Siódma ofiara. Aleksandra Marinina

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Siódma ofiara - Aleksandra Marinina страница 25

Siódma ofiara - Aleksandra Marinina

Скачать книгу

przewagi. Upaja się słabością innych – powiedziała Tatiana wolno. – Zawsze wybierał szczupłe i słabe kobiety. Chciał, żeby się go bały. I dostawał ataku szału, kiedy spotykał kogoś, kto się go nie bał. Pewnie unikał osób, które mogły się go nie przestraszyć. Stąd jego zachowanie na przesłuchaniach. Swoją posturą nie przypominałam kobiety, która mogłaby się przestraszyć jego walorów fizycznych. Starał się więc zbić mnie z tropu, bo zakłopotanie to oznaka słabości, to już niemal strach. Gdybym poprosiła wtedy o przekazanie sprawy innemu śledczemu, Gorszkow uznałby to za swoje zwycięstwo. Doszedłby do wniosku, że udało mu się mnie zastraszyć, i dlatego się wycofałam. Wszystko to prawda, moi kochani, ale to nie jest odpowiedź na wasze pytanie. Nie wiem, czego on chce teraz.

      – Tego samego. – Korotkow wzruszył ramionami. – Chce cię zmusić, żebyś się wycofała, poddała, przyznała do słabości i bezsilności wobec niego.

      – Jakie zatem widzicie wyjście? Jestem gotowa zrobić wszystko, byleby nikogo więcej nie zabił.

      W jej głosie zabrzmiała taka rozpacz, że obecni poczuli się nieswojo. Tatiana była rzeczywiście gotowa na wszystko. Mogła publicznie przyznać się do słabości, a nawet wystąpić w telewizji czy w radiu – wszystko jedno – byleby on ją usłyszał, byleby mogła do niego dotrzeć i go przekonać, że zwyciężył, że ona się poddała, i dlatego nikt więcej nie musi ginąć. Choćby za cenę poniżenia, kłamstwa, zniszczenia reputacji śledczej i pisarki. Gotowa jest zapłacić każdą cenę za to, żeby go powstrzymać. Nie potrzeba krwi. Pod żadnym warunkiem. A zwłaszcza po to, żeby komuś coś udowodnić.

      – Czemu milczycie? – zapytał Korotkow niecierpliwym, władczym tonem. – Podsuwajcie pomysły. Co Tania powinna zrobić, żeby go powstrzymać? Rozpatrzymy każdą propozycję.

      Tatiana wodziła wzrokiem po przyjaciołach. Nikt nie miał chyba żadnego pomysłu.

      – No cóż, kończymy, pora spać – powiedział Korotkow z westchnieniem. – Odwiozę Aśkę, a ty, Misza, odprowadź Tatianę. I uświadom jej mężowi, że nie powinna nigdzie sama wychodzić.

      – Jura, to nierealne – zaoponowała słabo Tatiana, zapinając płaszcz. – Stasow nie może być moją niańką, ma swoją pracę i swoje życie.

      – A Ira? Jak zapewnimy jej bezpieczeństwo? – zapytała Nastia.

      – O nią się nie martwcie, ma osobistą ochronę.

      – Niby kogo? – zapytał Docenko zazdrośnie. – Gdzie tu jest sprawiedliwość, obywatele? Od niepamiętnych czasów obiecujecie, że poznacie mnie z Iroczką, a teraz wkradł się jakiś osobnik…

      – To nasz sąsiad – powiedziała Tatiana pojednawczo. – Ma już swoje lata, jest na emeryturze. Nie zrobi ci konkurencji, nie martw się. Nawiasem mówiąc, możesz do nas dzisiaj zajrzeć, masz powód.

      Przez całą drogę rozmawiali o wszystkim, tylko nie o Gorszkowie, i dopiero w windzie Tatiana wróciła do tego, co wciąż chodziło jej po głowie.

      – Błagam cię, Misza, nie przestrasz mojej rodziny. Wszyscy i tak mają nerwy w strzępach.

      – Nie zgadzam się z tobą – odparł Docenko bardzo poważnie. – Twoi bliscy powinni znać prawdę i szykować się na najgorsze. Tylko tak będziecie mogli oswoić sytuację.

      Tatiana już zamierzała wsunąć klucz do zamka, ale uwaga Miszy sprawiła, że znieruchomiała.

      – A nie sądzisz, że człowiek, który zna prawdę, oszaleje ze strachu, zamiast szykować się na najgorsze? Każdy reaguje inaczej na negatywne informacje. Niektórzy mobilizują się i działają z rozmysłem, inni tracą rozum.

      Chciała dodać coś jeszcze, ale w tej samej chwili otworzyły się drzwi sąsiedniego mieszkania i na progu stanął Andriej Timofiejewicz. Obok niego od razu pojawił się olbrzymi czarny dog, który wabił się Agat.

      – Dobry wieczór – zagrzmiał sąsiad niskim, dźwięcznym głosem. – Słyszę, że winda stanęła, ale drzwi do waszego mieszkania się nie otwierają, do mnie też nikt nie dzwoni. Postanowiłem zobaczyć, kto się ukrywa na naszym piętrze. Dotrzymuję danego słowa i wciąż mam oko na wasze mieszkanie.

      Tatiana zauważyła spojrzenie Docenki, którym obrzucił sąsiada, i z trudem się powstrzymała, żeby nie parsknąć śmiechem. Było w nim tyle szczerego zdumienia pomieszanego z oburzeniem, ile mogłoby być na widok psa, który ni z tego, ni z owego zaczął miauczeć.

      – Niech się pan nie denerwuje, Andrieju Timofiejewiczu – powiedziała. – Szukałam kluczy w torebce. Przecież pan wie…

      – Ma się rozumieć –wesoło podchwycił sąsiad. – Znam ja te wasze damskie torebki, znam. Na oko malutkie, nie wiadomo, co w ogóle można tam włożyć, a w rzeczywistości tyle w nich rzeczy, że ledwie zmieściłyby się w walizce.

      Tatiana otworzyła drzwi i zrobiła zapraszający gest.

      – Wstąpi pan do nas, Andrieju Timofiejewiczu?

      – A nie będę przeszkadzał? Macie gości…

      – No to tym bardziej. – Roześmiała się. – Zapraszamy do towarzystwa.

      Była w kiepskim nastroju, ale zmusiła się do uśmiechu, bo czuła, że im więcej osób zbierze się teraz w jej mieszkaniu, tym mniej uwagi będzie przyciągała. I nikt, jak dobrze pójdzie, nie zauważy jej niepewności i prawdziwego strachu. Jeżeli to rzeczywiście Aleksander Gorszkow, czekają ją trudne dni. Już wtedy, jedenaście lat temu, był świrem z pretensjami. Miał jednak zaledwie osiemnaście lat i jego pretensje były głupie, młodzieńcze. Teraz ma dwadzieścia dziewięć, jedenaście spędził w zakładzie karnym, gdzie panują okrutne prawa i kult zła. Nie w biblijnym znaczeniu z ł a jako przeciwieństwa dobra, ale w daleko przyziemniejszym. Ten skrót to jeden z najbardziej popularnych tatuaży. Mówi o zemście[8]. Gorszkow też postanowił się zemścić na śledczej, która wsadziła go za kratki. To doprawdy dziwne, jak sprawnie działa wśród skazanych mechanizm samousprawiedliwiania! To nie on, swoimi rękami i przestępstwami zagwarantował sobie wyrok, przyczynił się do tego parszywy gliniarz, który go złapał, albo zły śledczy (czasami jest nim baba, co nie zmienia istoty rzeczy).

      Stasow pojechał do swojej matki po synka i jeszcze nie wrócił, więc Tatiana odetchnęła z ulgą. Teraz Iroczka zajmie się gośćmi i skoncentruje się na Miszy Docence. Jest jeszcze wprawdzie sąsiad, którego przenikliwość zaczęła już Tatianę męczyć, ale to tylko sąsiad, jego samopoczucie nie leży jej zbytnio na sercu. Najważniejsze, żeby Stasow oraz Irina się nie denerwowali.

      STASOW

      Głosy było słychać już na schodach. Co to za impreza? W mordę jeża! Wraca człowiek do domu po pracy i po męczącej rozmowie najpierw z maman, a potem z eksżoną, ale we własnym gnieździe też nie znajduje spokoju. Griszeńka słodko posapuje w jego objęciach, głośna rozmowa może go obudzić, a wtedy w domu zapanuje kompletny chaos. Stasow pośpiesznie wślizgnął się do pokoju Iroczki, położonego najbliżej drzwi wejściowych, umieścił syna na kanapie i starannie przymknął drzwi, żeby chłopczyk się nie obudził. Później, gdy wszyscy się rozejdą, zabiorą go z Tatianą do swojego pokoju, gdzie stoi jego łóżeczko.

      Pobieżne oględziny

Скачать книгу