.

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу - страница 19

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
 -

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      Bazar bolszoj,

      a cziczenow mnogo.

      Russku diewku korobczi,

      ustupi dorogu.

      Ojsia, ty ojsia,

      Ty mienia nie bojsia,

      Ja tiebia nie tronu,

      Ty nie biespokojsia.

      Ojsia, ty ojsia,

      Ty mienia nie bojsia,

      Ja tiebia nie tronu,

      Ty nie biespokojsia.

      Przeszedł mostkiem nad kanałem Zunda i zszedł na ulicę Mazā Ūdens. Zostało mu dwieście osiemdziesiąt pięć metrów do stacji benzynowej, na której miał czekać Doronin.

      Ciemnozielony land rover discovery na estońskich numerach stał na poboczu drogi, w pobliżu zabudowań, które kiedyś mogły być stacją benzynową, ale teraz przypominały spaloną stodołę. Jagan od razu pomyślał, że nie można ufać temu, co mówią szpiedzy. Samochód biznesmenów, farmerów i gangsterów, z przyciemnionymi szybami, idealnie wkomponowywał się w postsowiecki krajobraz, więc Jagan w pierwszej chwili nie zwrócił na niego uwagi. Dopiero kiedy Doronin dał mu znak światłami, zrozumiał, że dotarł na miejsce.

      – Jak podróż? Coś podejrzanego? – zapytał kapitan.

      – Nie mieliście innego samochodu?

      – A co?

      – Nie lubię angielskich.

      – Daj spokój, Andriusza…

      – Ja będę prowadził.

      – Dobrze.

      Doronin popatrzył na Jagana ze zdziwieniem. Nie wiedział jeszcze, że chorąży nie lubi jeździć jako pasażer, bo uważa, że nie powinien oddawać swojego życia w niesprawdzone ręce. Jagan nikomu nie ufał.

      – Najpierw załatwimy bieżące sprawy. – Doronin wyciągnął przezroczystą, zamykaną hermetycznie torebkę i wręczył ją Jaganowi, który otworzył zamek, wyjął czarny portfel i przejrzał jego zawartość. – Wszystko jest jak trzeba, estońskie ID, prawo jazdy, karty kredytowe, karta lekarska… zdjęcia… wizytówki. Pracujesz teraz w estońskiej firmie Securitas Eesti AS. Włóż do tej torebki swój rosyjski paszport. Wyczyściłeś dokładnie kieszenie, tak jak ci mówiłem?

      – Kapitanie… może bez tego pouczania. Ja już nie pierwszy raz jestem na robocie za granicą – obruszył się Jagan i pomyślał, żeby powiedzieć mocniej, ale się powstrzymał, bo ich misja dopiero się zaczynała, więc nie chciał przedwcześnie psuć relacji.

      – W porządku, w porządku, chorąży… Coś taki nerwowy?

      – Nie jestem nerwowy, tylko lubię porządek, a pytasz, jakbyś mi nie ufał. Że niby o czymś zapomniałem? – Jagan zapiął kopertę. – Uważaj, żebyś ty o wszystkim pamiętał. Gdzie jest skrytka? Bo muszę wszystko sprawdzić.

      Doronin otworzył drzwi, wysiadł i przeszedł na tylne siedzenie. W tym czasie Jagan przesunął się na miejsce kierowcy.

      – Tutaj jest skrytka. – Kapitan podniósł siedzenie i otworzył metalową klapkę.

      – Jak zwykle. Nie możecie wymyślić czegoś bardziej oryginalnego? Zawsze robicie ją pod tylnym siedzeniem, a potem, jak przychodzi co do czego, to ciężko się tam dostać. Będziesz jeździł na tylnym siedzeniu jak jakaś królowa kurew? Skrytka powinna być z przodu samochodu, bo po co dupie zęby? Powiedz to tym waszym zakichanym technikom. – Jagan mówił spokojnie, bez emocji, ale w rzeczywistości był wkurzony, no i chciał trochę Doronina ustawić. Dopiero zaczynali i musiał mu pokazać, kto tak naprawdę jest dowódcą. Nie zaszkodzi przecież, pomyślał i zapytał: – Jest wszystko, co spisałem w Moskwie? Bo stąd nie widzę.

      – Jest.

      – Na pewno?

      – Na pewno – odparł z przekonaniem Doronin, więc Jagan zawahał się i pomyślał, że może jednak powinien sprawdzić, bo w końcu od zawartości tego schowka zależy powodzenie misji, ale wbrew sobie nic już nie powiedział, tylko uruchomił silnik.

      Przed nimi było trzysta dziesięć kilometrów do Tallinna, jakieś trzy i pół godziny jazdy, ale Jagan wyliczył, że trzy piętnaście. Prom „Superstar” do Helsinek odchodził o szesnastej trzydzieści, pozostał im więc spory zapas czasu. W Helsinkach mieli być o osiemnastej trzydzieści.

      Jechali w ciszy, każdy skupiony, ale nie nad swoją częścią planu, lecz nad tym, co miał zrobić partner: czy zawiedzie i – co najważniejsze – jak postępować, jeśli jednak zawiedzie, i każdy z nich miał na tę okoliczność inny plan.

      Jagan ciągnął po autostradzie A3 równo dziewięćdziesiąt dziewięć kilometrów na godzinę i ani przez chwilę nie przekroczył setki.

      Kiedy minęli kanał Jurgi, zaczął padać śnieg z deszczem i płaski, szarobiały krajobraz za oknem stał się jeszcze bardziej ponury i depresyjny. Jagan tego nie widział, ale kapitan Rudolf Doronin wpatrzony w horyzont poczuł, że powinien wziąć lekarstwo. Wyciągnął małe pudełeczko i bez popijania połknął tabletkę, już drugą tego dnia.

      Początkowo nie chciał się podjąć misji pościgowej za Popowskim, bo rozkazy były jasne i nie pozostawiały wątpliwości, co ma zrobić. Kiedy jednak wszystko dokładnie przemyślał i podsumował argumenty za i przeciw, wynik nie pozostawiał mu wyboru. Od tego czasu zaczął brać coraz więcej prozacu, by wyraźniej czuć całe dobro i siłę zła, które mu się jawiło z każdą kolejną tabletką. Już od dawna nie mógł sobie poradzić sam ze sobą, ale teraz wiedział, że musi to zrobić i jeśli nie zapanuje nad swoimi emocjami, zginie.

      O osiemnastej czterdzieści zjechali z promu w Helsinkach i udali się prosto na Kulosaari. W ciągu pół godziny zjeździli całą wyspę wzdłuż i wszerz, czasami przeciskając się wąskimi uliczkami i drogami. Zajrzeli w każdy zakątek, sprawdzili drogi wyjazdu, posterunek policji, zabezpieczenie ambasady irackiej i ukraińskiej. Na koniec Jagan zmierzył grubość lodu w fiordach i z zadowoleniem stwierdził, że w razie konieczności ucieczki ich samochód powinien bez przeszkód wydostać się z wyspy w dowolnym kierunku.

      – Dobre pół metra lodu… idealnie gładka tafla – powiedział do Rudolfa, uderzając mocno stopą w lód. – Ale mogą być dziury, więc trzeba uważać. Samochód nie może stać na lodzie i musimy szybko przejechać… najlepiej tam… – ręką wskazał majaczącą w oddali ciemną linię upstrzoną światełkami – jak zaplanowaliśmy, ale może będziemy musieli improwizować. Dobrze, że jutro będzie pełne zachmurzenie i noc bezksiężycowa.

      Nie licząc drobnych poprawek, wszystko zgadzało się idealnie z planem przygotowanym w Moskwie. Teraz musieli sprawdzić teren pieszo i znaleźć bezpieczne miejsce, w którym będą mogli wykonać zadanie.

      Postanowili obejść wyspę po lodzie od strony morza, by znaleźć odpowiedni safe house, dokąd będą mogli przewieźć delikwenta. Jagan uznał, że dom nad brzegiem zamarzniętego fiordu

Скачать книгу