Tajemnice walizki generała Sierowa. Iwan Sierow
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow страница 31
W związku z powyższym powstała kwestia zabezpieczenia i ochrony zaplecza, ponieważ Niemcy nierzadko przełamywali naszą obronę na skrzydłach wojsk i siali panikę na ich tyłach, przecinając linie komunikacyjne i uniemożliwiając dowóz amunicji i żywności. Oprócz tego przysyłali agentów – byłych obywateli sowieckich, którzy dokonywali aktów dywersji oraz rozpowszechniali pogłoski o nieuniknionej porażce Armii Czerwonej i o zaletach życia na okupowanych przez Niemców terenach.
W związku z tym 26 lipca 1941 roku zorganizowano więc Główny Zarząd Ochrony Zaplecza Armii Czerwonej siłami wojsk NKWD. Na czele postawiono generała lejtnanta Leontiewa*76, a mnie wyznaczono na dowódcę tych wojsk i na szefa Zarządu…77
30 lipca utworzono Państwowy Komitet Obrony na czele ze Stalinem, Mołotowem, Woroszyłowem, Malenkowem i Berią. PKO obdarzono szerokimi pełnomocnictwami. Powstała niby taka kolegialna rada obrony.
Istotnie, decyzje podejmowano w trybie dość operatywnym.
Niemieccy dywersanci szturmują Łubiankę
22 lipca zaszło nieprzyjemne wydarzenie. O świcie zszedłem na parter Komisariatu, z widokiem na plac Dzierżyńskiego. Zadzwoniono ze sztabu obrony przeciwlotniczej, że w pobliżu Moskwy zauważono niemiecki samolot, przypuszczalnie Junkers-88 (Ju-88).
Kiedy wszedłem do sekretariatu, zastałem panikarzy Abakumowa, Kobułowa, Mamułowa i innych. Razem ze mną wszedł W.W. Czernyszow, wojskowy, zastępca szefa NKWD. Naraz usłyszeliśmy strzały armatek obrony przeciwlotniczej. Rzuciliśmy się do okien. Zauważyłem obłoczki po wybuchach szrapneli. Rozległy się wrzaski: „Spadochroniarze!”. Psychoza doszła i do nas.
Tłumaczę, że to wybuchy szrapneli. Z pianą na ustach mi udowadniają, że to spadochroniarze. Rozeźliłem się i mówię do Czernyszowa: „Wasiliju Wasiliewiczu, jako wojskowy powiedz swoje zdanie. To wybuchy szrapneli czy nie?”. Po chwili wahania odrzekł: „Wygląda na szrapnele”.
Trwało to jeszcze ze 40 minut, po czym zaczęły napływać „meldunki” z różnych dzielnic Moskwy o desantach niemieckich spadochroniarzy – z Chimek, Sokolników, Mytiszcz itd. Napływały przed bite dwie godziny.
Pogłoski dotarły do Kwatery Głównej Naczelnego Dowództwa, która zasięgnęła opinii dowództwa obrony przeciwlotniczej Moskwy, generałów Gromadina* i Żurawlowa*. Tamci się speszyli i przyznali, że niestety zaszła pomyłka.
Stalin się zezłościł i wyznaczył komisję z Malenkowem, Berią i ze mną. Pojechaliśmy do sztabu OPL przy ulicy Kirowa. Gdy kierownictwo się usprawiedliwiało, spytałem młodszych oficerów, jak mogło dojść do takiej pomyłki.
Opowiedzieli, że kiedy otrzymali doniesienie o Ju-88, sztab rozkazał, by pułk lotniczy poderwał trzy nasze samoloty myśliwskie celem przechwycenia intruza. Obsługa działek przeciwlotniczych, niemająca doświadczenia w rozpoznawaniu sylwetek samolotów przeciwnika, wolała na wszelki wypadek ostrzelać je szrapnelami. No i się zaczęło. Stąd ta panika ze „spadochroniarzami”.
Podobnie zeznawało kierownictwo OPL. Wielu generałów z Komisariatu Obrony wzięło jednak ten fałszywy alarm na serio i potem woleli nie mówić podwładnym prawdy, by nie obniżać poziomu czujności i stopnia gotowości wojsk.
Łzy marszałka Mierieckowa
W początkach sierpnia wpadł do mnie w pewnej sprawie pracownik wydziału śledczego, podległego Kobułowowi. Kiedy rutynowo spytałem, jak mają się sprawy na powierzonym mu odcinku, poinformował, że zajmują się grupą wojskowych oskarżonych o szpiegostwo i że Włodzimirski*, jego przełożony, pozwala sobie na bicie zatrzymanych. Inni oficerowie śledczy też uciekają się do rękoczynów.
Po tej rozmowie od razu udałem się do ludowego komisarza bezpieczeństwa Mierkułowa i zdałem mu sprawozdanie. Wysłuchał mnie jak zawsze uważnie, pomilczał chwilę, po czym rzekł: „A tobie nie zdarzało się przyłożyć wrogom na Ukrainie?”.
Odpowiedziałem: „Gdybym jako komisarz sobie na to pozwolił, za moim przykładem poszliby podwładni”. On na to: „Przed twoim przyjściem tam mocno bili”. Odparłem, że tamto bicie skończyło się tym, że były komisarz Uspienski uciekł, musiano go schwytać i rozstrzelać. Mierkułow zamilkł78.
Wiedziałem, że Mierkułow do roku 1938 pracował w Gruzji w aparacie partyjnym, dlatego też po namyśle dodałem: „Nie sądzę, że były szef Sztabu Generalnego Armii Czerwonej Mierieckow mógł być japońskim czy niemieckim agentem, co próbuje mu wmówić Włodzimirski”.
Mierkułow srodze na mnie spojrzał i mówi: „A ty skąd o tym wiesz?”. Zrozumiałem, że pyta dlatego, iż przy organizowaniu NKWD ZSRR Mierkułow w rozmowie z kadrą kierowniczą podkreślił, że każdy winien doskonale orientować się w sprawach na swoim odcinku i nie wykazywać zainteresowania pracą innych resortów.
Po takim pytaniu zagotowałem się i wygarnąłem: „Decyzją Politbiura KC WKP(b) mianowano mnie pierwszym zastępcą ludowego komisarza bezpieczeństwa i uważam, że moi podwładni mogą meldować mi o sytuacji w innych resortach, a ja z kolei mam obowiązek składać raporty swemu przełożonemu”.
Mierkułow się uśmiechnął i powiada: „Słusznie mówisz. Zgadzam się, musimy zbadać tę zaplątaną sprawę. Pójdziemy jutro do wydziału śledczego i razem przesłuchamy Mierieckowa”.
Pomyślałem, że jeżeli mówi to szczerze, to jak na pierwszy raz w takiej ostrej wymianie zdań osiągnąłem niezły wynik. Wobec tego mu dorzuciłem: „Mierieckow jest znany w armii jako dobry dowódca wojskowy. Stary komunista z roku 1917, szef sztabu w roku 1936. Walczył w Hiszpanii, dowodził armią na fińskim froncie w roku 1940, otrzymał tytuł Bohatera Związku Sowieckiego. Pełnił obowiązki zastępcy ministra obrony ZSSR oraz szefa Sztabu Generalnego do lutego 1941 roku. W żaden sposób nie może być japońskim czy niemieckim szpiegiem”.
Mierkułow znów się uśmiechnął, ale nic nie powiedział.
Zadzwonił do mnie następnego ranka: „Wpadnij!”. Zastałem w jego gabinecie Kobułowa i we trzech poszliśmy do wydziału śledczego.
W gabinecie Włodzimirskiego zobaczyłem zmęczonego i wychudzonego Mierieckowa oraz oficera śledczego prowadzącego jego sprawę. Usiedliśmy i Mierkułow zwrócił się do zatrzymanego: „No to opowiedzcie nam o swojej winie”.
Mierieckow zrozumiał, że przesłuchiwał go będzie nie Włodzimirski, i od razu się ożywił. Zaczął mówić, że wszystko, co zeznał na poprzednich przesłuchaniach, było nie tak i zamierzał coś jeszcze dodać, kiedy Włodzimirski rzucił mu wściekłe spojrzenie i powiedział: „Mierieckow, mówcie prawdę, tak jak wczoraj mnie powiedzieliście”.
Mierieckow się zmieszał: „Tak, tak, wszystko powiem”. Wtrącił się
76
25 czerwca 1941 r. postanowieniem Rady Komisarzy Ludowych ZSRR nr 1756-762ss ochronę zaplecza Armii Czerwonej powierzono NKWD. (N.I. Władimircew, A.I. Kokurin,
77
W latach WWO Sierow zajmował następujące stanowiska, niektóre jednocześnie: zastępca ludowego komisarza spraw wewnętrznych, szef ochrony zaplecza rejonu moskiewskiego (od października 1941 do lutego 1942 r.), członek komisji Głównego Komitetu Obrony ZSRR do spraw organizacji obrony Kaukazu północnego (1942 r.), pełnomocnik NKWD ZSRR przy 1. Froncie Białoruskim (od stycznia do lipca 1945 r.), szef ochrony zaplecza 1. Frontu Białoruskiego (od stycznia 1944 do maja 1945 r.), pełnomocnik NKWD ZSRR w Polsce (1945 r.) i inne.
78
Nie zachowały się dowody świadczące o biciu aresztowanych przez Sierowa, z wyjątkiem kilku wątpliwych świadectw. Amajak Kobułow podawał, że w 1942 r. podczas inspekcji w Uzbekistanie Sierow „w obecności współpracowników pobił do krwi niemieckiego agenta”. Należy jednak uwzględnić, że między braćmi Kobułowymi a Sierowem stosunki były, delikatnie mówiąc, mocno nieproste. Poza tym w momencie napisania tego oświadczenia nad samym Kobułowem już ciążył wyrok śmierci w sprawie Berii.