Zima świata. Ken Follett

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zima świata - Ken Follett страница 13

Zima świata - Ken Follett

Скачать книгу

Zobaczmy, co się dzieje – powiedział zaniepokojony Walter. Wykonał nagły skręt. Woń dymu się nasiliła. Płomienie strzelały w niebo wyżej niż czubki drzew.

      – To duży pożar – stwierdził Lloyd.

      Wyjechali z parku na Königs Platz rozciągający się między gmachami Reichstagu i Opery Krolla. Reichstag stał w ogniu. Czerwone i żółte błyski tańczyły wokół okien o klasycystycznych zarysach. Płomienie i dym przebijały się przez główną kopułę.

      – Och, nie! – krzyknął Walter głosem przepełnionym żalem. – O mój Boże, nie.

      Zatrzymał samochód i wszyscy wysiedli.

      – To katastrofa – jęknął.

      – Taki piękny stary gmach – dodała Ethel.

      – Budynek nie jest ważny – rzucił ku jej zaskoczeniu Walter. – Te płomienie trawią nasz ustrój demokratyczny.

      W odległości około pięćdziesięciu metrów stała niewielka grupka ludzi i obserwowała pożar. Przed gmach podjechały wozy strażackie; z sikawek tryskała woda, która zalewała płomienie i popękane okna. Garstka policjantów gapiła się bezczynnie. Walter zagadnął jednego z nich:

      – Jestem deputowanym. Kiedy zaczął się pożar?

      – Przed godziną – odparł funkcjonariusz. – Złapaliśmy jednego ze sprawców. Miał na sobie tylko spodnie! Wykorzystał ubranie jako podpałkę.

      – Ustawcie kordon, odgrodźcie teren liną – polecił Walter. – Niech ludzie zachowają bezpieczną odległość.

      – Tak jest – odrzekł policjant i odszedł.

      Lloyd zbliżył się nieco do płonącego budynku. Strażacy opanowywali pożar; płomieni i dymu było mniej. Lloyd ominął wozy strażackie i podszedł do okna. Nie wydawało mu się to niebezpieczne; jak zwykle ciekawość wzięła górę nad ostrożnością.

      Zajrzawszy przez okno, zobaczył, że zniszczenia są poważne: mury i sufity zawaliły się, tworząc zwały gruzu. Obok strażaków widział mężczyzn w cywilnych ubraniach, przypuszczalnie urzędników Reichstagu, którzy szacowali rozmiar strat. Lloyd wszedł do środka i znalazł się na schodach.

      Policja ustawiała kordon bezpieczeństwa, a pod gmach z rykiem silników podjechały dwa czarne mercedesy. Z drugiego wyskoczył mężczyzna w jasnym trenczu i kapeluszu z opadającym rondem. Miał niewielki wąsik. Lloyd uświadomił sobie, że widzi nowego kanclerza Niemiec, Adolfa Hitlera.

      Za nim szedł wyższy mężczyzna w czarnym mundurze Schutzstaffel, czyli SS; był to jego osobisty ochroniarz. Za nimi podążał szef propagandy, pałający nienawiścią do Żydów Joseph Goebbels. Lloyd znał tych ludzi ze zdjęć w gazetach. Tak bardzo chciał zobaczyć ich z bliska, że zapomniał o strachu.

      Hitler wbiegał na górę po dwa stopnie naraz, zmierzając w stronę Lloyda, a ten, tknięty impulsem, otworzył wysokie drzwi i przytrzymał je, by kanclerz mógł wejść. Hitler skinął głową i minął go, a jego świta wkroczyła za nim.

      Lloyd także wszedł do środka, nikt go nie zagadnął. Podwładni Hitlera uznali nieznajomego za pracownika Reichstagu, on zaś pomyślał to samo o nich.

      Powietrze wypełniała dusząca woń mokrego popiołu. Hitler i jego towarzysze przekraczali zwęglone belki i węże strażackie, wdeptując w błotniste kałuże. W drzwiach sali stanął rosły Hermann Göring. Jego olbrzymi brzuch opinał płaszcz z wielbłądziej wełny, kapelusz miał rondo modnie podwinięte z przodu. Oto ten, który obsadza policję nazistami, pomyślał Lloyd, przypomniawszy sobie rozmowę w restauracji.

      Na widok Hitlera Göring wykrzyknął:

      – To początek powstania komunistycznego! Teraz uderzą całą siłą! Nie mamy chwili do stracenia!

      Lloyd poczuł się jak widz w teatrze, który patrzy na aktorów wcielających się w postacie ludzi mających ogromną władzę.

      Hitler zareagował jeszcze bardziej histerycznie niż Göring.

      – Teraz już nie będzie litości! – wrzasnął, jakby zwracał się do publiczności na stadionie. – Każdy, kto wejdzie nam w drogę, zostanie zaszlachtowany! – Trząsł się z wściekłości, która rosła z każdą chwilą. – Wszyscy działacze komunistyczni będą rozstrzeliwani na miejscu. Komunistycznych deputowanych do Reichstagu należy powiesić jeszcze tej nocy. – Wyglądał tak, jakby za chwilę miał eksplodować.

      Była jednak w tym wszystkim pewna sztuczność. Nienawiść Hitlera sprawiała wrażenie prawdziwej, lecz jego wybuch wyglądał na przedstawienie odgrywane z myślą o tych, którzy znajdowali się w pobliżu, jego podwładnych. Grał, odczuwał emocje, jednak wyolbrzymiał je na potrzeby widowni. I robił to skutecznie. Lloyd widział, że wszyscy, którzy słyszeli jego słowa, wpatrywali się w niego jak zahipnotyzowani.

      – Mein Führer, oto szef mojej policji, Rudolf Diels. – Göring wskazał szczupłego ciemnowłosego mężczyznę stojącego obok niego. – Zdążył już aresztować jednego ze sprawców.

      Diels nie wpadł w histerię, zachowywał spokój.

      – Nazywa się Marinus van der Lubbe, jest holenderskim robotnikiem budowlanym.

      – Oraz komunistą! – dodał triumfalnie Göring.

      – Wyrzucono go z Holenderskiej Partii Komunistycznej za podpalenia – dodał Diels.

      – Byłem tego pewny! – powiedział Hitler.

      Lloyd widział, że Hitler za wszelką cenę, bez względu na fakty, pragnie oskarżyć komunistów o spowodowanie pożaru.

      – Z pierwszego przesłuchania, które przeprowadziłem, jasno wynika, że to pomyleniec – rzekł spokojnie Diels. – Działał w pojedynkę.

      – Bzdura! – ryknął Hitler. – Wszystko było z góry zaplanowane. Ale oni się przeliczyli! Nie rozumieją, że naród stoi po naszej stronie.

      Göring odwrócił się do Dielsa.

      – Od tej chwili policja zostaje postawiona w stan podwyższonej gotowości. Mamy listy działaczy komunistycznych: deputowanych do Reichstagu, członków lokalnych urzędów administracyjnych i aktywistów partyjnych. Aresztować wszystkich, i to jeszcze dziś w nocy! Nakazuję bezwzględne stosowanie broni, podczas przesłuchań nie można okazywać cienia litości.

      – Tak jest, panie ministrze – odparł Diels.

      Lloyd uprzytomnił sobie, że obawy Waltera były uzasadnione. Właśnie takiego pretekstu szukali naziści. Nie posłuchają nikogo, kto powie, że pożar został wzniecony przez szaleńca. Chcą ogłosić, że komuniści zawiązali spisek i dlatego trzeba ich zniszczyć.

      Göring spojrzał z niesmakiem na swoje ubłocone buty.

      – Moja oficjalna rezydencja znajduje się tylko minutę stąd, ale pożar na szczęście jej nie dotknął. Mein Führer, może powinniśmy się tam udać?

      –

Скачать книгу