Konferencja ptaków. Ransom Riggs

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Konferencja ptaków - Ransom Riggs страница 2

Konferencja ptaków - Ransom Riggs Osobliwy dom pani Peregrine

Скачать книгу

Leo byli coraz bliżej i krzyczeli coraz głośniej. Noor skupiła się na ciemności, prostując jej krawędzie między palcem wskazującym a kciukiem, kiedy mrok się rozszerzał, i wypełniając środek, gdy stawał się zbyt cienki.

      Żałowałem, że nie widzę twarzy Noor. Chciałem wiedzieć, o czym myśli i jak się trzyma. Trudno było mi sobie wyobrazić, że ktoś zupełnie nowy w tym świecie zniesie to wszystko i się nie załamie. W ostatnich dniach ścigali ją zwyczajniacy z helikopterami i środkami uspokajającymi w strzałkach. Została zahipnotyzowana i porwana, groziła jej sprzedaż na aukcji, a gdy uciekła, pojmał ją gang Leo Burnhama. Spędziła kilka dni w celi w kwaterze Leo, a podczas brawurowej ucieczki z H uśpiono ją pyłem nasennym. Ocknąwszy się w jego mieszkaniu, ujrzała martwego H na podłodze i doznała ogromnego szoku, który sprawił, że eksplodowała potężną dawką skoncentrowanego światła, niemal urywając mi głowę.

      Gdy doszła do siebie, podzieliłem się z nią częścią tego, co H powiedział mi tuż przed śmiercią: ostatnia pogromczyni głucholców, kobieta nazywana V nadal żyła i miałem oddać Noor pod jej opiekę. Jedyną wskazówką dotyczącą miejsca zamieszkania V był fragment starej mapy oraz bełkotliwe słowa wygłoszone przez Horatia, upiornego eks-głucholca H.

      Nie powiedziałem jednak Noor, dlaczego H tak bardzo się starał jej pomóc i wciągnął w to mnie oraz moich przyjaciół, a na koniec zginął, uwalniając ją od Leo. Nie powiedziałem jej o proroctwie. Nie było na to czasu. Z obawy o życie uciekaliśmy przed ludźmi Leo, odkąd usłyszałem ich na korytarzu przed mieszkaniem H. Co ważniejsze, zastanawiałem się, czy – pomijając wszystko inne – nie jest na to za wcześnie. Czy to dla niej nie za dużo.

      „Jest jedną z siedmiu, których nadejście przepowiedziano... wyzwolicieli osobliwości... nadejście niebezpiecznej epoki...”. To brzmiało niczym bredzenie oszalałego członka sekty. Osobliwy świat wystawił Noor na ciężką próbę wiary i naraził ją na problemy psychiczne, więc obawiałem się, że dziewczyna przeżyje załamanie i ucieknie. Zwykły człowiek już dawno zwiałby gdzie pieprz rośnie.

      Tyle że Noor Pradesh nie była zwykłym człowiekiem, lecz osobliwcem z krwi i kości. Co więcej, miała wyjątkowo twardy kark.

      W pewnej chwili pochyliła ku mnie głowę.

      – Kiedy się stąd wydostaniemy... jaki jest plan? – wyszeptała. – Dokąd jedziemy?

      – Znikamy z Nowego Jorku – odparłem.

      – Jak? – usłyszałem po krótkiej przerwie.

      – Nie wiem. Pociągiem? Autobusem? – Jeszcze o tym nie myślałem.

      – Hm – mruknęła z nutą rozczarowania w głosie. – Nie możesz wydostać nas stąd magicznym sposobem? No wiesz, dzięki jakiemuś portalowi czasowemu?

      – To tak nie działa. No, może czasem... – Pomyślałem o połączeniach z pantransportikum. – Ale musielibyśmy znaleźć odpowiednią pętlę.

      – A twoi przyjaciele? Nie masz... swoich ludzi?

      Ścisnęło mi się serce.

      – Nie wiedzą, że tu jestem.

      „A nawet gdyby wiedzieli...” – dodałem w myślach.

      Wyczułem, że ramiona Noor opadają.

      – Nie przejmuj się – oznajmiłem.– Coś wymyślę.

      W innych okolicznościach plan byłby prosty – odnaleźć przyjaciół. Bardzo żałowałem, że teraz nie mogę tego uczynić. Wiedzieliby, jak postąpić. Byli moją opoką, odkąd trafiłem do tego świata. Gdyby nie oni, błądziłbym w ciemności. H przestrzegał mnie jednak, żebym nie zabierał Noor z powrotem do ymbrynek, a poza tym wcale nie byłem pewien, czy nadal mam przyjaciół – przynajmnej nie tak pewien jak wcześniej. To, co zrobił H, oraz to, co sam robiłem w tej chwili, być może zaprzepaściło jakąkolwiek szansę, żeby ymbrynki załagodziły konflikt między klanami, i niemal na pewno nieodwracalnie nadszarpnęło zaufanie moich przyjaciół do mnie.

      Byliśmy zdani tylko na siebie, co skazywało nas na głupio prosty plan – uciekać ile sił w nogach, szybko myśleć i liczyć na dużo szczęścia.

      A jeśli nie uciekniemy wystarczająco prędko? Ani nie dopisze nam szczęście? Wtedy nie zdążę powiedzieć Noor o proroctwie i będzie musiała przeżyć resztę życia – długiego lub krótkiego – bez świadomości, dlaczego ją ścigają.

      Nieopodal rozległ się głośny trzask, a potem znowu krzyki ludzi Leo. Wyglądało na to, że wkrótce nas dopadną.

      – Muszę ci coś powiedzieć – wyszeptałem.

      – Nie możesz z tym zaczekać?

      To była całkiem nieodpowiednia chwila, ale być może jedyna.

      – Musisz wiedzieć. Na wypadek, gdyby nas rozdzielono czy... coś by się stało.

      – No dobra – westchnęła. – Słucham.

      – To pewnie zabrzmi idiotycznie i wiedz, że mam tego świadomość. Przed śmiercią H powiedział mi o proroctwie.

      Gdzieś w pobliżu jakiś mężczyzna wydzierał się na ludzi Leo, a oni na niego. On wrzeszczał po kantońsku, oni po angielsku. Usłyszeliśmy głośne uderzenie w policzek, krzyk i stłumioną groźbę. Noor i ja zamarliśmy.

      – Z tyłu! – wrzasnął człowiek Leo.

      – To ma coś wspólnego z tobą – ciągnąłem, niemal dotykając ustami jej ucha.

      Teraz cała się trzęsła, podobnie jak krawędzi ciemności wokół nas.

      – Mów – wyszeptała prawie niedosłyszalnie.

      Ludzie Leo wypadli zza rogu i wbiegli w alejkę. Zabrakło nam czasu.

separator

      Ruszyli prosto ku nam, wlokąc za sobą jakiegoś biednego pracownika targowych podziemi. Snopy światła z ich latarek tańczyły na ścianach, odbijając się od szyb akwariów z krabami. Nie ośmieliłem się podnieść głowy z obawy, że wychylę się ze strefy ciemności Noor. Napiąłem mięśnie, przygotowując się psychicznie do bardzo nierównej walki.

      Mężczyźni przystanęli w połowie alejki.

      – Tu są tylko akwaria – burknął jeden z nich.

      – Kto z nią był? – spytał drugi.

      – Chłopak, jakiś chłopak, nie wiem...

      Znów rozległ się odgłos uderzenia, a człowiek, którego trzymali, jęknął z bólu.

      – Puść go, Bowers. Nic nie wie.

      Ktoś mocno popchnął mężczyznę, który upadł na ziemię, po czym szybko wstał i uciekł.

      – Za dużo czasu tu zmarnowaliśmy

Скачать книгу