Świat Zofii. Jostein Gaarder
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Świat Zofii - Jostein Gaarder страница 7
– Hmmm – mruknęła. – Czasami, owszem.
– Czasami? A czy nie uważasz, że to dziwne, że w ogóle istnieje jakiś świat?
– Och, Zosiu, nie mów takich rzeczy!
– Dlaczego nie? Może wydaje ci się, że świat jest całkiem normalny?
– No, bo tak przecież jest. W każdym razie na ogół.
Zofia zrozumiała, że filozof miał rację. Dorośli traktowali świat jako rzecz całkiem naturalną. Raz na zawsze, jak Śpiąca Królewna, ukołysali się do stuletniego snu codzienności.
– Phi! To tylko ty na dobre zadomowiłaś się na świecie i przestał już cię dziwić – powiedziała.
– Co ty pleciesz?
– Że za bardzo się przyzwyczaiłaś do świata. Innymi słowy, całkiem zgłupiałaś.
– Nie wolno ci się tak do mnie odzywać, Zofio.
– Dobrze, wyjaśnię ci to inaczej. Ułożyłaś się głęboko w futrze białego królika, który właśnie w tym momencie wyciągany jest z czarnego cylindra wszechświata. Zaraz pójdziesz nastawić ziemniaki, potem przeczytasz gazetę, a po półgodzinnej poobiedniej drzemce obejrzysz dziennik.
Na twarzy matki pojawił się wyraz zatroskania. Rzeczywiście poszła do kuchni nastawić ziemniaki. Nieco później wróciła do salonu i teraz ona usadziła Zofię w fotelu.
– Muszę z tobą porozmawiać – zaczęła. Zofia z tonu wywnioskowała, że chodzi o coś poważnego. – Nie zaplątałaś się przypadkiem w jakieś narkotyki, kochanie?
Zofia wybuchnęła śmiechem, ale dobrze rozumiała, dlaczego to pytanie padło akurat teraz.
– Skąd! – powiedziała. – Od tego człowiek obojętnieje jeszcze bardziej.
Tego dnia nie mówiły już więcej ani o narkotykach, ani o białych królikach.
…chwiejna równowaga między dobrymi a złymi mocami…
Następnego ranka nie było żadnego listu do Zofii. Dziewczynka nudziła się przez długi dzień w szkole. Na przerwach starała się być wyjątkowo miła dla Jorunn, a w drodze do domu zaczęły planować wspólną wycieczkę z namiotem, kiedy tylko w lesie trochę przeschnie.
Wreszcie Zofia znów stanęła przed skrzynką. Najpierw otworzyła liścik ze stemplem z Meksyku. To kartka od taty. Tęsknił za domem i pierwszy raz udało mu się pokonać w szachach pierwszego oficera. Poza tym uporał się już prawie z dwudziestoma kilogramami książek, które zabrał ze sobą, kiedy wyruszał w rejs po zimowych wakacjach.
Ale w skrzynce leżała także zaadresowana do niej żółta koperta! Zofia zostawiła w domu plecak oraz resztę poczty i pobiegła do Zaułka. Wyciągnęła kolejne zapisane na maszynie kartki i zaczęła czytać.
Mityczny obraz świata
Witaj, Zosiu! Mamy sporo do zrobienia, przystąpmy więc od razu do rzeczy.
Przez filozofię rozumiemy nowy sposób myślenia, który narodził się w Grecji, około 600 lat przed Chrystusem. Wcześniej odpowiedź na wszystkie pytania dawały ludziom rozmaite religie. Takie religijne wyjaśnienia przekazywane były z pokolenia na pokolenie w postaci mitów. Mity to opowieści o bogach, wyjaśniające, dlaczego życie jest takie, jakie jest.
Przez tysiące lat na całym świecie wyrósł prawdziwie dziki i bujny gąszcz mitycznych wyjaśnień problemów filozoficznych. Filozofowie greccy starali się wykazać, że ludzie nie powinni wierzyć mitom.
Aby pojąć sposób myślenia pierwszych filozofów, musimy zrozumieć, co to jest mityczny obraz świata. Jako przykład posłużą nam mity pochodzące ze Skandynawii. By zaczerpnąć wody, nie trzeba przechodzić na drugą stronę strumienia.
Z pewnością znany Ci jest bóg THOR z młotem. Zanim chrześcijaństwo dotarło do Norwegii, tu, na Północy, ludzie wierzyli, że Thor podróżuje po niebie wozem ciągniętym przez dwa kozły. Kiedy obracał swym młotem, powstawały grzmoty i błyskawice. Norweskie słowo torden (grzmot) pochodzi od Tor-dønn (huk Thora). Po szwedzku grzmot nazywa się åska, a właściwie ås-aka, co znaczy „podróż boga” przez niebo.
Kiedy błyska i grzmi, na ogół towarzyszy temu deszcz. Dla chłopów w epoce wikingów opady miały ogromne znaczenie. Dlatego właśnie Thora czczono jako boga płodności.
A zatem na pytanie, dlaczego pada deszcz, mityczna odpowiedź brzmiała następująco: bo Thor wywija młotem. A po deszczu wszystko kiełkowało, obsiane pola rodziły.
W jaki sposób rośliny rosną i wydają owoce, samo w sobie pozostawało niepojęte. Chłopi wiedzieli jednak, że ma to coś wspólnego z deszczem. Powszechnie wierzono również, że deszcz jest wynikiem działania Thora. Przez to stał się on jednym z najważniejszych bogów w Skandynawii.
Wielkie znaczenie Thora miało jeszcze inne przyczyny, związane z porządkiem świata.
Wikingowie wyobrażali sobie, że cały zamieszkany przez ludzi świat jest wyspą, której stale grożą niebezpieczeństwa z zewnątrz. Tę część świata nazywali MIDGARD, czyli kraina położona w środku. W Midgardzie znajdował się także ASGARD, czyli siedziba bogów. Wokół Midgardu rozciągał się UTGARD, czyli kraj położony na zewnątrz. Tu mieszkali groźni jotunowie – olbrzymi, którzy wymyślnymi sztuczkami bezustannie usiłowali zniszczyć świat. Takie złośliwe potwory często określamy jako „moce chaosu”. Zarówno w religii staroskandynawskiej, jak i w większości innych kultur, ludzie wierzyli w chwiejną równowagę sił między dobrymi i złymi mocami.
Jednym ze sposobów, jakimi olbrzymi mogli zniszczyć Midgard, było porwanie bogini płodności FREYJI. Gdyby tego dokonali, ziemia przestałaby wydawać plony, a kobiety nie rodziłyby dzieci. Dlatego tak istotne było, by bogowie zdołali utrzymać olbrzymów w szachu.
I tu także ważną rolę odgrywał Thor. Jego młot nie tylko sprowadzał deszcz, był także niezawodną bronią w walce z niebezpiecznymi siłami chaosu. Młot zapewniał mu prawie nieograniczoną siłę. Mógł rzucać nim za olbrzymami i w ten sposób je uśmiercać. Nie musiał się też bać, że go straci, gdyż młot działał jak bumerang i zawsze wracał do właściciela.
Takie było mityczne wyjaśnienie istnienia natury i przyczyn bezustannie toczącej się walki dobra ze złem. Jednakże filozofowie takich właśnie wyjaśnień nie chcieli uznać.
Nie chodziło jednak tylko o wyjaśnienia.
Ludzie nie mogli siedzieć z założonymi rękami i czekać, aż spadną na nich nieszczęścia – na przykład susza lub zakaźne choroby. Sami ludzie także musieli brać udział w walce ze złem. Dokonywało się to poprzez rozmaite obrzędy religijne, czyli rytuały.
W epoce staroskandynawskiej najważniejszym religijnym obrzędem była ofiara. Dzięki ofierze składanej bogu jego siła wzrastała. Ludzie musieli składać ofiary bogom, by dodać im mocy w walce