Nocna droga. Kristin Hannah
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Nocna droga - Kristin Hannah страница 13
Ni stąd, ni zowąd zjawiła się przed nimi Amanda Martin z opróżnionym do połowy kuflem korzennego rumu Captain Morgan. Długonogie, rudowłose dziewczę o pełnych ustach i lekko skośnych jak u Cyganki oczach było najnowszą sympatią Zacha.
– Wreszcie jesteś – rzekła przymilnie. – Coś sporo czasu ci to zajęło. – Oplotła Zacha ramionami i przylgnęła do niego.
Lexi odprowadzała ich wzrokiem, gdy odchodzili, objęci – teraz on całował Amandę – i ogarnęło ją znajome rozczarowanie. Westchnęła i powoli zeszła na plażę. Tam spotkała znajomych z kółka teatralnego. Od trzech lat obracała się w tym towarzystwie, oglądając wszystkie próby z udziałem Mii. Usiedli na piasku, zaczęli rozmawiać. Oczywiście wypłynął temat college’u. Ostatnio dominujący. Od początku tego roku szkolnego ciągle rozmawiali o terminach, podaniach, statystykach przyjęć. Codziennie w bibliotece dyżurował przedstawiciel jakiegoś uniwersytetu, gotów rozmawiać z każdym zainteresowanym maturzystą. Odwiedzanie kampusów w weekendy stało się normą. A uczniowie z Sosnowej Wyspy jeździli nie tylko do centrum Seattle, żeby obejrzeć uczelnie. Skądże. Rodzice latali z nimi po całym kraju.
– Lexster! – Przez gwar przebił się głos Mii.
Lexi obróciła się i zobaczyła, jak Mia zatacza się w jej stronę.
– Nie wiem, kiedy się tak upiłam – powiedziała przyjaciółka, chwiejąc się niebezpiecznie. – Lexi, kiedy ja się tak upiłam?
– Może pijąc? – Lexi wstała i otoczyła ja pewnie ramieniem.
– Kocham cię, Lexi – szepnęła Mia, ale był to pijacki szept, głośny i bełkotliwy. Objęła ją. – Ty i Zach-Atak jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi.
– Ty też jesteś moją najlepszą przyjaciółką.
Mia padła na zimny piasek. Kiedy Lexi usiadła przy niej, oparły się o siebie.
– Tyler powiedział, że jestem ładna – pochwaliła się Mia. – Myślisz, że mówił serio?
– Byłby głupi, gdyby nie mówił serio.
– Tańczyliśmy – ciągnęła rozmarzona Mia. Zakołysała się, a potem znieruchomiała. – Nie czuję warg. Mam jeszcze wargi?
Lexi parsknęła śmiechem.
– Chyba trzeba cię odwieźć do domu. Poszukajmy Zacha.
Pomogła Mii wstać i poprowadziła ją przez tłum. Znalazły Zacha w mrocznym zakątku z boku domu. Amanda kleiła się do niego. Tak przynajmniej wydawało się Lexi.
– Zach?! – odważyła się zawołać Lexi. – Mia nie najlepiej się czuje. Trzeba ją odwieźć do domu.
W tym momencie Mia zgięła się wpół i zwymiotowała na trawę. Zach natychmiast podbiegł do siostry.
– Nic ci nie jest? – spytał, obejmując ją.
Mia zachwiała się na nogach, otarła usta.
– Nie czuję się najlepsze.
– Amando? – spytał Zach. – Czy ona może przenocować u ciebie? Nie mogę przywieźć jej do domu w takim stanie.
– Niby jak? – odparła Amanda z kwaśną miną. – Nie wyjadę tak wcześnie z imprezy. Jeszcze nie ma dwunastej. – Wycisnęła na ustach Zacha długi pocałunek, odgarnęła włosy i oddaliła się w stronę beczki z piwem.
– Mia może przenocować u mnie – zaproponowała Lexi. – Eva będzie już spała.
Zach popatrzył na nią.
– Naprawdę?
– Jasne.
Zach podprowadził siostrę do mustanga i usadził z tyłu. Jego starania przypominały próbę postawienia na sztorc ugotowanego spaghetti, a kiedy skończył, Mia zanosiła się śmiechem i leżała rozwalona na siedzeniu. Zapięcie pasów zajęło wieki.
Lexi wsiadła z przodu, gdy Zach uruchamiał silnik. Cofnął powoli auto i wyjechał na główną drogę.
Popędzili autostradą do mostu. Zach postukiwał rytmicznie palcami w obciągniętą skórą kierownicę. Lexi nie znała kawałka, który leciał przez stereo, ale dudniąca muzyka dziwnie wciągała. Mia z tyłu nuciła, jak zwykle fałszując.
Przed przyczepą Lexi wysiadła z samochodu, a Mia wygramoliła się ze śmiechem i padła na kolana w wilgotną trawę.
– Chodśśśmy na nasze wzgórze – zaproponowała, podnosząc się chwiejnie na nogi.
Zach podbiegł do siostry i pomógł jej wstać.
– Hej Mio, może pójdziesz do łóżka – perswadował łagodnie.
– Taaa. Dobry pomysł – odparła z pijackim uśmiechem.
Zach spojrzał na Lexi.
– Zaczekam, aż się położy, dobrze?
– Nie trzeba. Wiem, że chcesz wrócić do Amandy.
– Nie masz pojęcia, czego chcę.
Lexi drgnęła, podeszła do Mii i przejęła ją od Zacha.
– Chodźmy, Mio. – Poprowadziła przyjaciółkę po wilgotnej trawie do przyczepy. W saloniku Mia osunęła się na podłogę, chichocząc i pojękując. – Ciii – uciszyła ją Lexi.
– Chwilunię się rzrzrzemnę.
Lexi zostawiła Mię na dywanie i wyszła na ganek. Stamtąd spojrzała na Zacha. Powoli do niego podeszła. Patrzył teraz na nią, przyglądał się nawet, a jego skupiona uwaga wywołała u niej dziwne łaskotanie w dołku.
– Nic... nic jej nie jest – powiedziała.
– Co to takiego to wasze wzgórze? – spytał.
– Chodzimy tam z Mią. To nic szczególnego.
– Mogę zobaczyć?
– Chyba tak.
Słyszała trzaskanie gałązek pod stopami Zacha, kiedy przedzierali się przez gęstą golterię i zarośla. Ścieżka była tak wąska, że mógł ją znaleźć tylko ktoś, kto wiedział, którędy biegnie. Wreszcie Lexi wyszła na otwartą przestrzeń – wysoką skarpę nieużytków, opadającą w kierunku ruchliwego odcinka autostrady, rozświetlonego kasyna i czarnej cieśniny.
– Często tu przychodzę – rzekła.
– Fajnie. – Zach padł na miękką ziemię.
Lexi z ociąganiem przysiadła obok. Byli tak blisko siebie, że wyczuwała jego nogę przy swojej.