Konferencja ptaków. Ransom Riggs
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Konferencja ptaków - Ransom Riggs страница 14
– Siedmiu wyzwolicieli osobliwości. – Potarł dłonią gładką brodę. – Coś mi świta, ale potrzebuję więcej informacji. Czy powiedział, kim był prorok? Albo skąd się wzięło proroctwo?
Z trudem usiłowałem sobie przypomnieć, co mówił H.
– Wspomniał o... – Nie pamiętałem, jakiego słowa dokładnie użył. – Apokryfacie? Apokrytonie.
– Interesujące. – Horace pokiwał głową. – To pewnie jakiś tekst. Nie słyszałem o nim, ale jest od czego zacząć.
– I to wszystko? – spytała pani Peregrine. – H sparafrazował kilka wersów proroctwa, a następnie umarł?
– Nie. – Pokręciłem głową. – Na samym końcu powiedział, że powinienem zabrać Noor do kobiety o imieniu V.
– Co?
Zobaczyliśmy, że Emma wychyla się zza drzwi i przykrywa dłonią usta, zawstydzona swym wybuchem. Po chwili postanowiła się tym nie przejmować i po prostu weszła.
– Przepraszam, ale wszyscy słuchaliśmy – oznajmiła.
Drzwi otworzyły się szerzej i za progiem ujrzeliśmy resztę moich przyjaciół.
Pani Peregrine westchnęła z irytacją.
– Wobec tego zapraszam – powiedziała. – Przykro mi, Noor. Między nami właściwie nie ma sekretów i czuję, że ta kwestia być może będzie dotyczyć nas wszystkich.
Noor wzruszyła ramionami.
– Jeśli ktokolwiek mi powie, o co do cholery chodzi, napiszę to na billboardzie.
– Wyzwoliciel osobliwości, hm? – powtórzył Enoch. – Brzmi niesamowicie.
Szturchnąłem go w żebra, kiedy siadał obok mnie.
– Nie zaczynaj z nią – wymamrotałem.
– Nie ja to wymyśliłam – zwróciła się do niego Noor. – Moim zdaniem to brzmi idiotycznie.
– Ale H musiał w to wierzyć – zauważył Millard. Jego fioletowa marynarka sunęła od ściany do ściany. – Inaczej nie ryzykowałby życia, żeby ocalić Noor, ani nie skłoniłby Jacoba i reszty z nas do udzielenia jej pomocy.
– Mówiłeś o... tamtej kobiecie. – Emma patrzyła na mnie z uwagą.
– O V, tak – potwierdziłem. – H mówił, że to ostatnia żyjąca pogromczyni głucholców. Mój dziadek osobiście ją szkolił w latach sześćdziesiątych. W swoich zapiskach często o niej wspominał.
– Różdżkarze widzieli się z nią więcej niż raz – odezwała się Bronwyn. – Chyba zrobiła na nich wrażenie.
Emma drgnęła, nie zdoławszy ukryć niepokoju.
Pani Peregrine wyciągnęła z kieszeni sukni niewielką fajkę i poprosiła Emmę, żeby ją dla niej zapaliła. Następnie zaciągnęła się głęboko i wydmuchała kłąb zielonego dymu.
– To niezwykle zdumiewające, że radził panu szukać pomocy innej tropicielki głucholców, a nie ymbrynki – zwróciła się do mnie.
„A nie mojej” – zapewne powiedziała w duchu.
– Bardzo zdumiewające – zgodziła się Claire.
– Chyba myślał, że V to jedyna osoba, która może nam pomóc – odparłem. – Ale nie mówił, dlaczego.
Pani Peregrine skinęła głową i wypuściła z ust kolejny kłąb zielonego dymu.
– Abe Portman i ja darzyliśmy się ogromnym szacunkiem, jednak w pewnych kwestiach nasze organizacje zupełnie się nie zgadzały. Możliwe, że po prostu czuł się lepiej, wysyłając pana pod opiekę jednego ze swoich towarzyszy, a nie moją.
– Albo wierzył, że nie wie pani pewnych rzeczy o tej sytuacji – wtrącił Millard.
– Albo o proroctwie – zauważył Horace.
Pani Peregrine przez chwilę wydawała się poirytowana tą uwagą.
Wiedziałem, rzecz jasna, że H nie do końca ufał ymbrynkom, ale nigdy nie wyjaśnił, dlaczego. Nie byłem gotów podnosić tej kwestii przy innych.
– Zostawił nam mapę – powiedziała Noor. – Żebyśmy znaleźli V.
– Mapę? – Ubranie Millarda odwróciło się do niej. – Mów.
– Tuż przed śmiercią H kazał swojemu głucholcowi o imieniu Horatio dać nam resztki wytartej mapy, która leżała w ściennym sejfie – wyjaśniłem. – Potem pozwolił Horatio pożreć swoje oczy. – Kilkoro moich przyjaciół wydało z siebie pełne obrzydzenia jęki. – Dzięki temu głucholec chyba skonsumował jego osobliwą duszę. Kilka minut później zaczął się przemieniać, sam nie wiem w co, pewnie w upiora albo w jego początkowe stadium.
– I wtedy się obudziłam – dodała Noor. – A Horatio powiedział coś, co brzmiało jak wskazówka.
– Potem skoczył z okna – dokończyłem.
– Mogę zobaczyć tę mapę? – zapytała pani Peregrine.
Podałem jej resztki mapy. Marynarka Millarda pochyliła się nad ramieniem pani P, gdy dyrektorka wygładziła na nodze fragment papieru. W pokoju zapadła cisza.
– Z tego skrawka niewiele da się wyczytać – oświadczył Millard po kilku sekundach. – To kawałek znacznie większego dokumentu, mapy o charakterze topograficznym.
– Wskazówka Horatio brzmiała jak dane z siatki współrzędnych – wyjaśniłem.
– Pewnie więcej by nam to powiedziało, gdybyśmy mieli całą mapę – oznajmił Millard. – Albo gdyby na mapie widniały nazwy miast, dróg i jezior.
Pani Peregrine pochyliła się niżej, przykładając do oka monokl.
– Chyba je usunięto – powiedziała.
– Zdziwniej i zdziwniej – mruknął Millard. – Wspominaliście, że były głucholec coś powiedział... Co konkretnie?
– Powiedział, że możemy znaleźć ją w pętli – odparłem. – H nazwał to „silnym wiatrem”, a Horatio mówił, że „w sercu burzy”.
– Coś wam to mówi? – Noor zwróciła się do wszystkich obecnych.
– To mi wygląda na zapętlony huragan albo cyklon – odezwał się Hugh.
– Ewidentnie – przytaknął Millard.
– Która stuknięta ymbrynka zrobiłaby pętlę z czegoś tak okropnego? – spytała Olive.