Królestwo nędzników. Paullina Simons

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królestwo nędzników - Paullina Simons страница 5

Автор:
Серия:
Издательство:
Królestwo nędzników - Paullina Simons

Скачать книгу

i kucykiem, jak świeżo namaszczony mnich.

      Przed wyjazdem z Londynu zadzwoniła do niego Zakkiyah, by się dowiedzieć o wisiorek z kryształem należący do Josephine. Ava stale o niego pyta, powiedziała. Czy mógłby go przywieźć do L.A.? Julian skłamał i oświadczył, że go zgubił. Z jakiegoś powodu jej głos brzmiał bardzo sceptycznie, gdy zapytała: Jesteś pewny? Nie leży przypadkiem w jakimś widocznym miejscu, na przykład na szafce przy łóżku?

      Leżał.

      – Proszę, Julianie. To pamiątka rodzinna.

      Ale teraz należy do mnie.

      – Nie wiem, co mam ci powiedzieć.

      – Kto dzwonił? Z? – zapytał Ashton, podsłuchując.

      – Tak. Zawraca mi głowę tym głupim kryształem.

      – Tym, który leży na szafce?

      – Właśnie tym.

      Podczas świąt w Simi Valley jego rodzice, bracia, ich żony i dziewczyny, bratanice, bratankowie i Riley koniecznie chcieli się dowiedzieć, kiedy wrócą z Ashtonem do domu. Nie chcąc urazić matki ani budzić w niej nadziei, Julian uchylał się od odpowiedzi. To cały on: zawsze studził oczekiwania.

      Powoływał się na etykę: nie mogą zerwać umowy najmu mieszkania. Powoływał się na rodzinę: ojciec Ashtona po problemach ze zdrowiem w końcu przeszedł na emeryturę i przekazał większość codziennych obowiązków synowi. Powoływał się na przyjaźń: ktoś musiał pomagać Ashtonowi sprawować rządy. Powodzenie Ashtona kolejny raz było uzależnione od Juliana.

      – Ktoś musi go osłaniać – powiedział do matki.

      – Jesteś pewny, że to ty mnie osłaniasz, Jules? – Ashton poparł go jednak. To prawda, nie byli jeszcze gotowi, by wyjechać z Anglii. – Bez niego nie potrafię się poruszać po Londynie – powiedział. – Pani syn jest szalony – zwrócił się do pani Cruz. – Riley może potwierdzić. Przypomina autystycznego sawanta. Jego psychotyczna wiedza na temat Londynu jest jednocześnie pobieżna i wstrząsająco dokładna. Nie ma pojęcia, jak wyglądają dzieła wystawiane w Tate, ale wie, o której godzinie otwierają i zamykają galerię. Zna godziny otwarcia i lokalizację niemal każdego przybytku w centrum miasta. Wie, gdzie znajdują się wszystkie puby i kościoły, które sklepy sąsiadują ze sobą. Choć nigdy nie jechał piętrowym autobusem, może podać numery i trasy wszystkich linii. Wie, jakie sztuki gra każdy teatr na West Endzie. Wie, gdzie i kiedy odbywają się stand-upy. Wie, gdzie są kluby dla dżentelmenów, choć zaklina się, że nigdy nie był w żadnym z nich, a patrząc na mnisi zarost na jego twarzy, jestem skłonny mu wierzyć. Nie potrafi powiedzieć, jak smakuje najlepszy waniliowy koktajl w Londynie, ale na pewno powie pani, gdzie trzeba się ustawić w kolejce, by go kupić. Chyba w Clapham.

      – Wytłumacz się, Jules – zażądał Tristan.

      – Bo nadal wszędzie chodzi piechotą, prawda? – spytała matka Juliana, potrząsając głową, jakby nagle pojęła coś o swoim czwartym z kolei synu (albo, jak lubił mówić Julian, „czwartym ulubionym”), coś, czego nie chciała dopuścić do siebie. – Jules, myślałam, że masz się lepiej?

      – Bo tak jest, mamo.

      – To dlaczego wciąż szukasz tej nieistniejącej kawiarni? Chyba nie dręczy cię nadal ten koszmar?

      Ojciec ocalił Juliana przed koniecznością odpowiedzi.

      – Synu, Ashton powiedział nam, że wróciłeś do boksowania – rzucił Brandon Cruz. – Powiedz, że to nieprawda. – Po blisko czterdziestu latach przepracowanych w kalifornijskim systemie edukacji Cruz senior przeszedł na emeryturę i teraz próbował ratować podupadający sklep Ashtona. – Matka bardzo się martwi. Czemu po latach wracasz do tych bzdur?

      Kiedyś walka na ringu była całym życiem. Reszta była oczekiwaniem. To nie bzdury, tato, chciał powiedzieć Julian. To nie bzdury.

      – Synu, mówię to z przykrością, ale ojciec ma rację. Nie powinieneś boksować, jesteś ślepy na jedno oko.

      – Nie jestem ślepy, mamo. Jestem ślepy pod względem prawnym. A to różnica. – Rzucił im znużony uśmiech dręczonego człowieka.

      – Mimo wszystko czemu znów boksujesz?

      – On próbuje nad sobą pracować, proszę pani – wtrąciła Riley z czułą aprobatą, poklepując Juliana po plecach. – Wzmacnia wiarę w siebie, poprawia sprawność i buduje masę mięśniową. – Ścisnęła jego ramię. – Pragnie się odstresować i odnowić. Dba o zdrowie. Czuje się o wiele lepiej, naprawdę.

      – Och, Ashton! – wykrzyknęła matka Juliana. – To nie jest łatwe, ale naprawdę cudownie sobie z nim radzisz. Riley ma rację, wygląda o wiele lepiej, z wyjątkiem tego zarostu. Dziękuję, że nad nim czuwasz. – Cała rodzina Juliana zasypała Ashtona czułością i pochwałami. Joanne posadziła go po swojej prawej stronie i podała mu półmisek z domowymi ciasteczkami z kardamonem. Ashton z radością przyjął ciasteczka, a altruistyczny uśmiech oznajmiał, że nie ma nic przeciwko takiemu wykorzystywaniu.

      Julian bez słowa obserwował wszystkich przez kilka minut.

      – Tristan, bracie, pytałeś wcześniej o podpowiedź dotyczącą życia w Londynie? – powiedział w końcu. – Mam coś dla ciebie. – Odstawił piwo i złożył dłonie. – Jeśli chcesz wystawić na widok publiczny głowę odciętą od ciała, musisz ją najpierw zakonserwować. Inaczej po kilku tygodniach zostanie goła czaszka. A przecież chcesz zachować rysy twarzy w chwili śmierci, wytrzeszczone oczy. Zanim więc głowa zacznie się rozkładać, gotujesz ją w woskowatej żywicy nazywanej pakiem. Wiesz, co to takiego pak, Trist? Nie? Można powiedzieć, że to rodzaj gumy, pozostałość po oddestylowaniu smoły pogazowej. Bardzo skuteczna. Potem możesz trzymać głowę na włóczni do upojenia, w każdej pogodzie, nawet londyńskiej. Chcesz spytać, jak długo przetrwa? Dobre sto lat. – Julian uśmiechnął się znacząco. – Ktoś powiedział o głowie Williama Wallace’a nabitej na włócznię przy Great Stone Gate na moście Londyńskim, że za życia nigdy nie wyglądał tak dobrze.

      To Ashton, z ustami pełnymi ciasteczek, przerwał zdumione milczenie rodziny Cruz. Objął Juliana ramieniem, przełknął i powiedział:

      – Jules próbuje powiedzieć, że nie jest jeszcze gotowy wrócić do radosnego życia w L.A.

      – W dawnych czasach w Londynie wybijano walczącym niedźwiedziom zęby – rzucił Julian w odpowiedzi, wysuwając się spod ramienia Ashtona. – Chciano w ten sposób wyrównać siły i przedłużyć walkę, bo niedźwiedź, nawet bez zębów, rozrywał atakujące go psy na strzępy.

      – Uspokój się, Jules. – Riley podała mu butelkę z wodą. – Uwierz mi, zakonserwowana głowa załatwiła sprawę.

      – Człowiek to coś więcej niż geny i wychowanie – ciągnął Julian, odmawiając wody i biorąc do ręki piwo. – Człowiek to siła życiowa. Ale jest także sługą zmarłych. I jako taki stanowi narzędzie potężnej magii, gdyż zarówno życie, jak i śmierć to mistyczne siły. Kluczem jest żyć w równowadze pomiędzy nimi, by nabrać więcej mocy.

      – Proszę

Скачать книгу