i Kwona, a także zmodyfikował oprogramowanie kapsuły medycznej oraz stworzył nagranie, na którym uprawiasz seks z sierżant Moranian.

      – Chciałeś powiedzieć, że sfabrykował film, na którym uprawiają seks nasze wirtualne klony – warknąłem. Ze wszystkich ataków na mnie i moją władzę ten okazał się najbardziej przebiegły i najskuteczniejszy, więc poczułem, że tracę panowanie nad sobą. – Marvin, do cholery, czemu wcześniej mi tego nie powiedziałeś?

      – Przypisałeś wyższy priorytet innym czynnościom, takim jak naprawy, tłumaczenie i bieżące strategie bojowe.

      – I nie mogłeś poświęcić pięciu minut, żeby mnie o tym poinformować?

      – Udzielasz mi surowej reprymendy za każdym razem, gdy nie trzymam się ściśle twoich rozkazów. W związku z tym postanowiłem co do joty kierować się priorytetami, które z taką obsesją ustalasz.

      Aż się we mnie gotowało, ale próbowałem tego nie okazywać.

      – Dobrze. I rób tak dalej, ale należało mi o tym zameldować. Takie dostałeś zadanie.

      – Nie przypominam sobie, żebyś w ciągu ostatnich dwóch tygodni prosił mnie o raport.

      – Byliśmy strasznie zajęci, a poza tym zakładałem, że mi powiesz, kiedy coś ustalisz!

      – W swojej bazie związków frazeologicznych natrafiłem ostatnio na takie powiedzenie: „zakładać to można majtki na…”.

      – Tak, znam je… Cholera! Nieważne! – Znowu dałem się zagadać, a przecież musiałem koniecznie dowiedzieć się, czemu Hoon podkopywał moją pozycję i próbował mnie zabić. – Pogadamy później, Marvin. Muszę się tym zająć.

      – Ależ kapitanie Riggs…

      Wybrałem opcję „ignoruj”, uciszając paplaninę Marvina. Wpadłem na mostek, a potem ruszyłem dalej, na uszkodzony pokład marines. Znalazłem Kwona w świetlicy, która uniknęła zniszczenia. Wyciskał co najmniej dwieście pięćdziesiąt kilo na jednym z przyrządów. Zauważyłem, że krocze ma pokryte grubą warstwą opatrunków, co trochę mnie zdziwiło. Myślałem, że tekst o „urwanym fiucie” to tylko taka żołnierska gadka, ale teraz nie byłem pewien. Postanowiłem nie poruszać tematu.

      – Co jest, szefie? – zapytał.

      – Niech pan wkłada zbroję. Idziemy pogadać z Hoonem w jego kajucie.

      – W pancerzach bojowych? – Kwon wszedł do swojej zbroi, zamknął ją i otworzył prywatny kanał łączności. Nie umknęło mojej uwadze, że skrzywił się z bólu, choć nic nie powiedział. Zabandażowane miejsca nadal dawały mu się we znaki.

      Ja również włożyłem pancerz.

      – To może być dość ożywiona rozmowa – wyjaśniłem – która odbędzie się pod wodą. Wolałbym nie paść ofiarą nieszczęśliwego wypadku.

      – Witaj, Cody Riggsie – przerwał mi pancerz.

      – Cześć, a teraz się zamknij.

      – Polecenie przyjęte.

      – Nie rozumiem – powiedział Kwon. – Myśli pan, że Hoon jest niebezpieczny?

      – Marvin posiada dowody na to, że Hoon próbował nas zabić. Grzebał przy pancerzach i automatach medycznych.

      – Ale on nawet nie jest człowiekiem.

      – A co to ma do rzeczy? I niech pan zostawi ten laser. Zbroje wystarczą.

      – Skąd mamy wiedzieć, co on trzyma w kajucie i laboratorium? Był pan tam kiedyś? Może się uzbroił.

      Zabił mi ćwieka.

      – Rzeczywiście, Kwon. Nie byłem tam od czasu przebudowy. – Zmieniłem kanał. – Nieustraszony, zaobserwowałeś w posiadaniu Hoona jakiekolwiek urządzenie, które mogłoby poważnie zagrozić marine w pancerzu bojowym?

      – Nie.

      – No proszę. Zaryzykujmy.

      Aż się we mnie gotowało, ale postanowiłem trzymać wściekłość na wodzy. Kwon miał w zwyczaju najpierw strzelać, a potem zadawać pytania. W walce to podejście sprawdzało się świetnie, ale trochę gorzej w obrębie kadłuba własnej jednostki.

      – Dobra – uległ Kwon, z ociąganiem odstawiając karabin na stojak, ale ukradkiem sprawdził zintegrowany laser pancerza. Był to emiter wiązek niewielkiego zasięgu, używany częściej do pracy niż do walki, o mocy porównywalnej z pistoletem. Postanowiłem nie zawracać tym sobie głowy.

      – Chodźmy.

Скачать книгу