Listy od astrofizyka. Neil deGrasse Tyson

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Listy od astrofizyka - Neil deGrasse Tyson страница 5

Listy od astrofizyka - Neil deGrasse Tyson

Скачать книгу

bardzo dużo zarabiać. Ale to oznaczałoby, że Twoja kariera zostałaby podporządkowana dążeniu do bogactwa, a nie poszukiwaniu kosmicznego spełnienia. Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy jedyną motywacją są pieniądze, ludzie często tracą z oczu ważniejsze źródła szczęścia.

      Dopóki nie skończysz fizyki lub astrofizyki w college’u (i nie zaliczysz wszystkich zajęć z matematyki z obowiązkową obecnością), nie dowiesz się, w czym jesteś lepszy – nauce czy sporcie. Warto byłoby się o tym przekonać. Jeśli okaże się, że jesteś lepszy w sporcie niż w nauce, ale nie stracisz swojego zamiłowania do wszechświata, wrócisz do zawodowej gry, pograsz przez dziesięć lat, w zimowe miesiące pracując na tytuł magistra, a potem – tak jak Brian May – kiedy już zarobisz mnóstwo pieniędzy, zrobisz doktorat.

      Gdybyś opóźnił wejście do zawodowego baseballu i udał się do college’u, by skończyć fizykę (jednocześnie cały czas uprawiając ten sport), trafiłbyś na nagłówki gazet – zwłaszcza we współczesnym świecie, w którym bardzo mało pisze się o nauce. A gdybyś jednak nie trafił, już ja dopilnuję, żeby tak się stało.

      Tak czy owak, niezmiernie się cieszę, że pomogłem choćby w niewielkim stopniu podtrzymać ogień Twojego kosmicznego zapału.

      Z najlepszymi życzeniami

      Neil deGrasse Tyson

      Gdybym był prezydentem

      Wśród kakofonii wyjątkowo zawziętych sporów w kongresie dział Sunday Review „New York Timesa” wydrukował wypowiedzi niepolityków, które stanowiły dokończenie zdania: „Gdybym był prezydentem, to…”. Poniżej zamieszczam niezredagowaną wersję mojej opublikowanej odpowiedzi.

      ~

      niedziela, 21 sierpnia 2011 r., „New York Times”

      Postawienie problemu jako „Gdybym był prezydentem, to…” sugeruje, że gdyby usunąć jednego przywódcę i zastąpić go innym, nagle z Ameryką wszystko byłoby w porządku – tak jakby to nasi przywódcy byli źródłem wszystkich naszych niedomagań.

      To chyba dlatego wykształciliśmy tradycję zaciekłego atakowania naszych polityków. Są zbyt konserwatywni? Zbyt liberalni? Zbyt religijni? Zbyt ateistyczni? Zbyt homoseksualni? Zbyt homofobiczni? Zbyt bogaci? Zbyt głupi? Zbyt mądrzy? Zbyt etniczni? Zbyt rozpustni? Intrygujące zachowanie, zważywszy, że co dwa lata wybieramy 88% członków Kongresu.

      Drugą wciąż zakorzeniającą się tradycją jest oczekiwanie, że wszyscy inni w naszym zróżnicowanym kulturowo kraju powinni dzielić dokładnie te same poglądy co my – i to na wszystkie sprawy.

      Dla człowieka obeznanego z nauką świat wygląda inaczej. Chodzi o ten szczególny zwyczaj kwestionowania wszystkiego, co się widzi i słyszy. Kiedy już uda się osiągnąć ten stan umysłu, znaczenie zaczyna mieć to, co obiektywne. Prawda o świecie istniejącym poza opisem narzucanym przez nasz system wierzeń.

      Jedną z tych prawd jest konstatacja, że nasz rząd nie działa, ale nie dlatego, że mamy dysfunkcyjnych polityków, lecz z powodu dysfunkcyjnych wyborców. Moim celem zatem, jako naukowca i krzewiciela wiedzy, nie jest prezydentura i przewodzenie dysfunkcyjnemu elektoratowi, lecz oświecenie tegoż elektoratu, by zaczął wybierać właściwych przywódców.

      Neil deGrasse Tyson

      Nowy Jork

      Rozdział 2

      ZDUMIEWAJĄCE STWIERDZENIA

      Jeśli kogoś ciekawią UFO, kryptozoologia, astrologia albo postrzeganie pozazmysłowe – znajdzie tu to wszystko. Kiedy przychodzi zbadać świat naturalny w poszukiwaniu stojącego za nim porządku, warto pamiętać maksymę Carla Sagana: „Niezwykłe twierdzenia wymagają niezwykłych dowodów”. Wiąże się z tym nieuchronne ryzyko: czasem na jakiś temat wie się wystarczająco dużo, żeby sądzić, iż ma się rację, ale jednocześnie zbyt mało, żeby zrozumieć, że jednak jest się w błędzie.

      Kontakt z istotami pozaziemskimi

      sobota, 8 marca 2009 r.

      Neilu, jeśli istnieją istoty pozaziemskie, dlaczego nie wyślemy kogoś na Księżyc albo Marsa, żeby zapytać, kim są i dlaczego przylatują na Ziemię?

      Mel

      ~

      Droga Mel,

      dopóki ktoś nie zawlecze zwłok obcego do państwowego laboratorium albo póki istota pozaziemska nie wyląduje na trawniku przed Białym Domem lub na dachu redakcji „New York Timesa”, wydatek rzędu biliona dolarów na podróż na Marsa, żeby przywitać się z obcymi, będzie nieuzasadniony, ponieważ waga dowodów na ich nieistnienie jest niewspółmierna do doniesień o ich odwiedzinach.

      Neil

      Obcy obcy

      niedziela, 8 listopada 2009 r.

      Drogi Neilu,

      cały czas cierpliwie czekam, aż moi cudowni naukowcy „udowodnią” istnienie Obcych. Wydaje mi się, że czynią postępy, choć powoli. I może wykraczam teraz myślami poza utarte schematy… ale zamiast ciągle szukać czegoś podobnego do nas, może powinniśmy rozejrzeć się za czymś zupełnie innym?

      Melodie Lander

      ~

      Droga Melodie,

      liczba sposobów, na jakie mogłoby manifestować się życie, i których nie możemy wykluczać, jest dużo większa niż ten jeden znany nam sposób. Dlatego też podczas projektowania eksperymentu przy ograniczonym budżecie zawsze zaczynamy od tego, co już wiemy.

      Wiemy, że życie może istnieć w oparciu o cząsteczki zbudowane z atomów węgla (dowód=my). Wiemy też, że węgiel występuje powszechnie we wszechświecie i że jest najbardziej płodnym chemicznie pierwiastkiem w układzie okresowym. Dlatego też zaczynamy właśnie od tego.

      Neil

      Doniesienia

Скачать книгу