Królestwo nędzników. Paullina Simons

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królestwo nędzników - Paullina Simons страница 34

Автор:
Серия:
Издательство:
Królestwo nędzników - Paullina Simons

Скачать книгу

że i tak to przyniesie, i wybiegł.

      – Musisz jeść – powiedział Devi, podchodząc bliżej.

      Julian opadł na sofę.

      – Jak sobie radzi z tobą twój przyjaciel?

      – Dobrze.

      – Nie powiedziałeś mu?

      – O czym?

      Devi przysiadł sztywno na brzegu stojącej naprzeciwko sofy.

      – Powiedz mnie.

      – A trzeba ci mówić? Wiesz, co się stało.

      – Nie.

      – Dlatego nie chciałeś, żebym wracał? Wiedziałeś od początku?

      Devi wbił wzrok w swoje okaleczone dłonie.

      – Czekam.

      Julian opowiedział.

      Londyn spłonął. Spłonął doszczętnie. A ona razem z nim. Cała chwała zamieniła się w pył.

      Potem obaj zamilkli.

      – Wróć ze mną do Quatrang – odezwał się w końcu Devi. – Trzeba cię uzdrowić. Proszę – dodał.

      – Nie uważasz, że miałem już dość twojego uzdrawiania?

      – Bardzo często – zaczął Devi – Bóg najpierw wyciąga do nas rękę nie po to, by obdarzyć nas cnotą, lecz siłą, by spróbować jeszcze raz. Ty spróbowałeś. To bardzo szlachetne. Chwalebny wysiłek. Nie umniejszaj tego.

      – Trudno to umniejszyć, Devi. – Julian podwinął rękaw i podsunął przedramię pod nos kucharza. – Widzisz atrament? Czterdzieści pięć umniejszonych tatuaży.

      – Tyle miałeś dni?

      – Nie. Nie. Zmęczyło mnie to zaznaczanie, więc parę opuściłem. Tydzień, może więcej.

      Devi spuścił głowę.

      – Nie umniejszajmy tego – powiedział Julian. – Powiększmy. Na moim ramieniu widać odpowiedź na pytanie, które ci zadałem, zanim poszedłem tam pierwszy raz. Pamiętasz?

      – Pamiętam.

      – Zapytałem, czy znajdę ją młodą, czy starą. Powiedziałeś, że młodą. Ale myliłeś się. Albo kłamałeś. Które?

      Devi nie odezwał się.

      – Zapytałem, do którego miejsca w jej życiu trafię, i powiedziałeś, że nie wiesz. Kłamałeś?

      – Nie.

      – To za dużo czasu, Julianie, czy nie dość? – pyta Devi. – Bo nie do końca rozumiem. Większość z nas nie dostaje nawet pikosekundy ekstra.

      – Pieprzyć to.

      – Mówiłem ci, żebyś tam nie szedł – szepnął szaman.

      – Nie powiedziałeś mi, że ona znów umrze! – wrzasnął Julian.

      – Panuj nad sobą. Powiedziałem ci, że nie możesz niczego zmienić. Powtarzałem ci to raz po raz.

      – Okej, w porządku – rzucił Julian przez zaciśnięte zęby. – Powiedziałeś. I słyszę cię nareszcie. Głośno i wyraźnie. Skończyłem z tymi bzdurami. Ze wszystkim. – Spojrzał ze złością na Deviego.

      – Zgoda. Nie ma sprawy, przeżywaj swoje dni, użalając się gorzko nad sobą, a tymczasem życie będzie ci przeciekać między palcami. – Wstał, wziął kapelusz i wyszedł.

      *

      Kiedy Ashton przyszedł z podgotowanym kurczakiem i ryżem, Deviego już nie było, a Julian wrócił do swojego pokoju. Ashton walnął w drzwi sypialni.

      – Jedzenie przyszło.

      Julian usiadł na sofie, Ashton naprzeciw niego.

      – Poszedł sobie?

      – Poszedł.

      – Zabrali go z powrotem? – Kiedy Julian nie odpowiadał, Ashton zapytał: – Kto to był?

      – Kucharz z Great Eastern Road.

      – Kucharz. Great Eastern Road. Naprawdę. Super. Dzięki, że choć to mi wyjaśniłeś. – Ashton nie dawał za wygraną. – Czy to szaman, o którego pytałeś mnie jakiś rok temu? Hmong, który miał przywoływać zmarłych?

      Julian lekko skinął głową.

      – Czy ma coś wspólnego z tym, co ci się przydarzyło?

      Julian lekko skinął głową.

      – Jules, nie mogę grać w dwadzieścia pytań. Nie jestem Sokratesem. Przy następnym pytaniu zrobię się nieprzyjemny. Porozmawiaj ze mną. Co ci się przydarzyło?

      – Zapomnij, Ash. Naprawdę. To już nie ma żadnego znaczenia. To przeszłość. – Julian zaciskał i rozluźniał pięści. – A ty nie chcesz wiedzieć.

      – Akurat. I to nie jest przeszłość. To pieprzone tu i teraz. Rano wyszedłeś z domu, a po południu trafiłeś na oddział intensywnej opieki z objawami zatrucia dymem i porażenia prądem. Czy to wygląda jak przeszłość?

      – Nie uwierzysz mi, jeśli ci opowiem.

      – Spróbuj.

      Przez kilka długich minut Julian wpatrywał się w Ashtona.

      – Krótka czy długa wersja?

      – Krótka. Błyskawiczna. Dwa zdania.

      – Devi pokazał mi, jak cofnąć się w czasie, żeby znaleźć Josephine. I zrobiłem to dwa razy.

      – Cofnąć, jak projekcja astralna?

      – Cofnąć, jak ciało i dusza.

      Początkowo Ashtona zatkało.

      – Strasznie krótka ta wersja – oznajmił w końcu. – Obawiam się, że na tej podstawie nie będę mógł wyprodukować pańskiego scenariusza. Ledwo trzyma się kupy i zostawił pan zbyt wiele niedomówień. Ma pan coś jeszcze? Teraz mówię poważnie.

Скачать книгу