Córka gliniarza. Kristen Ashley
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Córka gliniarza - Kristen Ashley страница 14
Pobiegłam za nim.
Druga sypialnia nadal była zamknięta, drzwi od łazienki otwarte, w środku nikogo. Weszłam do pokoju Lee, wychodził ze swojej łazienki.
– Co za kutas – warknął.
– Wyrażaj się! – odezwała się z kuchni Kitty Sue, najwyraźniej obdarzona superczułym słuchem.
Lee przeklinał zawsze, odkąd pamiętam.
Podszedł do komody, wysunął szufladę. Wyciągnął granatową bluzkę z długim rękawem, która pięknie przylegała do torsu i umięśnionych ramion, wziął skarpetki. Patrzyłam, jak siada na łóżku, zakłada je, a potem bierze buty motocyklowe, ze ściętymi czubami i srebrnymi sprzączkami z boku.
Bardzo hardcorowe.
Potrząsnęłam głową, żeby uwolnić się od widoku butów i skupić na Rosiem. Czemu wyszedł, co teraz robi, dokąd poszedł i co planuje w tym swoim przejaranym mózgu?
Lee wstał z łóżka, a mnie coś przyszło do głowy.
I uśmiechnęłam się po raz pierwszy tego poranka.
– To chyba psuje twoje plany wymuszenia na mnie seksu?
Pośpieszyłam się z tym swoim „i co ty na to, cwaniaku?”. Był na tyle blisko, że objął mnie za szyję i przyciągnął do siebie, bardzo mocno. Pociągnął za włosy, odchylając mi głowę.
A potem mnie pocałował.
Namiętnie, głęboko, z języczkiem.
Moje stopy wbiły się w gruby dywan.
Gdy Lee odsunął się ode mnie, oznajmił:
– Mam plany wobec ciebie. Nie wychodź stąd.
Skinęłam głową. I tak prysnę.
Przyjrzał mi się bacznie.
– Indy, jeśli opuścisz to mieszkanie, znajdę cię, pamiętaj.
– Jeju, jeszcze się nawet nie przespaliśmy, a ty już mi nie ufasz.
– Znam cię od zawsze, poza tym za ścianą kręci się moja siostra, a we dwie jesteście mieszanką wybuchową.
– Nieprawda! – oburzyłam się.
– A kto kupił lewe bilety na koncert Gartha Brooksa od Carmine’a Alfonzo?
Carmine Alfonzo, nazywany wujkiem Carmine. Znałam go od siódmego roku życia, często jeździł z ojcem radiowozem.
– Był w przebraniu! – broniłam się.
– Tak, miał czapkę z daszkiem.
– Dobra, ale on kibicuje Cubsom, a miał czapkę Soxów. Dziwne, że mu się czupryna nie zapaliła.
Oczy Lee uśmiechnęły się, w kącikach pojawiły się zmarszczki. Puścił moje włosy.
– Nie skończyliśmy jeszcze – zaznaczył.
– Skończyliśmy.
Zmarszczki wokół oczu zniknęły, spoważniał.
– To dotyczy ciebie i mnie.
Nie wiedziałam dokładnie, co znaczy „to”, skoro oznajmił już swojej matce i siostrze, że jesteśmy razem. Domyślałam się jednak, że znaczna część „tego” zakłada nagość, pościel, ruch i mój aktywny udział w tej akcji… nie zamierzałam się w to ładować.
– O, na pewno.
– Porozmawiamy o tym później.
– O niczym nie będziemy rozmawiać.
Zmrużył oczy.
– Mam cię znów pocałować?
Cofnęłam się szybko i patrzyłam, jak mój duży palec u nogi rysuje wzory na dywanie.
– Nie – mruknęłam.
– Jezu, powinienem zbadać sobie głowę.
Spojrzałam na niego ostro.
– I co to miało znaczyć? – spytałam groźnie.
– Nic. Bądź tu, jak wrócę.
– Jasne.
Niedoczekanie.
***
Ally Nightingale nie zdecydowała się jeszcze na karierę. Obecnie pracowała w sto jedenastym miejscu, teraz jako barmanka. Zrobiła licencjat z nauk politycznych, była technikiem radiologiem (niezła jazda, a ona to ogarnęła, całe dwa miesiące obsługiwała nawet rezonans magnetyczny w Szwedzkim Centrum Medycznym; gdy odeszła, Malcolm prawie wpadł w szał), była też certyfikowaną stylistką paznokci.
Miała piękny manicure, jednak szybko się okazało, że siedzenie w fotelu cały dzień, polerowanie i formowanie plastikowych glutów w kształt paznokci nie idzie w parze z jej nadmiarem energii.
Szczęśliwie praca barmanki dawała jej dużo luzu w ciągu dnia, a gdy potrzebowała więcej gotówki (co zdarzało się często), dorabiała sobie w mojej w księgarni.
Zanim przyszły tu z Kitty Sue, zajrzała do mojego domu i wybrała mi ciuchy. Gdybym to ja szykowała sobie strój odpowiedni do szukania Rosiego po nocy spędzonej w łóżku Lee, pewnie dorzuciłabym dżinsy. No ale większość moich kreacji przewidywała dżinsy, chyba że miałam wstęp za kulisy.
Ally wybrała mi dżinsową miniówkę, sięgającą dziesięć centymetrów nad kolana (miniówki Ally kończyły się pięć centymetrów poniżej tyłka), podkoszulkę z Rolling Stonesami (nie należałam do rzeszy ich fanek, ale T-shirt był super), szeroki czerwony pas z wielką srebrną klamrą we wzory i czerwone kowbojskie buty.
Gdy Lee i Kitty Sue wyszli, wtajemniczyłam Ally w sytuację z Rosiem i mój plan odnalezienia baristy. Ally (zero zaskoczeń) od razu zgłosiła się na ochotnika, a ja (też zero zaskoczeń) ją przyjęłam.
Wzięłam prysznic i ubrałam się, w tym czasie Ally próbowała, bez efektu, dodzwonić się do Duke’a.
Poszłyśmy do księgarni. Duke’a i Rosiego nie było, Jane siedziała sama w stanie bliskim paniki: musiała obsłużyć ekspres, co oznaczało interakcję z ludźmi, a w tym nie szło jej najlepiej. Potrafiła znaleźć książkom właściwe miejsce, świetnie sprzątała, odkurzała, wprowadzała nowe pozycje do komputera, ale kontakt z klientem nie był jej mocną stroną.
Ally, Jane i ja działałyśmy ramię w ramię, dopóki nie rozładowałyśmy porannego tłoku. Stali klienci byli zawiedzeni nieobecnością