Zaćmienie. Erin Hunter
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zaćmienie - Erin Hunter страница 12
– Na granicach panuje spokój – zameldował przywódcy Jeżynowy Pazur. – Ale wieczorny patrol powinien dokładnie sprawdzić granicę z Klanem Wiatru. Sądząc po zapachu, polowali w lesie po swojej stronie.
Ognista Gwiazda usiadł pod Wysoką Półką, z Piaskową Burzą u boku.
– Wygląda na to, że rozsmakowali się w wiewiórkach – skomentował.
Rozżarzona Łapa, która dzieliła się gołębiem z Miodową Łapą, z zapałem podniosła głowę.
– Mogę wyjść na wieczorny patrol?
Teraz, kiedy jej zraniona noga zagoiła się już na tyle, że kotka mogła powrócić do obowiązków uczennicy, zgłaszała się chętnie do wszystkich zadań, jak gdyby chciała nadrobić stracony czas.
– Tak – zgodził się Jeżynowy Pazur. – Chciałem poprosić Szarą Pręgę, by go poprowadził.
– Czy ktoś coś mówił o Szarej Prędze? – Milka wygramoliła się powoli ze żłobka, mrugając zaspanymi oczami.
Szara Pręga naprawiał właśnie ścianę legowiska, w której mocny wiatr rozerwał splecione gałęzie jeżyn.
– Wszystko w porządku? – Przyjrzał się Milce z zatroskaniem. Brzuch kotki stawał się coraz większy. Kocięta mogły pojawić się na świecie lada dzień.
– Nic mi nie jest – zapewniła, po czym podniosła dwie myszy. – Po prostu wolałam zjeść na zewnątrz, z tobą. – Przeniosła posiłek w miejsce obok Ognistej Gwiazdy i Piaskowej Burzy, a Szara Pręga przygniótł łapami ostatnią gałąź i pośpieszył, aby do niej dołączyć.
Lwia Łapa zdziwił się, gdy usłyszał obok siebie odgłos upuszczanego drozda. Gdy się odwrócił, ponownie zobaczył siostrę. Stała nad ptakiem i patrzyła mu prosto w oczy.
– Pomyślałam, że możemy się tym podzielić – miauknęła. Czyżby chciała go w ten sposób przeprosić? Lwia Łapa szczerze w to wątpił; jego zdaniem Ostrokrzewiasta Łapa nawet nie zauważała, że ciągle chce wszystkim rozkazywać. Mimo to był jej wdzięczny. Chociaż czuł się samotny z powodu przepowiedni, musiał pamiętać, że dzieli ją ze swoim rodzeństwem. Dopóki będą trzymać się razem, nigdy nie będzie sam.
– Dzięki – miauknął, przysiadając przy zdobyczy.
Brzozowy Zachód i Białe Skrzydło jedli razem z Paprociowym Futrem, podczas gdy Ciernisty Pazur i Pajęcza Noga wylegiwali się w pobliżu po skończonym posiłku. Od momentu wyruszenia w góry był to pierwszy zachód słońca, podczas którego wszystkie koty klanu posilały się razem. Lwia Łapa poczuł się nieco spokojniej. Tak naprawdę nic się przecież nie zmieniło – pomyślał z nadzieją.
– Co u Plemienia? – zapytał Jeżynowego Pazura Ognista Gwiazda.
Zastępca przywódcy Klanu Pioruna przełknął duży kęs zdobyczy zanim odpowiedział.
– Mają przed sobą ciężką porę nagich drzew. Ale myślę, że sobie poradzą.
Lwia Łapa przymrużył oczy. Czy jego ojciec naprawdę był tego pewny?
– Czy twoim zdaniem zdołają obronić granice, które wyznaczyliście? – zapytał Ciernisty Pazur.
Wiewiórczy Lot wydawała się nieprzekonana.
– Wyszkoliliśmy ich tak dobrze, jak potrafiliśmy – zapewniła.
– Czyli bardzo dobrze. Przecież was znamy! – wtrącił Szara Pręga.
– Mają teraz większe szanse niż w momencie, gdy tam dotarliśmy – miauknął Jeżynowy Pazur. – Trudno im było przywyknąć do myśli, że muszą oznaczyć tak rozległy teren wokół tego niewielkiego skrawka ziemi, który zajmowali wcześniej, ale chyba już rozumieją, że muszą walczyć o swoje.
– Poza tym nauczyliśmy tych włóczęgów, którzy ich napadali, że nie mogą sięgać po wszystko, na co mają ochotę! – dodała Wiewiórczy Lot.
– Czy dużo kotów ucierpiało w bitwie? – zmartwiła się Piaskowa Burza.
– Nikt nie odniósł poważnych ran – zapewnił Jeżynowy Pazur. – Ale to była ciężka walka.
Której nigdy byście nie wygrali, gdyby nie ja! – dodał w myślach Lwia Łapa. Czekał, aż ojciec opowie klanowi, jak świetnie sobie poradził.
– Wszyscy uczniowie walczyli jak prawdziwi wojownicy. – Jeżynowy Pazur zerknął na Lwią Łapę. – Są dumą naszego klanu.
Lwią Łapę zapiekły z gniewu łapy.
– Nie opowie im, jak wspaniale walczyłem?! – wymamrotał pod nosem.
– Cicho! – ostrzegła go Ostrokrzewiasta Łapa. – Lepiej, żeby nie wiedzieli. Nie możemy zwracać na siebie uwagi.
Lwia Łapa ze złością wgryzł się w swojego drozda. Zastanawiał się, jaki jest sens posiadania tak ogromnej mocy, skoro żaden kot nie miał się o tym dowiedzieć?! Zapragnął nawet skrycie, aby jeszcze w tym księżycu odbyła się kolejna walka. Wtedy mógłby pokazać klanowi, jak wielkim wojownikiem stanie się w przyszłości. I niech inne klany lepiej uważają! – pomyślał ze złością, szarpiąc zębami ptaka.
Na zmęczonych łapach, z mięśniami wciąż obolałymi po podróży, Lwia Łapa powlókł się do legowiska. Był przekonany, że kiedy porządnie się wyśpi, wszystko znowu będzie jak dawniej. Pokręcił się chwilę i ułożył na czystym, suchym mchu. Zamknął oczy.
– Chyba nie zamierzasz od razu iść spać, co? – zawołała do niego Makowa Łapa z drugiego końca legowiska.
– Nie chcesz usłyszeć, co Piaskowa Burza powiedziała mi podczas treningu? – dodała Miodowa Łapa.
– Jestem zmęczony – wymamrotał Lwia Łapa. Nie był w nastroju na dzielenie się ploteczkami.
– Jak wolisz – mruknęła Makowa Łapa.
Lwia Łapa poczuł nagle, że ktoś ląduje na jego grzbiecie. Dwie niewielkie łapki mocno wbiły mu się między żebra.
– Wybacz! – Lisia Łapa cofnął się prędko, gdy starszy uczeń uniósł wysoko głowę i popatrzył na niego ze złością.
– Uważaj! – upomniał go.
– Przepraszam! Pokazywałem tylko Oblodzonej Łapie, jak zamierzam złapać lisa i zasłużyć na imię wojownika! – miauknął. – Chcę się nazywać Lisi Łowca!
– Gratulacje! Właśnie udowodniłeś, że potrafisz złapać śpiącego kota – drażniła się z nim Miodowa Łapa.
Oblodzona Łapa ruszyła bratu na ratunek.
– Pewnego