Morderstwa w Kingfisher Hill. Sophie Hannah
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Morderstwa w Kingfisher Hill - Sophie Hannah страница 7
– A poza tym po co zabijać kogokolwiek w zamkniętej przestrzeni, w jadącym autokarze, w obecności mnóstwa świadków? – wymamrotał Poirot. – Mademoiselle, proszę mi wyjaśnić jedną rzecz: skoro uwierzyła pani, że jest cień szansy, że może pani zginąć, dlaczego zdecydowała się pani mimo wszystko wsiąść do autokaru?
Usłyszawszy to pytanie, kobieta zadrżała ze strachu.
– Ja... Ja...
– Proszę się uspokoić, mademoiselle. Jeśli wyjawi pani prawdę Herkulesowi Poirot, wszystko będzie dobrze. Obiecuję.
– Ja... Nie wierzyłam, że to może być prawda! – odparła dziewczyna, a potem wyrzuciła z siebie potok słów. – Poza tym ciotka mnie oczekuje. I kupiłam już bilet. Nie chciałam jej zawieść. Wie, że przyjadę dziś po południu, a ostatnio źle się czuje. Poza mną nie ma nikogo. Powtarzałam sobie, że będzie mnóstwo innych miejsc, ale i tak się bałam. Kto by się nie bał? Powiedziałam sobie: „Joan, wsiadaj do tego autobusu”, ale nie mogłam się zdobyć na odwagę. Potem porozmawiałam z panem i z inspektorem Catchpoolem, panie Poirot. Był pan na tyle uprzejmy, że ofiarował mi pomoc, ale nie zamierzałam zdradzać, co mnie trapi. Nie chciałam być dla nikogo ciężarem. I wtedy przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
– Jaki pomysł? – zapytałem.
Kobieta spojrzała na mnie.
– Za bardzo się bałam, żeby wsiąść do autokaru razem ze wszystkimi, więc stanęłam z boku. A potem pomyślałam: „A gdyby tak zaczekać? Gdybym zaczekała do ostatniej chwili? W ten sposób mogłabym sprawdzić, czy mam się czego obawiać”.
– Ach! – odparł Poirot. – Już rozumiem. Ale proszę wyjaśnić to jeszcze inspektorowi Catchpoolowi.
Dziewczyna posłała mi przelotne spojrzenie, a potem odwróciła wzrok.
– Pomyślałam, że wsiądę ostatnia – powiedziała. – Wtedy to niebezpieczne miejsce będzie już prawdopodobnie zajęte. To by mi wystarczyło... Ale kiedy wsiadłam, okazało się, że akurat to jedyne wolne miejsce!
Nie przekonywało mnie to wytłumaczenie, więc odrzekłem:
– Jeśli niebezpieczne miało być tylko to jedno miejsce, mogła pani wsiąść pierwsza i zająć dowolne inne. To chyba jedyny sposób, żeby mieć pewność, że uniknie się scenariusza, który przed chwilą miał miejsce: wsiadła pani ostatnia i okazało się, że zostało wolne tylko to niebezpieczne miejsce, jak je pani nazwała. A tak przy okazji, jak można wyjaśnić tę tajemniczą sytuację? Nawet jeśli założymy, że ktoś chciałby panią zabić i zamierzał to zrobić podczas dzisiejszej podróży, a plan zakładałby, że zajmie pani to konkretne miejsce w autokarze, to niedoszły morderca musiałby najpierw przekonać wszystkich pozostałych pasażerów, żeby usiedli gdzie indziej!
– Spokojnie, Catchpool. – Poirot położył mi dłoń na ramieniu.
– Ale to jakiś absurd – zaprotestowałem. – Chciałbym usłyszeć wyjaśnienie, dlaczego pani nie uciekła gdzie pieprz rośnie, gdy zorientowała się pani, że jedyne wolne miejsce w autokarze to to, przed którym ją ostrzegano.
– Tak, to rozsądne pytanie – przytaknął Poirot. – Mademoiselle?
– Myślałam, że nie mam wyboru – zaszlochała kobieta. – Pragnęłam wysiąść, ale drzwi były już zablokowane, a nie chciałam robić jeszcze większego zamieszania. Wszyscy patrzyli na mnie ze złością. A poza tym... Pewnie mi nie uwierzycie, ale kiedy zobaczyłam, że zostało tylko jedno wolne miejsce i że to jest właśnie to... przez moment odniosłam wrażenie, że to wszystko mi się przyśniło: tamten mężczyzna, ostrzeżenie i cała ta sytuacja.
Dziewczyna znów zadrżała. Zdjęła zielony kapelusz, a potem przyłożyła dłonie do uszu, jakby chciała zasłonić je przed wiatrem.
– Zdawało mi się, że tracę zmysły! Jak to możliwe, że najpierw ostrzega mnie jakiś nieznajomy, a potem mam zająć właśnie to miejsce, o którym mówił? Przecież to całkowicie nieprawdopodobne. Tak jak pan mówił, inspektorze Catchpool – musiałby najpierw dopilnować, by wszyscy pozostali pasażerowie zajęli inne miejsca. Jak to możliwe? Nie da się tego zrobić. Nie można. Dlatego przez krótką chwilę pomyślałam, że chyba coś jest ze mną nie tak, że musiałam sobie to wszystko uroić. No, chyba że to było... przeczucie.
– Je comprends, mademoiselle. – Poirot podał dziewczynie chusteczkę, żeby otarła łzy. – Jako że nie mogła się pani dopatrzyć logicznego wyjaśnienia tej sytuacji, wpadła pani w panikę i pani umysł przestał funkcjonować jak należy. Jeśli to było przeczucie, to być może pani los już został przypieczętowany, a w tamtym momencie nie miała pani siły, by walczyć z przeznaczeniem.
– Tak, panie Poirot. Było dokładnie tak, jak pan powiedział.
– Przeczucia zwykle dotyczą jakichś strasznych zdarzeń, n’est-ce-pas? – Mój przyjaciel się uśmiechnął. – Rzadko kiedy ma się przeczucie dotyczące ostrzeżenia przed czymś strasznym.
Dziewczyna przez moment wyglądała, jakby nie do końca rozumiała, o co chodzi, a potem odparła:
– Wydawało mi się, że jeśli klamka zapadła i mam zginąć, to i tak nie zdołam się uratować. Ale strach mnie nie opuszczał i... Chyba dlatego potem wstałam i powiedziałam to, co już pamiętacie.
– Rzeczywiście – przytaknął energicznie Poirot. – Jak się pani nazywa? Pytam o pani pełne imię i nazwisko.
– Joan Blythe.
– I pani ciotka mieszka w Kingfisher Hill?
– Słucham? Och, nie. Wysiadam dwa przystanki wcześniej, w Cobham.
Nie wiedziałem, że podczas naszej podróży przewidziane były przystanki, ale teraz zaczynałem rozumieć sytuację. Wielu pasażerów naszego autokaru nie wyglądało na zamożnych właścicieli posiadłości w Kingfisher Hill ani nawet na osoby, które mogłyby mieć znajomych w tych kręgach.
Z niemałym zaskoczeniem przyjąłem słowa Poirota, który oznajmił teraz, że my również wybieramy się do Cobham. Kiedy zobaczyłem charakterystyczny błysk w jego oku, wiedziałem, że lepiej nie protestować. Czyżby to oznaczało nieoczekiwaną zmianę planów tylko dlatego, że Joan Blythe opowiedziała nam swoją nieprawdopodobną historię?
– Jak się nazywa pani ciotka i gdzie mieszka? – zapytał Poirot.
– Och, nie może pan jej o tym wspominać, panie Poirot. Bardzo pana proszę. Ciotka odchodziłaby od zmysłów ze zmartwienia. Ta sprawa w najmniejszym stopniu jej nie dotyczy. Błagam pana, proszę jej nie wciągać w tę okropną historię.
– Ale może mi pani przynajmniej zdradzić, jak ciotka się nazywa?
– Ja... Wolałabym nie, proszę pana.
– Mieszka pani z ciotką?