Królestwo nędzników. Paullina Simons

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królestwo nędzników - Paullina Simons страница 12

Автор:
Серия:
Издательство:
Królestwo nędzników - Paullina Simons

Скачать книгу

Nie wydaje mi się, żebyś wiedziała. A w czasie pracy jestem dla ciebie Baronową Tilly. Bo zakładam, że to była praca?

      – Skończyłam już wszystkie obowiązki, Baronowo. – Dziewczyna wkłada koszulę, spódnicę, zwiewną bluzkę, fartuch. Związuje włosy. – Skończyłam wszystko.

      – Nie wyglądasz, jakbyś skończyła.

      – Chciałam tylko zarobić trochę dodatkowych pieniędzy…

      – Wszystkie się tak tłumaczą. Ale wiesz, że tego zabraniam. Twoja matka, niech spoczywa w pokoju, też zabraniała. Nie będę się powtarzać. Wyślę cię na południe Francji, jeśli nie przestaniesz. Chcesz, żebym cię odesłała z twoim prostackim dobroczyńcą? Będzie bardziej surowy ode mnie.

      – Nie, Baronowo.

      – Tak też myślałam. Zajmij się swoimi obowiązkami i natychmiast zerwij z tą niegodziwością. O, a któż to? Pozwoliłam ci wieczorem iść na górę, by lord Fabian mógł sycić tobą oczy, a o świcie znajduję cię w łóżku z innym mężczyzną.

      Sycić oczy? Lord Fabian? Co? Julian unosi głowę znad poduszek. Baronowa Tilly, wielka, wulgarna kobieta, zwraca na niego uwagę.

      – Nie pamiętam, żebyście obok mnie przechodzili, dobry panie, a już na pewno nie pamiętam, żebyście mi płacili. Nikt nie idzie na górę z moimi dziewczętami bez mojej wiedzy. Przedstawcie się! Mallory, Margrave, kim jest ten mężczyzna?

      Leżąca nadal w łóżku z Julianem Margrave, którą kilka minut wcześniej trudno byłoby uznać za uosobienie niewinności, traci rezon. Jej tupet znika. Zaczyna się jąkać.

      Stojąca dziewczyna spieszy z pomocą.

      – Chyba mówił, że chce objąć posadę zarządcy, Baronowo. Prawda, panie? Przybył z Golden Flute na drugim brzegu rzeki. Przysłała go madame Maud.

      – To czemu jest tutaj z wami? Czemu nie rozmówił się najpierw ze mną, skoro przysłała go Maud?

      – Wszedł do środka i się zgubił, nie widział was.

      – Och, dość tego! Trzeba posprzątać w pokoju numer cztery. Golden Flute, też coś. Mam już dość twoich bzdur, Mallory, szczerze dość.

      Mallory przemyka obok dyszącej Baronowej. Margrave przykrywa Juliana kapą. Fascynuje go, że sama pozostaje naga, jakby dbała tylko o jego przyzwoitość.

      – Margrave, nie siedź tam jak rozwiązła latawica, ubierz się. Już rano. Jak się nazywacie, panie?

      – Julian Cruz.

      – Mistrzu Cruz, zwykle nie tak zapoznaję się z zarządcami mojego domu. Musieliście spróbować produktu, zanim będziecie nim handlować? To godne podziwu. Mamy tu tylko to, co najlepsze. Mogę was zapewnić, że to nie są zwykłe ladacznice i zdziry, do których przywykliście w Golden Flute.

      Julian nie potrzebuje tych zapewnień. Wie.

      – Nasz dawny zarządca zmarł w zeszłym miesiącu bez żadnego ostrzeżenia. A bardzo by się przydało. Dałoby mnie i dziewczętom czas, żeby się przygotować. Ten dom prowadzą niemal wyłącznie kobiety i pewne rzeczy robimy bardzo dobrze. Zgodzicie się, mistrzu Cruz?

      Zgodził się.

      – Ale jest wiele rzeczy, których nie potrafimy robić. Naprawiać drzwi, łatać dziur, wymieniać rozbitych latarni, naprawiać dachu. Mamy latarnie, których nie napełniamy olejem, bo Ilbert nie chce go kupić, kończą się też świece i mydło. Po ostatnich problemach ze zdrowiem mydło jest absolutną koniecznością. Jesteśmy tu bardzo zajęci. Mam nadzieję, że sobie poradzicie. Marg, idź powiedz Mallory, żeby przygotowała pokój dla tego dżentelmena, a wy spotkajcie się ze mną na dole, gdy tylko się odziejecie. (Julian chciałby wiedzieć w co). Omówimy resztę szczegółów i opijemy umowę. Margrave, śmigiem. – Z tymi słowami Baronowa Tilly klaszcze dwa razy i wychodzi.

      Kiedy tylko znika, Margrave zrywa się z łóżka.

      – Mogliśmy wpaść w straszne tarapaty – rzuca, związując szarfę szlafroka. – Baronowa nie znosi, gdy Mallory jest nieposłuszna. Prawdą jest, że nic z tym nie robi, ta dziewczyna jest okropna. – Uśmiecha się. – Ale kto mógłby się wam oprzeć? Nie mogła nawet pozbawiona serca Mallory. Zaczekajcie tutaj, zaraz wrócę ze szlafrokiem. Powinniście poprosić Baronową o zaliczkę i kupić sobie odzienie godne zarządcy burdelu.

      – A co oni noszą, smokingi?

      – Jeśli taka wasza wola, panie. Wolałabym, byście chodził nago. – Prostuje się rozpromieniona, a Julian patrzy jej w oczy. W blasku świtu widzi jej uśmiechniętą, okrągłą twarz. Jest śliczna, młoda i seksowna. Półmrok, zmęczony umysł, pożądanie zaciemniają osąd.

      Ale Margrave nie jest jego dziewczyną.

      4

       Zarządca burdelu

      Piwo to przykrywka. Piwo na śniadanie, na obiad, na kolację. Niczym zasłona dymna skrywa inne rzeczy dziejące się w Silver Cross. Jednak na dole w wykładanej drewnem sali tak to właśnie wygląda: dobrze prosperująca gospoda, odwiedzana przez ustosunkowanych i bogatych mężczyzn (podobnie jak w teraźniejszości). Piwo jest wyborne, mówi Baronowa Tilly, jedzenie wyśmienite.

      Osłonięty tylko czarnym aksamitnym szlafrokiem Julian siedzi naprzeciwko Baronowej i czuje się śmiesznie. Różową suknię Tilly zastąpiły halki na obręczach i obfite warstwy lejącego się wzorzystego jedwabiu wykończone bufiastymi rękawami i koronkowym kołnierzem. Baronowa ma na głowie wielką blond perukę, oczy w pośpiechu obwiodła czarną kreską, a wielkie usta wydają się jeszcze większe dzięki rozmazanemu czerwonemu barwnikowi do ciast.

      Pub jest wąski i wysoki, na kamiennej podłodze stoją ciężkie dębowe stoły. Tapicerka jest skórzana, kotary z niebieskiego aksamitu, a zastawa z kryształu i porcelany. Na nakrytych do śniadania stołach leżą białe serwetki.

      – Piękne miejsce, prawda? – mówi Baronowa. Gdy już barwnie opowiedziała mu, jakie będą jego obowiązki (codzienna inspekcja dziewcząt, zanim zaczną pracę, należy do najbardziej intrygujących), zaproponowała mu uposażenie i dopiero po chwili zastanowienia zapytała, jakie ma doświadczenie, które opisał z rozmachem, naśladując jej niedawne słowa (rozwodził się ze szczegółami nad inspekcją dziewcząt). Chciałby zacząć pracę od razu. Gdzie są dziewczęta? Kiedy może je obejrzeć, by mógł znaleźć tę jedyną?

      Zjedli z Baronową obfite śniadanie złożone z owsianki na mleku, wędzonego śledzia, pikantnego węgorza w cieście („złowionego zaledwie wczoraj w Tamizie!”), chleba i marmolady. I piwa. Baronowa długo siedziała przy stole, jakby była spragniona normalnego towarzystwa, i zabawiała coraz bardziej zniecierpliwionego Juliana opowieściami o Silver Cross. Przed stu laty mężczyzna o nazwisku Parson z Old Fish Street przeszedł w marszu pokutnym Parliament Street, co było częścią kary za sprzedawanie usług seksualnych swojej biegłej w tej sztuce żony. Po latach spędzonych w więzieniu z zemsty otworzył Silver Cross, a żona została ozdobą interesu.

      Julian opowiada Baronowej,

Скачать книгу