Siódma ofiara. Aleksandra Marinina
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Siódma ofiara - Aleksandra Marinina страница 20
– Bądź tak dobry, Wieniaminie, i przypomnij sobie, czy Nadieżda nie miała zwyczaju noszenia przy sobie jakichś maskotek czy figurek. Może je zbierała? Kolekcjonowała? Albo przechowywała, bo przywodziły jej coś na pamięć? Zrób mi tę grzeczność i się zastanów.
– Mam wysilać mózgownicę… – burknął Brityj niejasno, posyłając Zarubinowi znaczące spojrzenie.
Siergiej wyciągnął z kieszeni dziesiątkę, a Brityj natychmiast przylgnął do niej wzrokiem.
– Przypomnij sobie, Wieniaminie. – Głos wywiadowcy był pełen anielskiej cierpliwości, jak gdyby rozmawiał z dzieckiem. – Przypomnij.
Banknot zniknął w jego kieszeni, jakby został wyjęty przypadkiem, bez żadnej ukrytej myśli. Na twarzy Wieniamina odmalowało się gorzkie rozczarowanie, które szybko zastąpiła złość wywołana nieuzasadnionymi nadziejami.
– Po jakie licho mam sobie przypominać? – Zirytował się. – Nie brak mi własnych problemów. Nadka prowadzi już inne życie. Czy teraz, w tym swoim nowym życiu, przypomni sobie, ile dobrego wydarzyło się między nami? Ot, czarna niewdzięczność! Jak było jej źle, to biegła do mnie, a jak się pofarciło, to o wszystkich zapomniała, o mnie w pierwszej kolejności. Nawet nie powiedziała „do widzenia”, zdzira!
Zarubin musiał zastosować drastyczne środki, inaczej nie zdołałby powstrzymać Britego.
– Wieniaminie – powiedział surowo – nie atakuj Nadieżdy i nie obrzucaj wyzwiskami. To prawda, że zniknęła, ale nie ma w tym jej winy. Ona nie żyje.
Brityj wytrzeszczył oczy w bezbrzeżnym zdumieniu.
– Że co? Jak to? – wybąkał. – Naprawdę zachorowała, a my się nie pokapowaliśmy?
– Ależ nie, Wienia, nie zachorowała. Została zabita. Dlatego odłóż na bok swój żal i przypomnij sobie to, o co cię pytam.
– Rozchodzi się o figurki, tak?
– Owszem – potwierdził Siergiej.
– Nie…
– Co „nie”? Mów jasno.
– Nie… Zaczekaj, jak to zabita? Kto? Za co?
Zarubin uśmiechnął się, ponownie wyjął dziesięciorublowy banknot i wręczył rozmówcy.
– Masz, wypij za spokój jej duszy. Gdybym wiedział, kto i za co ją zabił, nie traciłbym z tobą czasu i nie męczył cię pytaniami, prawda? No to jak, miała w domu ceramiczne figurki? Jakieś ludziki, zwierzątka, rybki, laleczki? Plastikowe stworzonka?
W spojrzeniu Wieniamina pojawił się wreszcie cień zrozumienia.
– Nie miała – odparł stanowczo. – Nigdy nie widziałem.
– A nie mówiła, że zawsze nosi przy sobie jakiś talizman?
– Nie.
Zarubin jeszcze raz cofnął się myślami do mieszkania Nadieżdy Starostienko. Szukając wczoraj dokumentów, zajrzał chyba do wszystkich szuflad i szaf, ale nie zauważył niczego, co by przypominało figurki znalezione w jej kieszeniach.
– A może je miała, ale później sprzedała albo komuś sprezentowała? Wytęż pamięć, Wienia, i powiedz: nigdy o tym nie mówiła?
– Ani razu. Zapamiętałbym.
Takie zapewnienie w ustach alkoholika brzmiało niezbyt poważnie, nie było jednak innego źródła informacji. Zarubin mógł przepytać wszystkich kompanów Nadki Tancerki, ale wiarygodność ich słów nie byłaby większa.
Postanowił nie marnować czasu. Na dzisiaj zaplanował inne zajęcia, których nie mógł odwołać ani przełożyć. Należało do nich między innymi spotkanie z mężczyzną, który dostarczał mu informacje o lokatorach swojego domu. Dom zaś był wart uwagi: zaledwie dwadzieścia mieszkań, prawie wszystkie to dawne komunałki[5], po wysiedleniu lokatorów odremontowane, przebudowane i sprzedane dobrze sytuowanym klientom. Niektórzy z nich wzbogacili się w sposób nie do końca uczciwy i dlatego interesowali milicję choćby w celach wyłącznie profilaktycznych. Informator Zarubina zajmował jedno z dwóch ostatnich mieszkań komunalnych, nie pracował z uwagi na niepełnosprawność i z nudów obserwował nielicznych właścicieli.
Dzisiaj Siergiej nie miał chęci o nich słuchać, ale z osobami dostarczającymi informacje należało widywać się regularnie i sporządzać notatki ze spotkań. Takie obowiązywały zasady.
– Słuchaj, Kuźmicz – powiedział po chwili wahania mężczyzna noszący roboczy pseudonim Kaszyn. – Znowu mnie boli… Nie mam siły się męczyć. Powiedziałem lekarzowi, to wypisał jakieś świństwo. Robi mi się od niego na przemian zimno i gorąco. Nie pomaga, jednym słowem. Ludzie znający się na rzeczy poradzili mi, żebym kupił pewne dobre lekarstwo. Ale ono kosztuje majątek… Nie da się jakoś pomóc, co?
– Pomyślimy – obiecał Zarubin. – Powiedz mi: masz znajomych, którzy mieszkają w arbackich zaułkach?
Kaszyn przez chwilę się zastanawiał, po czym skinął głową.
– A co potrzeba?
– Na wszelki wypadek zapamiętaj jedno nazwisko: Nadieżda Starostienko, ksywa Nadka Tancerka. Mieszka w zaułku Własjewskim. W sobotę nie wiadomo skąd zwaliła się na nią wielka kasa, koło siedemnastej widziano ją na ulicy w nowym ubraniu. Srebrzystoszary płaszcz i peruka z krótkich, ciemnych włosów. Z boku, rzecz jasna, nie widać, że to peruka, robi wrażenie dobrej fryzury. Ale Nadieżdę można było rozpoznać, ma charakterystyczną, wpadającą w oko twarz. Wszystko jasne?
Kaszyn, czujnie wsłuchujący się w każde słowo Siergieja, znowu kiwnął głową. Wiedział, dlaczego młody wywiadowca to mówi. Takie rzeczy zdarzały się już wcześniej. Niewykluczone, że szef chce sprawdzić swojego podwładnego, no a później się okaże, że Kaszyn nawet nie słyszał o Nadce Tancerce.
– Dziękuję ci, Kuźmicz – powiedział z wdzięcznością. – Nigdy ci tego nie zapomnę. Odwdzięczę się, możesz być pewny.
Zarubin w to nie wątpił. Należał do tych funkcjonariuszy, którzy lubią swoich informatorów, opiekują się nimi i się o nich troszczą, mimo że jego agentura była dość specyficzna. Niewyszukany wygląd i młody wiek nie pozwalały mu pozyskiwać informatorów w środowisku inteligencji oraz intelektualistów, z jakiegoś powodu nie nauczył się też zjednywać kobiet. Ale alkoholicy, włóczędzy, bezrobotni czy emeryci szybko ulegali jego urokowi, a następnie wpływowi. Chętnie dostarczali mu informacje, on zaś nie tylko interesował się nimi służbowo, lecz także poświęcał im prywatny czas i jeżeli było trzeba, pomagał. Jak na przykład teraz Kaszynowi.
Wróciwszy do pracy, Siergiej włożył czystą kartkę do maszyny i wystukał notatkę, opatrując ją wczorajszą datą. Informator Kaszyn oznajmił w poufnej rozmowie, że w sobotę