Racer. Katy Evans

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Racer - Katy Evans страница 13

Автор:
Серия:
Издательство:
Racer - Katy Evans

Скачать книгу

głową.

      – Nie.

      – Nie chcesz naprawić mi auta i to jedyny powód, dla którego ciągle zaprzeczasz.

      – Nie. Nie zgadzam się z tobą, bo jeszcze za mało widziałam.

      Gdy próbuję się od niego oderwać, oddycha ciężko. Pachnie jak tuż po prysznicu i ma ciepłą skórę. Z muzeum wychodzimy ramię w ramię.

      – Co dostajesz za zwycięstwo w rajdach ulicznych? – pytam.

      – Idę z kimś do łóżka.

      – Ach tak.

      Potrząsa głową.

      – Wczoraj moja nagroda mnie zostawiła.

      – Czyżby? Ja nie byłam twoją nagrodą. Ta prawdziwa gdzieś tam oczywiście się podziewała i musi się czuć porzucona.

      – Płaci się jej za to, aby się cieszyła, czy ją wypieprzę czy nie.

      Mój uśmiech blednie. Uznaję, że ten temat jest zbyt osobisty, i odchrząkuję. Moja zazdrość o tego faceta jest nie na miejscu. On nie należy do mnie, ja nie należę do niego. Teraz jesteśmy tylko partnerami w interesach.

      – No to okej. Dziś wyjeżdżamy. Załatwię nam bilety.

      Racer mruży oczy, jakby nie rozumiał, dlaczego tak szybko się wycofałam.

      – Powiedziałem, że się stawię, i tak będzie. Nie kłamię.

      Zaciska zęby, co sprawia, że jego szczęka wydaje się kwadratowa, i spina mięśnie pleców. Wygląda na sfrustrowanego. Kiwam głową i oznajmiam:

      – Od jutra fakty wyglądają tak, że to się nigdy nie wydarzyło. To, co prawie zaszło między nami, nigdy nie miało miejsca.

      Uśmiecha się szeroko, unosi jedną brew i odpowiada krótko:

      – Zrozumiano. – Kiwa głową i idzie do czarnego jeepa cherokee odprowadzany moim wzrokiem.

      Uznaję, że mustang trafił do naprawy po tysiącu pocałunków w karoserię, którymi został uraczony podczas wyścigu.

      „Racer będzie prowadził Kelsey” – myślę ponuro i modlę się, aby na niej nie zostawił takich śladów. Nie mamy pieniędzy – ani miejsca na błędy.

      „Boże, spraw, proszę, żebym się nie myliła”.

      ★ RODZINA ★

Racer

      – Nie byłeś dziś na siłowni. – To pierwsze słowa wypowiedziane przez mojego ojca, kiedy spotykam się z rodziną na lunchu w restauracji obok siłowni, gdzie zwykle ćwiczę.

      – Nie. – Patrzę w jego pełne irytacji oczy. Wyglądam jak kopia tego faceta, tyle że on ma dwa dołeczki w policzkach, a ja jeden. Poza tym jego podniecają walki, a mnie samochody. Choć nie wie, że wciąż mam do czynienia z autami.

      Pochylam się, by pocałować mamę w policzek i zmierzwić włosy mojej osiemnastoletniej siostrze.

      – Powiedz tacie, żeby mi odpuścił. – Spoglądam na mamę, gdy ta upija łyk herbaty.

      – Odpuść mu trochę, Remy.

      Ojciec uśmiecha się szeroko i rozpiera wygodnie na siedzeniu.

      – Zrobię to, gdy on stanie się twardzielem.

      – Lubię szybkość. Czy nie to było waszym celem, kiedy dawaliście mi to beznadziejne imię?

      Ojciec rzuca mi gniewne spojrzenie.

      – To jak mieliśmy cię nazwać? John?

      – Tate. Po prostu Tate – odpowiadam.

      Na jego twarzy pojawia się złośliwy uśmieszek.

      – Kochanie, powiedz Johnowi, że oczekuję, iż mój syn będzie trenował każdego dnia. Bez żadnych wymówek. – Ojciec wbija we mnie wzrok. – Chociaż raz potraktuj coś poważnie.

      – Jeszcze zanim się obudziłeś, podnosiłem ciężary i przebiegłem ponad dziesięć kilometrów. Większość ojców moich przyjaciół byłaby zachwycona takim treningiem swoich synów.

      – Byłbym zachwycony, gdybyś wziął udział w walce. Zrób to, a kupię ci twój wymarzony samochód.

      Unoszę brwi.

      – Nie mówisz poważnie. Białego aventadora?

      Ojciec kiwa głową.

      Na samą myśl aż mi staje.

      – Przekupstwo? – pyta mama, marszcząc czoło.

      – Ale działa. – Wyczuwam uśmiech w głosie ojca.

      Sam też się uśmiecham.

      Iris wydaje z siebie jęk i odkłada serwetkę.

      – Muszę do łazienki.

      – Pójdę z tobą – proponuje matka.

      Ojciec przygląda mi się przez chwilę.

      – Znam to spojrzenie – mówi.

      – Jakie spojrzenie?

      – W twoim życiu jest kobieta, a nie dziewczyna.

      Świadomy, że cały czas mnie obserwuje, upijam łyk wody, którą postawiła przede mną kelnerka.

      – To ta jedyna.

      Ojciec śmieje się łagodnie.

      – Nie rżyj z tego, kurwa – mówię.

      – To zabawne.

      – Jak chuj. – Krzywię się, a potem uśmiecham i sam zaczynam chichotać, potrząsając głową. – Ledwo ją poznałem i wiem, że to wydaje się szalone, ale czuję to gdzieś tutaj. – Uderzam się w brzuch.

      – Kiedy poznałem twoją matkę, to wiedziałem wszystko od pierwszej chwili, stojąc na tamtym ringu. Nie ma czegoś takiego jak „wiedzieć zbyt wcześnie”.

      Przeciągam dłonią po karku.

      – Powinienem się trzymać od niej z daleka. Ale nie zamierzam. Zaproponowała mi, żebym odbył jazdę testową bolidem Formuły 1.

      – Słucham?

      – Słyszałeś wyraźnie. – Wytrzymuję pełne niedowierzania spojrzenie ojca. – Chcę, żebyś zaakceptował mój udział w Formule 1.

      Iris i mama wracają na swoje miejsca. Po wyrazie twarzy

Скачать книгу