Fear me. Broken love. Tom 1. B.b. Reid
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Fear me. Broken love. Tom 1 - B.b. Reid страница 15
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo w tej chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Zeskoczyłam ze stołka, by otworzyć. Willow po prostu zawsze sama tu wchodziła, więc zastanawiałam się, kto to może być tak wcześnie rano. Otworzyłam drzwi i natychmiast je zamknęłam. O Boże. O nie. O Boże. O nie.
– Lake, kto przyszedł?
– Ciociu, pankejki się spalą.
– Już są gotowe. Kto to? – zapytała ostrzej.
– Chłopak roznoszący gazety? – Wzruszyłam ramionami, ale wiedziałam, że mam poczucie winy wymalowane na twarzy. Ciocia przewróciła oczami i odepchnęła mnie, by otworzyć drzwi.
Wytrzeszczyła oczy i wyszeptała:
– O rany. – Spojrzała na mnie oskarżycielskim wzrokiem, a kiedy nie chciałam jej wyjaśnić, co Keiran robi na naszych schodach, obróciła się do niego z szerokim uśmiechem. – Kim jesteś?
– Keiran Masters. – Kiedy usłyszałam jego głęboki głos, poczułam gęsią skórkę na całym ciele. – Chodzę do szkoły z pani siostrzenicą.
Moja ciocia dobrze ukryła zaskoczenie, ale wiedziałam, że skojarzyła jego imię.
– Cóż, nie jesteś jej przyjacielem. Inaczej widziałabym cię tu wcześniej – odparła bezczelnie, a ja nagle poczułam potrzebę, by ukryć ją przed Keiranem. Nie wiedziała, że przebywanie tak blisko niego jest niebezpieczne.
– Nie, proszę pani. Nie jestem jej przyjacielem – odpowiedział szczerze. Czułam, że wbija we mnie wzrok, chociaż unikałam jego spojrzenia.
– Jaka szkoda. Jesteś… dość uroczy.
Niemal prychnęłam. Był boski i ona dobrze o tym wiedziała. Moja ciocia tylko się z nim droczyła.
– Cieszę się, że zyskałem pani aprobatę – odpowiedział gładko.
– Nie do końca, ale możesz wejść, żebym ci się lepiej przyjrzała.
Odeszła do kuchni, zostawiając nas w holu samych.
– Co ty tutaj robisz? – wyszeptałam gorączkowo. Nie zamierzałam pozwolić, by zbliżył się do mojej cioci. Prychnął lekko i szturchnął mnie ramieniem, mijając na korytarzu.
– Nie słyszałaś? Twoja ciocia chce mi się lepiej przyjrzeć – rzucił ponad ramieniem i zniknął w kuchni.
Pociągnęłam się za włosy i zamknęłam drzwi, a następnie ruszyłam do kuchni. Keiran już siedział na krześle, jakby tu mieszkał. Wydałam dźwięk frustracji, kiedy zobaczyłam, że ciocia nakłada MOJE naleśniki na talerz Keirana. Spojrzała na mnie zaskoczona, a Keiran wyglądał na zadowolonego.
– Lake, czy ty właśnie warknęłaś na Keirana? – zapytała. Nie, tak naprawdę warknęłam na ciebie. – Siadaj i nie bądź nieuprzejma. Masz dzisiaj urodziny. Keiran, wiedziałeś, że Lake ma dzisiaj urodziny?
– Jasne – wymamrotał z buzią pełną MOICH naleśników.
– Cóż, to może później jakoś razem je uczcicie. Mam wyrzuty sumienia przez to, że muszę dzisiaj wyjechać. Ale dotrzymasz jej towarzystwa w moim imieniu, prawda? – Mrugnęła do niego, a ja przewróciłam oczami.
– Będę mieć na nią oko – zgodził się. Ciocia się uśmiechnęła, zupełnie nieświadoma ukrytego znaczenia tych słów. Spojrzał na mnie znacząco, aż musiałam odwrócić wzrok.
– Oooch, muszę dokończyć pakowanie bagażu i jechać na lotnisko. Miło cię było poznać, Keiran. Nie zawiedź mnie.
Po tych słowach zniknęła na górze, znowu zostawiając mnie samą z Keiranem.
– Idziemy – zarządził.
Wzięłam swój plecak i podążyłam za nim. Szybko wysłałam Willow wiadomość mówiącą, że wychodzę wcześniej i później się wytłumaczę. Willow wiedziała, kiedy nie naciskać. Zazwyczaj.
– Po co tu przyszedłeś? Mogłeś zadzwonić, by dać mi znać, że tu będziesz.
Ignorował mnie, dopóki nie usiedliśmy w jego samochodzie, a potem wzruszył ramieniem.
– Chciałem poznać kobietę, której życie jest w twoich rękach.
– Naprawdę uważasz, że ten twój plan wypali? – zapytałam drwiąco. Jeśli pomyśli, że się go nie boję, to może zostawi mnie w spokoju. Mało prawdopodobne, ale warto spróbować.
Zacisnął szczęki, a potem przeciągnął mnie nad dźwignią zmiany biegów i posadził na swoich kolanach, łapiąc mnie za kucyk.
– Zrobię wszystko, by mój plan wypalił. Bo widzisz, ja już nie mam nic do stracenia… ale ty tak.
– Może masz, tylko po prostu cię to nie obchodzi – stwierdziłam.
– W takim razie robi to ze mnie bardzo niebezpiecznego człowieka.
Ignorowanie Keirana nie było łatwe, bo stał się częścią mojego życia – z przymusu i z przypadku. Wciąż byłam wściekła o to, co odstawił dzisiaj rano. Większa część dnia już minęła. Lunch i francuski też, a teraz zjawiłam się w sali od sztuki. Właśnie przygotowywałam swoje miejsce pracy, gdy do pomieszczenia weszli Keenan i Trevor Reynolds. Poczułam zimny dreszcz przebiegający mi po plecach, kiedy Trevor spojrzał mi w oczy. Pokazałam mu środkowy palec, on jednak dalej patrzył na mnie zadowolonym wzrokiem. Po chwili mina mu zrzedła i wtedy odwróciłam się usatysfakcjonowana. Co za ciul.
Nie przypominałam sobie, żeby wczoraj był na moich zajęciach, więc musiał pozamieniać sobie lekcje – chociaż nie uważałam ani jego, ani Keenana za uzdolnionych artystycznie. Kiedy Keenan zniknął w schowku, Trevor podszedł do mnie.
– Jak leci, Lake? – zapytał radośnie.
– Odpierdol się. – Nawet nie zaszczyciłam go spojrzeniem.
– Lepiej uważaj, co do mnie mówisz. – Nachylił się i wyszeptał mi do ucha: – W przeciwieństwie do Keirana nie bujam się w tobie sekretnie. I mogę cię wykończyć.
W końcu uniosłam głowę i zmierzyłam go wzrokiem.
– Nie wiem, o czym mówisz. Keiran nie buja się we mnie sekretnie, bo sekretnie to on pragnie mnie zabić.
– Może masz rację… – Wyszczerzył zęby w uśmiechu niczym Kot z Cheshire i wrócił na swoje miejsce.
Keenan wyszedł ze schowka, a za nim podążała chichocząca brunetka. Domyślałam się, co robili. Pokręciłam głową. Ten chłopak naprawdę nie miał wstydu. Prychnęłam i skupiłam wzrok na plakacie naprzeciwko, myśląc o zupełnie zbędnej groźbie Trevora.
Keiran