Od pierwszego wejrzenia. Kristen Ashley

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Od pierwszego wejrzenia - Kristen Ashley страница 24

Od pierwszego wejrzenia - Kristen Ashley Rock Chick

Скачать книгу

zaślepiało mnie pożądanie. To, że miał świetną klatę, zauważyłam już wcześniej, ale teraz okazało się, że wszystko inne było równie wspaniałe.

      Zignorowałam te wspaniałości i spróbowałam wyrwać się z jego uścisku. Chwycił mnie za ramiona.

      – Wracaj do łóżka – rozkazał, patrząc na mnie z góry.

      – Wychodzę.

      – Nie wychodzisz.

      Wciąż usiłowałam się wyswobodzić i wciąż było to mało skuteczne.

      – Właśnie że tak!

      – Dlaczego? – zapytał bezradnie.

      – Czy to ważne dlaczego?

      – Powiedz, dlaczego wychodzisz.

      Jezu, czy on nie mógł się odczepić?

      – Puść mnie! – zabrzmiało to dość desperacko.

      Oparłam ręce o jego pierś i spróbowałam go odepchnąć. Delikatnie mną potrząsnął, domagając się uwagi. Skutecznie.

      – Powiedz, dlaczego wymykasz się z mojego łóżka w środku nocy – zażądał.

      – Hank!

      – Odpowiadaj, do cholery!

      Oż ty…

      Nie był już rozdrażniony, był wściekły. Widziałam to nie tylko w jego twarzy, czułam ten gniew emanujący z całego ciała. Nie przestraszyłam się jednak, bo było widać, że nad nim panuje. Miał wszystko pod kontrolą i byłam tego tak samo pewna jak faktu, że Lucky szyje najlepsze jeansy na świecie.

      No dobra, nie chciałam, żeby się na mnie gniewał, więc powiedziałam to:

      – Nie jestem puszczalska!

      Poczułam, że dłonie na moich ramionach nieco się rozluźniają, ale nie puścił mnie.

      – Co proszę? – zapytał.

      – Nie jestem puszczalska!

      Boże, brzmiałam jak idiotka, musiałam się jakoś wytłumaczyć.

      – Nie jestem zdzirą. Nigdy wcześniej nie przespałam się z facetem na pierwszej randce, nigdy, przenigdy!

      – Roxanne… – zaczął, ale weszłam mu w słowo.

      – Bil… z ostatnim moim facetem bujaliśmy się trzy tygodnie, zanim doszliśmy do trzeciej bazy, a przespaliśmy się ze sobą po miesiącu albo i później.

      – Roxie! – spróbował znów, ale miałam słowotok.

      – Przed nim był Derek i chyba całą wieczność randkowaliśmy, zanim to zrobiliśmy, a tak w ogóle to było strasznie kiepsko, bo marnie sobie radził. Był jeszcze Kenny, ale nawet nie pamiętam, jak długo to wszystko trwało. Był palantem. Jak tylko mnie przeleciał, to zaraz mnie rzucił.

      – Roxie! – Hank przytulił mnie mocno, ale przecież ja jak idiotka wciąż wyliczałam na palcach swoich byłych.

      – Jeszcze Troy. Nieźle całował, prawie tak dobrze jak ty, ale chyba ze dwa tygodnie trzymałam go w niepewności, zanim pozwoliłam włożyć sobie ręce pod bluzkę. Czekaj! On się nie liczy, bo ostatecznie nawet tego nie zrobiliśmy. Przyłapałam go z Kim, moją przyjaciółką, która okazała się wredną suką. Prawie o tym zapomniałam…

      Nie czułam ramion Hanka wokół mnie ani Shamusa opartego o nasze nogi, trajkotałam jak nakręcona.

      – No i Scott, mój pierwszy. Rok trwało, zanim do czegokolwiek doszło, ale ostatecznie ożenił się z królową balu i mają chyba szóstkę dzieci, nie żartuję!

      Przerwałam i spojrzałam w górę. Patrzył na mnie, a na jego twarzy nie było już żadnych negatywnych emocji. Znowu uśmiechał się do mnie wzrokiem, jak tylko on potrafił. Czy ja mu właśnie wyrecytowałam wszystkich moich poprzednich kochanków…?? Właśnie tak. Cholera!

      – Skończyłaś? – spytał.

      – Jestem idiotką.

      Pochylił się i znowu posmyrał mnie nosem. Czy on miał jakichś Eskimosów w rodzinie? Ucałował mnie lekko. To wszystko było bardzo miłe, ale i tak czułam się jak kretynka na trzydziestu różnych płaszczyznach.

      – Jestem puszczalską idiotką.

      – Nie jesteś puszczalską. I nie jesteś idiotką – rzekł autorytarnym tonem.

      Dobrze, że choć on w to wierzył.

      Poczułam, że rozpina mi biustonosz.

      – Nie! – zaprotestowałam. – Przestań! Muszę iść!

      Oczywiście zignorował mnie, zsunął ramiączka i odrzucił biustonosz. Znowu się pochylił, uchwycił mnie pewnie i położył na łóżku, po czym przykrył mnie swoim ciałem. Co za rozkoszny ciężar!

      – Zejdź ze mnie, muszę iść!

      Jego dłonie znowu błądziły po moim ciele, zręczne palce zaplątały się w koronkę majtek i zaczęły je zsuwać.

      Wyszeptał w moją szyję:

      – Teraz zerżnę cię ponownie, a jeśli po tym dalej będziesz chciała wyjść, odwiozę cię do hotelu…

      Tego było już za wiele. Poczułam rozkoszny skurcz w dole brzucha, ale musiałam to przezwyciężyć, przynajmniej spróbować.

      – Nie, żadnego więcej rżnięcia! Mam sprawy, które muszę ogarnąć. Jeśli wciąż będziesz zainteresowany, gdy skończę, to wrócimy do tematu. Ale najpierw się lepiej poznamy, nie będziemy się spieszyć. Tak nie może być…

      Po sposobie, w jaki na mnie spojrzał, poznałam, że wydało mu się to zabawne.

      – Słoneczko, wiem już, że jesteś walnięta, i przyznaję, że to dość urocze, ale doprawdy jesteś prawdziwą wariatką, jeśli wierzysz, że będę czekał na to, żeby ponownie w ciebie wejść!

      No niech mnie. Ciche skwierczenie we mnie przerodziło się w piekielny ogień.

      – Hank…

      Włożył rękę w moje majtki i pocałował mnie. Cholera. Czułam, że ta resztka oporu we mnie pada pod naporem jego języka, gdy znowu mnie pocałował.

      – Nogi szerzej… – wymruczał w moje usta.

      – Muszę ci coś wytłumaczyć – zaczęłam, przekonana, że on nagle powinien wszystko wiedzieć.

      – Jutro mi wyjaśnisz, teraz nogi szerzej, mówię!

      Nie uległam, zacisnęłam

Скачать книгу