Kaprys szejka. Maya Blake

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kaprys szejka - Maya Blake страница 3

Kaprys szejka - Maya Blake

Скачать книгу

Nie powiedział, jak ma na imię, Wasza Wysokość.

      – Jesteś pewna, że nie została zabrana wbrew własnej woli przez nieznanego mężczyznę?

      Przygryzła wargę i potaknęła. Jej zdenerwowanie wyraźnie rosło.

      – Cóż… chyba tak.

      – Opowiedz mi wszystko.

      – Mogę się mylić, Wasza Wysokość, ale raczej nie było to wbrew jej woli…

      Sugestia rozgniewała go, nawet nie tyle z powodu jego samego, ale bardziej rozczarowania podwładnych i chaosu w królestwie.

      – Powiedziała coś, co by na to wskazywało?

      – Wszystko stało się bardzo szybko, Wasza Wysokość. Ale… – Z fałd spódnicy wyciągnęła zmiętą kartkę. – Kazała mi to dać księżniczce Galili dla Waszej Wysokości. – Podała mu kartkę drżącymi, smukłymi palcami.

      Wziął ją od niej. Zmroziło go, bo rozpoznał własną, królewską papeterię.

      Przeczytał wiadomość raz i drugi, potem zmiął kartkę, odwrócił się, z trudem hamując wściekłość, i podszedł do okna.

      Przed nim w słonecznym blasku falował tłum miejscowych i przyjezdnych, oczekujących bajkowego ślubu króla z jego wybranką. Przez te ostatnie miesiące całe królestwo żyło w przedślubnej gorączce.

      Wszystko tylko po to, żeby jego brat przyrodni uwiódł i ukradł mu narzeczoną!

      Być może w innych okolicznościach dopuściłby do głosu głęboko skrywaną ulgę, że tak się stało. Teraz jednak nie chciał jej nawet zauważyć, bo nagle stanął przed ogromnym wyzwaniem. Poza tym, że został upokorzony, ten związek miał przynieść Kalii wymierne korzyści ekonomiczne.

      Powinien znaleźć Amirę i potwierdzić, że słowa brata to prawda, ale nie mógł tego zrobić, bo nie wiedział, dokąd się udali

      Adir, który tak niespodziewanie pojawił się na pogrzebie jego matki, nie miał stałego miejsca pobytu. A jeżeli nawet, dobrze je ukrywał.

      A gdyby nawet Zufar to miejsce znał, nie miał czasu tam jechać. Musiał przyznać, że moment zemsty został wybrany perfekcyjnie. Najwyraźniej brat doskonale zdawał sobie sprawę, że w ten sposób upokorzy go najmocniej.

      Tylko że on nie zamierzał mu na to pozwolić, więc pospiesznie odwrócił się do młodej kobiety.

      – Jak dawno odjechali?

      Choć wciąż zdenerwowana, tym razem odpowiedziała szybko.

      – Przyniosłam jej herbatę i zostawiłam samą na jakieś dziesięć minut. Poszłam przynieść królewską biżuterię i wtedy usłyszałam hałas.

      – Widziałaś, jak odjechali razem?

      – Tak.

      – Jesteś pewna, że jej nie skrzywdził?

      – Nie sprawiała wrażenia zdenerwowanej, Wasza Wysokość. Raczej zadowolonej.

      Trochę mu ulżyło.

      – Którędy wyszli? – pytał dalej.

      Wskazała za okno.

      Znajdowali się na drugim piętrze, po murze pięło się dzikie wino. Prawda, że było prawie stuletnie i zdolne utrzymać konia, ale wciąż w głowie mu się nie mieściło, że ten barbarzyńca zmusił jego narzeczoną do zejścia w ten sposób z drugiego piętra.

      – Ktoś ich widział poza tobą?

      – Tylko Jej Wysokość księżniczka, ale byli już prawie na dole, kiedy przyszła.

      Zmarszczył brwi. Dlaczego Galila nie dała mi znać?

      Może próbowała ich powstrzymać i jej się nie udało? Bardziej prawdopodobne, że trzymała się od niego z daleka, bo wiedziała, jak przyjmie nowinę.

      – Jak szybko podniosłaś alarm?

      Na twarzy dziewczyny odmalowało się poczucie winy.

      – Minuty? Sekundy? – nalegał.

      – Myślałam, że to żart…

      – Niestety nie. A opóźnienie alarmu tylko pomogło im w ucieczce.

      Perspektywa skandalu zmroziła go. Pod żadnym pozorem nie mógł na to pozwolić.

      Wsunął pomiętą kartkę do kieszeni. Z bratem porachuje się później. Teraz najważniejsze było znalezienie takiego rozwiązania, które nie będzie wymagało odwołania ślubu.

      Rozejrzał się po pokoju noszącym ślady przerwanych przygotowań. Suknia, która powinna była zdobić pannę młodą, wisiała na manekinie, spod niej wystawały pantofelki na wysokich obcasach.

      Przelotnie pomyślał o innych kandydatkach przedstawionych mu, kiedy mniej więcej przed rokiem po raz pierwszy wypłynął temat małżeństwa.

      Podobnie jak w większości aranżowanych związków, tak i tutaj, choć faworyzowano jedną opcję, w razie nieprzewidzianych komplikacji zawsze była możliwość zmiany.

      Trzy z tych kandydatek były teraz na dole, bo skoro odpadły z wyścigu do tronu, miały być gośćmi honorowymi na ślubie. Czy któraś z nich mogłaby jednak awansować do roli, o której wszystkie trzy marzyły?

      Skrzywił się niechętnie.

      Nie było szans wcielić tego planu w życie bez ogłoszenia całemu światu, że został porzucony. A to dałoby brukowcom żer na całe lata.

      Niestety każde inne rozwiązanie spowodowałoby takie czy inne komplikacje. Mógł się tylko starać, by były jak najmniejsze.

      Żeby jednak uniknąć kompromitującego skandalu, potrzebował narzeczonej. Ślub musiał się odbyć w ciągu dwóch najbliższych godzin, zanim wieść, że został porzucony, zdoła się rozprzestrzenić.

      Będzie też musiał wyjaśnić powód zmiany narzeczonej. Tym jednak postanowił zająć się następnego dnia.

      Zaprzestał kontemplowania sukni, odwrócił się i napotkał wzrok pokojówki. Na chwilę zupełnie o niej zapomniał. Tymczasem przerażona młoda kobieta ledwo oddychała i usiłowała stać się niewidzialna. Dziwne, że nie uciekła, kiedy był odwrócony.

      Ogromnymi, szeroko otwartymi oczami obserwowała go w straszliwym napięciu. W tej chwili w głowie zakiełkował mu kompletnie niedorzeczny pomysł.

      – Jak długo pracujesz w pałacu? – zapytał.

      – Prawie całe życie, Wasza Wysokość – odparła, zacinając się ze zdenerwowania.

      Usatysfakcjonowany, pokiwał

Скачать книгу