Królestwo nędzników. Paullina Simons
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Królestwo nędzników - Paullina Simons страница 15
Choć dźwięk dzwonów działa mu na nerwy, Julian jest bardzo zadowolony z pracy. Nie tylko co dnia jest blisko ukochanej, lecz otaczają go też inne piękne kobiety, bardziej skłonne do zabawy niż ona, kobiety, które są mu uległe i z nim flirtują. Goście przybytku nie szukają kłopotów, chyba że są pijani w sztok, a wystarczy, że Julian niezbyt łagodnie wyrzuci ich na ulicę, by następnego wieczoru wrócili grzeczni i trzeźwi.
Nocą jest hałaśliwie – jak na ulicy Normandie, gdzie Josephine mieszkała z Z – lecz więcej tu seksu, a mniej hip-hopu. Nie brakuje alkoholu i gdyby Julian zechciał wieść na boku życie towarzyskie, mógłby to robić bez problemu. Margrave (choć nie Mallory) wychwala przed innymi dziewczętami nieograniczone możliwości Juliana. („Krew gotuje mu się w żyłach! – opowiada. – Bałyśmy się z Mal, że nie wystarczy go dla nas dwóch, ale okazało się, że my dwie to dla niego za mało! Wystarczyłoby go dla całej naszej dziesiątki, prawda panie?”). Czasem późnym wieczorem, zwłaszcza gdy ruch jest niewielki, słyszy szuranie ich stóp za drzwiami, ciche szepty, kuszące pomrukiwania, pieprzne zachęty. Jeden pocałunek, panie, jeden uścisk, panie, jedno ruchanko. Cieszy się, że czasem są zbyt zmęczone, jeśli nie zbyt dumne, by błagać. Cieszy się, a jednak żałuje. Teraz, kiedy został zarządcą, Baronowa każe mu się trzymać od nich z daleka. „Muszą być świeże na następny dzień, mistrzu Julianie, nie można ich niepotrzebnie męczyć”.
Każdego dnia przed wieczornym ruchem zjawia się wielebny Anselmo i stojąc na środku sali na dole, wygłasza kazanie potępiające ich grzechy.
– Konstabl Parker mówi, że musimy go znosić, żeby utrzymać interes – wyjaśnia Baronowa. – Wielebnego przysyłają z dziekanii w Whitehall, by utrzymać coś, co się nazywa prima facie decorum. – Przeklina. – Królewski przywilej i tak dalej. Musimy mieć świadomość, że znajdujemy się w świętej okolicy. Gdyby to ode mnie zależało, kazałabym jeszcze raz wykastrować tego eunucha Anselma. Nazywa mój piękny dom jatką! Wyobrażacie sobie?
Julian nie musi sobie wyobrażać. Co wieczór słyszy larum duchownego.
– Mówi, że w naszej skromnej gospodzie szatan morduje dusze chrześcijan! – Baronowa spluwa jak mężczyzna. – W Silver Cross szatan morduje dusze chrześcijan na nieskończoną liczbę sposobów, mówi. Ten Anselmo to prawdziwie brytyjski skarb. To konwertyta. Kiedyś był katolikiem, a teraz jest reformowanym purytaninem. A wiecie, co mówią o reformowanych purytanach.
– Że nie ma nic gorszego od reformowanej dziwki – mówi Julian, a Baronowa ryczy ze śmiechu i przez kilka tygodni powtarza wszystkim słowa Juliana.
*
Pewnego popołudnia przy jedzeniu Julian zabawia dziewczęta, przekręcając ich imiona. W pewnej chwili popełnia błąd, nazywając Jeanne „świętą Joanną D’Arc”. Rozmowy natychmiast cichną. Baronowa wstaje od stołu w kącie sali. Wszystko słyszy.
– Czemu nazwałeś Dziewicę Orleańską świętą Joanną? – pyta. – Nie była wcale święta.
– Pomyliłem się. Nie kanonizowali jej?
– Kanonizowali? – Baronowej wcale nie jest do śmiechu. – To buntowniczka spalona za herezję, za mordowanie Anglików, za udawanie mężczyzny, za opowiadanie, że słyszała głos Boga nakazujący jej zebrać armię przeciwko koronie. Spalono ją na stosie jako czarownicę, nie świętą.
– Pomyliłem się, Baronowo. – Musi być ostrożniejszy. Czasami zapomina, że szafoty i stosy to nie fakty historyczne, lecz prawdziwa krew i prawdziwa nienawiść. Ale czy Joanny D’Arc nie kanonizowano? Czemu – choć wydaje mu się, że tyle wie – nigdy nie wie wystarczająco dużo?
Stara się zapamiętać imiona dziewcząt na podstawie ich wzrostu, ale cztery z nich są tak samo wysokie, próbuje zapamiętać na podstawie wieku, ale osiem z nich ma mniej niż dwadzieścia lat, próbuje je zapamiętać na podstawie koloru włosów, ale włosy całej dziesiątki mają odcień gdzieś pomiędzy brązem a czernią. Sześć z nich ma bujne piersi, osiem szerokie biodra, dwie prawie w ogóle nie mają piersi i mogą liczyć na zainteresowanie tylko niewielkiego grona specyficznych klientów. Baronowa wyjaśnia mu, że może podzielić dziewczęta tylko w jeden sposób.
– Na podstawie tego, ile dla nas zarabiają. To wasz jedyny przyrząd jako zarządcy tego domu.
– To nie jest jedyny jego przyrząd, Baronowo – mówi Margrave, a dziewczęta chichoczą.
– Cicho bądź. Przestań go nosić jak medal.
Burdelmama ma rację. Dzięki tej metodzie Julian o wiele szybciej zapamiętuje ich imiona. Brynhilda, potężna, piersiasta dziewczyna germańskiego pochodzenia zajmuje pierwsze miejsce. Mężczyźni czekają na nią godzinami. Niema Kitty jest druga, bo jest najszybsza. Beatrice i Millicent to siostry, pracują razem i zajmują trzecie i czwarte miejsce. Bezwstydna Margrave jest piąta, pełna werwy Ru szósta, a Severine, francuska katoliczka, siódma. Dziewczyna, która nazywała się Jeanne, zanim Julian wszystko zepsuł, i która musi teraz używać zwykłego imienia Joan, ma obecnie mało pracy i zajmuje ósme miejsce, chłopięca Allie jest dziewiąta, a Greta ostatnia. Greta jest chuda jak szkielet i w wieku niemal trzydziestu lat już dawno przestała być użyteczna. Ale wieść niesie, że Parson, który założył Silver Cross, był jej pradziadkiem, więc Greta nigdzie się nie wybiera.
Dziesięć pokoi i dziesięć dziewcząt miesza się i dopasowuje w zależności od obłożenia. Pokoje przeznaczone są wyłącznie dla przyjemności, sześć na pierwszym piętrze, cztery na drugim. Dziewczęta sypiają wysoko na trzecim, w dusznych pokojach na strychu, po pięć w jednym. Trzy pokojówki, w tym Mallory, zesłano na parter na tył domu, przy kuchni dla służby. Z nikim się nie zadają.
Z wyjątkiem Mallory, która jest najpiękniejszą z dziewcząt w Silver Cross, sprzątaczki są rozpaczliwie brzydkie. Carling jest kulawa, a Ivy dziobata. Nie znoszą Mallory, bo jest siostrzenicą Baronowej i „nie jest dość brzydka”. Choć nie wolno jej przesiadywać z Julianem i stałymi klientami, gdy jedzą na obiad pikantnego węgorza i zapiekankę rybną, wszystkie dziewczęta i służące nienawidzą Mallory, bo ma zbyt wiele przywilejów. Skarżą się przede wszystkim na to, że nigdy nie dostaje kary, jeśli coś zrobiła źle. Julian nie ośmiela się pytać, co robi źle, żeby nie zdradzić się przed nikim, co do niej czuje.
Dziewczęta nie przestają się skarżyć. Obrażają się z byle powodu. Z jednej strony więc Julian jest otoczony kobietami. Z drugiej – jest otoczony kobietami. Są mięciutkie i piersiaste, rozflirtowane, zmysłowe, a ich erotyczne zapędy nie znają ograniczeń. Ale kiedy nie wykłócają się z nim o ustaloną z góry cenę towarów i usług, obgadują się nawzajem. Jawne kłamstwa nie są im obce. Przypisują sobie nawzajem wszystkie możliwe wady i złośliwości, obrzucają się oskarżeniami o najstraszliwsze zakaźne choroby. Często oskarżają się o próbę morderstwa przez otrucie i zarażenie. To zdumiewające, że