Fear me. Broken love. Tom 1. B.b. Reid
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Fear me. Broken love. Tom 1 - B.b. Reid страница 14
– Keiran, nie, proszę cię – wyszeptałam z rozpaczą. Wiedziałam, że skrzywdzi moją ciocię, jeśli ona zainterweniuje.
– Lake, wszystko w porządku? Wydawało mi się, że coś słyszałam.
Popatrzyłam na Keirana błagalnym wzrokiem.
– Pozbądź się jej – nakazał, ale nie odsunął się ode mnie.
– Eee… tak, ciociu – zawołałam, bo chciałam, by odeszła od drzwi. – N-nic mi nie jest. To tylko przeciąg zatrzasnął drzwi. – Spojrzałam na okno, które było szczelnie zamknięte. Białe zasłony wyglądały na nietknięte, więc zaczęłam się zastanawiać, jak Keiran się tu dostał.
– Na pewno wszystko dobrze, kochanie?
– Tak. Właśnie się ubieram.
– Okej. Posłuchaj, rano muszę wcześnie wstać, więc idę już się położyć. Dasz sobie radę przez te sześć tygodni?
Tyle się ostatnio działo, że najbezpieczniejsza będzie z dala od Six Forks, gdzie Keiran nie będzie mógł jej skrzywdzić.
– Oczywiście, ciociu. Poradzę sobie. Jeśli poczuję się samotna, mam przecież Willow. – Zakrztusiłam się tymi słowami, bo w tej chwili nie byłam pewna, czy są prawdziwe. Nienawiść Keirana do mnie była głębsza, niż mi się wydawało, i nie dało się tego wyjaśnić.
– Skoro tak, to w porządku. Dobranoc, Lake.
Usłyszałam jej ciche kroki oddalające się od mojego pokoju i oparłam się z ulgą o ścianę. Kiedy drzwi jej sypialni się zamknęły, zerknęłam na Keirana, który przyglądał mi się w zamyśleniu.
– Gdzie twoja ciocia wyjeżdża na sześć tygodni?
– W trasę promującą książkę. Z dala od ciebie.
Chciałam, żeby wiedział, że od teraz moja ciocia jest nietykalna, ale zamiast ujrzeć na jego twarzy gniew czy porażkę, zobaczyłam, że się uśmiechnął. Podszedł do mnie bliżej i przycisnął mnie do ściany. Przyłożył dłonie do mojej głowy po obu stronach i nachylił się, by wyszeptać mi do ucha:
– I myślisz, że dzięki temu będzie bezpieczna?
– Na razie – odparłam. Wiedziałam, że jej nie dopadnie, jeśli nie będzie jej w kraju.
– Rozumiem.
Opuścił prawą rękę, a ja pomyślałam, że teraz się odsunie, po chwili jednak poczułam, że zaciska palce na moim udzie i płynnym ruchem unosi je, by założyć je sobie na biodro. Złapałam za ręcznik, żeby nie spadł, modląc się jednocześnie, by Keiran nie zrobił tego, co zamierzał. Cała pewność siebie, którą czułam zaledwie chwilę temu, zniknęła.
– Nawet przez ręcznik czuję żar twojej cipki. – Zamilkł i przesunął rękę jeszcze wyżej. – Założę się, że jeślibym go z ciebie zerwał, odkryłbym, jaka jesteś mokra. Może powinniśmy to sprawdzić?
Jęknęłam, gdy moje ciało zareagowało na jego groźbę. Poczułam w głębi znajomy ucisk, jak zawsze, gdy on był w pobliżu, ale tym razem był silniejszy. Oczy Keirana pociemniały, kiedy przycisnął się do mnie jeszcze mocniej.
– Sytuacja między nami przybrała bardziej niebezpieczny obrót, ale ja nie mam zamiaru przestać. Z rozkoszą odbiorę ci to, co cenisz sobie najbardziej, i sprawię, że ci się to spodoba. – Jego głos był podszyty ledwie powstrzymywanym zwierzęcym pożądaniem. Przesunął rękę wyżej po mojej nodze i dodał: – Gdybyś miała chociaż mgliste pojęcie o tym, co zamierzam z tobą, kurwa, zrobić, uciekłabyś w podskokach. – Pokręciłam słabo głową, próbując mu się wyrwać. Gdy oblizałam wargi, napotkałam jego wzrok i pozwoliłam mu zobaczyć potrzebę, którą we mnie rozbudzał. – Ale z drugiej strony… nie pozwoliłbym ci uciec zbyt daleko.
Nagle odepchnął się od ściany i przesunął ręką po twarzy, na której jak zwykle pojawiła się maska bez wyrazu, jakby ostatnie sześćdziesiąt sekund nie miało miejsca, i obrócił się bez słowa w stronę okna. A więc jednak tak się tu dostał.
Patrzyłam, jak odchodzi, i jednocześnie zaczynało do mnie docierać, że pożądanie i strach są tym samym. Czy to nie było chore? Keiran podniósł ramę okna i zamarł, wyglądając na zewnątrz.
– Na świecie nie spotka cię nic gorszego ode mnie. – Widziałam, że ma spięte ramiona. Wstrzymałam oddech, czekając, aż dokończy. – Zrób to, co ci każę – wycedził przez zaciśnięte zęby i zniknął pod osłoną nocy.
Poranek nastał zbyt szybko. Dzisiaj miałam urodziny. Kończyłam osiemnaście lat, a mimo to byłam smutna. Zresztą gdyby nie to, że ciocia wspomniała o tym wczoraj wieczorem, to w ogóle nie pamiętałabym o urodzinach. Od czasu wydarzenia w aptece mój umysł skupiał się tylko na jednym – na Keiranie.
Tak naprawdę nie znosiłam swoich urodzin. Tego dnia dowiedziałam się, że moi rodzice nie wrócą. Przestałam uważać tę datę za swoje urodziny – stała się rocznicą chwili, w której rodzice stali się dla mnie martwi. Bo odeszli.
Zeszłam na dół, spodziewając się, że cioci już nie będzie, zastałam ją jednak z moim ulubionym deserem. Kochałam tort lodowy. Ciocia przywiązała balony do barowych stołków i wszędzie porozwieszała serpentyny. Zaśmiałam się, kiedy dmuchnęła w gwizdek, który się rozwija i brzmi jak słoń z katarem.
– Wszystkiego najlepszego, Lake! – krzyknęła, podskakując jak dziecko. Trochę żenada, ale podobała mi się niespodzianka.
– Dziękuję, ciociu Carisso. To miła niespodzianka.
– Och, kochanie, Willow miała przyjechać, ale się spóźnia. Twierdzi, że Pipi ukradł jej kluczyki.
– Pepé – poprawiłam ją ze śmiechem. – Nadal jest na nią zły za to, że zostawiła go na całe lato. – Jest podstępny, ale słodki jak cukierek… jak na przerośniętego szczura.
– To przykre. Ale na pewno dojdzie do siebie. Nikt nie potrafi gniewać się na Willow zbyt długo.
To była prawda. Willow miała dar zjednywania sobie ludzi, z wyjątkiem tych, którzy mieli ją za dziwaczkę. Chociaż bardziej chodziło o to, jak się ubierała, niż o nią samą.
– Robię twoje ulubione pankejki z jagodami, więc mam nadzieję, że jesteś głodna.
Byłam, chociaż rano zazwyczaj nic nie jadłam. Głód dopadał mnie dopiero późnym przedpołudniem, ale dzisiaj było inaczej, ponieważ wczoraj przez Keirana nie zjadłam kolacji. Poszłam od razu do łóżka, bo byłam zbyt wykończona emocjonalnie, by siedzieć.
– Umieram z głodu.
– I nic dziwnego. – Odwróciła się od patelni, na którą nalewała ciasto, i rzuciła mi potępiające spojrzenie. – Wczoraj nie zjadłaś kolacji, którą przygotowałam.
Znałam