Głębia. Powrót. tom 2. Marcin Podlewski

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Głębia. Powrót. tom 2 - Marcin Podlewski страница 28

Głębia. Powrót. tom 2 - Marcin Podlewski

Скачать книгу

coś o łączach obwodowych...

      – Nie tak szybko – przerwała jej kapitan. – Wszystko po kolei. Może najpierw powiesz mi co nieco o porostach.

      – Już ich nie mamy – przyznała Hakl. – Mieliśmy wypadek.

      – Jeszcze jeden? Petrov?

      – Nie mamy na skanie żadnego widocznego rozdarcia kadłuba – poinformowała szybko podpięta nerwokonektorem komputerowiec. – Mogło być coś niedawno spawane, ale musieliby skorzystać ze stoczni.

      Przeklęta Plaga, syknęła w duchu Erin. Anna patrzyła na nią wyczekująco.

      – Nie rozumiem, po co to całe przesłuchanie – odezwała się twardo Hakl, patrząc wprost na kapitan „Karmazyna”. – Jest jasne, że znajdujemy się w kiepskim stanie. Straciliśmy nasz ładunek, nie możemy wykonać skoku. Nie potrafimy ekstrapolować ewentualnej astrolokacji skokowej. Prosimy tylko o pomoc techniczną i dane waszej boi lokacyjnej, by dotrzeć do najbliższej stoczni i dokonać napraw.

      – Sto tysięcy jedów.

      – Słucham?

      – Dobrze słyszałaś, cukiereczku. – Kapitan Anna wzruszyła lekko ramionami, jakby uznała całą sprawę za skończoną. – Sto tysięcy i ani jednej jednostki kredytowej mniej.

      – Łącza nie mogą kosztować więcej niż kilkaset je...

      – Nie rozumiesz, kochanie – przerwała jej Anna. – Nie zdajesz sobie sprawy, gdzie się znalazłaś. To Szpara. Nie jestem zainteresowana twoim statkiem i powinnaś być wdzięczna, że nie kazałam go rozpruć za szwendanie się po tej lokalizacji. Wiem, wiem, to moja słabość, czasami jednak następuje lekki pstryk i w powietrze – kapitan uniosła lekko dłoń – ulatuje niewielki motylek sympatii. I to spotkało właśnie ciebie. Nie zmarnuj tej szansy. Prawda, że jest milutka? – zwróciła się do załogi, po której znów przemknął cień chichotu. – Chociaż nieco sztywna...

      – Pani kapitan – odezwała się jakaś kobieta w tle – ja ją wezmę. Pociągnę sobie za ten koński blond ogonek... kiedy już złapię za tę krągłą pupeczkę...

      – Ta pupeczka nie jest chyba do zabawy – zauważył grobowym głosem Artur.

      – Tak samo jak twoja morda!

      – To prawda – przyznał ze smutkiem zbrojeniowiec.

      Mostek rozchichotał się po tym nieco niefortunnym stwierdzeniu, ale trwało to tylko chwilę.

      – Cicho, cicho – odezwała się Anna. – Cisza, powiedziałam – uniosła nieznacznie głos i nagle w całym pomieszczeniu słychać było już tylko szum i pikotanie działających mechanizmów. – Nie chcemy, aby nasz gość poczuł się skrępowany. Musisz im wybaczyć, Biedrok – powiedziała rozbawionym tonem. – Nieco się ostatnio rozbrykali. Jak zatem mówiłam: sto tysięcy jedów.

      – Muszę porozmawiać z załogą – odpowiedziała sucho Erin.

      – Oczywiście. Wyślę z tobą Lill, żeby przyjrzała się waszym uszkodzeniom. Macie godzinę. – Anna uśmiechnęła się lekko, ale uśmiech nie wydał się Hakl ani trochę wesoły. – Na waszym miejscu przyjęłabym ofertę – zaznaczyła, naciskając jeden z przycisków fotela, który zaczął się obracać i odsuwać. Audiencja została zakończona. – I to szybko.

      – Myślę, że mogę ekstrapolować dane skokowe – oznajmiła dwadzieścia minut później Pinsleep Wise w SN, do której Erin zaprosiła jeszcze Huba i Jareda. Jedynym nieobecnym był Monsieur, który wyszedł w próżnię z przysłaną przez Annę Lill, mającą ocenić stopień uszkodzenia korony napędu głębinowego. – Nie będziemy potrzebować boi lokacyjnej. Ryzyko przemiany w Widmo oceniam na jakieś piętnaście do dwudziestu procent.

      – Bez części i tak nie skoczymy – stwierdziła Hakl.

      – Może się udać – zauważył Tansky – ale wysadzi nas znowu. Chyba że Monsieur zawrze głębszą znajomość z tą łysą mechaniczką...

      – To nie wchodzi w grę – skrzywiła się Erin. – Widziałam tę załogę. Nie zrobią nic wbrew tej całej Annie.

      – A zatem?

      – Stripsowie dali nam skromną zaliczkę przed rozpoczęciem napraw, rodzaj zabezpieczenia kredytowego – przyznała Hakl. – Jest zarejestrowana w komputerze kapitańskim, w którym miga coś o znacznym przekroczeniu comiesięcznej opłaty kredytowej za zakup statku przez Myrtona.

      – Czyli dodatkowy, niesympatyczny drobiazg – zauważył ironicznie komputerowiec.

      – Nie było się tym jak zająć – przyznała pierwsza pilot. – Jeśli jednak za bardzo przekroczymy granicę czasową, nałożona blokada zakupowa wyłączy nam część funkcji.

      – Kwestie blokad mogę wziąć na siebie – zauważył Hub. Erin wzruszyła ramionami. – Ale nie gwarantuję, czy obejdziemy to bez imprintu Myrtona.

      – Nawet po przełamaniu podstawowych blokad możesz ustąpić przed wewnętrzną, nałożoną przez system handlowy Kontroli – skrzywiła się pierwsza pilot. – A gdy ona wskoczy, przejmie wyłączony skokowiec.

      – Jak mówiłem, mogę spróbować się tym zająć.

      – Może i obejdziesz ograniczenia, ale handlarz puści w Strumień informację o kłopotach z naszą wypłacalnością, a to wpłynie na status naszych kontraktów. Ludzie dlatego wywiązują się ze swoich zobowiązań, bo Strumień zawsze ich dogoni, prędzej czy później. A danych w Strumieniu przecież nie zmienisz. Nikt tego nigdy nie zrobił i nie zrobi.

      Hub chrząknął i wyciągnął z kieszeni neopeta, zapalając go fuzyjną zapalniczką.

      – Ja mógłbym się podłączyć do systemu – zauważył Jared. – Pewne moje funkcje umożliwiają wejście w imprint Myrtona. Teraz stanowię jego... jak rozumiem, stanowię część Jedn... imprintu.

      – Na to nie mogę pozwolić. – Hakl pokręciła głową. – Sprawa tego całego twojego imprintu... wolałabym w tym nie grzebać.

      – Wszystko zależy od tego, jak pewna ekstrapolacji danych skokowych jest Pin – zauważył, zaciągając się petem, Tansky. – Co tam wykoncypowałaś, księżniczko?

      – Obszar jest zbyt wielki i to jego podstawowa zaleta – wyjaśniła Pinsleep. – Nawet przy błędzie lokacyjnym musimy wyskoczyć gdzieś w pobliżu NGC 869, a im bliżej jesteśmy gromady gwiezdnej, tym bardziej wzrastają nasze szanse na znalezienie boi lokacyjnej.

      – Chyba że system wykryje boje znajdujące się od nas kilka lat świetlnych i konieczny będzie precyzyjny skok głębinowy – zauważyła Erin. – Wtedy błąd lokacyjny będzie już miał znaczenie.

      – Wystarczy, że znajdziemy się kilka lat świetlnych od boi. To zawsze lepiej niż kilka setek.

      – A ile chcesz

Скачать книгу