Pragnienie. Ю Несбё

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pragnienie - Ю Несбё страница 17

Pragnienie - Ю Несбё Harry Hole

Скачать книгу

jest. – Mona wcale nie starała się mówić ciszej. – A co masz?

      Chrząknął.

      – To kosztuje pięćdziesiąt tysięcy.

      Mona Daa głośno się roześmiała.

      – Płacimy dobrze, Berntsen, ale nie aż tak dobrze. Dziesięć tysięcy to maks. I to za naprawdę smaczne kąski.

      Truls wolno skinął głową, jednocześnie zwilżając wargi.

      – To nie jest smaczny kąsek.

      – Co powiedziałeś?

      Teraz lekko podniósł głos.

      – Powiedziałem, że to nie jest smaczny kąsek.

      – A co?

      – To obiad z trzech dań.

      – Nie wchodzi w grę! – Katrine przekrzyczała kakofonię głosów i umoczyła usta w swoim koktajlu White Russian. – Mam partnera i on jest w domu. A ty gdzie mieszkasz?

      – Na Gyldenløves gate. Ale tam nie ma nic do picia, za to jest cholerny bałagan i…

      – Czysta pościel?

      Ulrich wzruszył ramionami.

      – Zmienisz pościel, a ja w tym czasie wezmę prysznic – zdecydowała Katrine. – Jestem prosto z pracy.

      – Gdzie pracu…?

      – Musisz wiedzieć tylko tyle, że ta praca wymaga ode mnie jutro wczesnego wstania, więc może… – Skinęła głową w kierunku wyjścia.

      – Jasne. Ale nie moglibyśmy najpierw wypić tego, co mamy?

      Spojrzała na swój drink. Zaczęła pić White Russian wyłącznie dlatego, że pił go Jeff Bridges jako Big Lebowski.

      – To zależy.

      – Zależy?

      – Od tego, jak alkohol działa… na ciebie.

      – Chcesz we mnie wzbudzić lęk, że nie dam rady, Katrine? – roześmiał się Ulrich.

      Zadrżała lekko na dźwięk swojego imienia w ustach tego nieznajomego.

      – A co, zaczynasz się bać, Ulrich?

      – Nie. – Uśmiechnął się szeroko. – Ale wiesz, ile kosztują te drinki?

      Też się uśmiechnęła. Ulrich był okej, dostatecznie szczupły. Była to pierwsza i właściwie jedyna rzecz, jaką sprawdzała na profilu. Waga. I wzrost. Obliczała BMI równie szybko jak pokerzysta wylicza pot odds. Dwadzieścia sześć i pół ledwie mieściło się w granicach. Zanim poznała Bjørna, nawet nie przypuszczała, że kiedykolwiek zaakceptuje kogoś ze wskaźnikiem powyżej dwudziestu pięciu.

      – Muszę iść do toalety – powiedziała. – Tu jest mój numerek do szatni, czarna skórzana kurtka, czekaj przy drzwiach.

      Wstała i ruszyła przez salę, spodziewając się – ponieważ była to jego pierwsza szansa na zobaczenie jej od tyłu – że Ulrich sprawdza to, co w rejonach, w których się wychowała, nazywano „dupskiem”. I wiedziała, że jest zadowolony.

      W tylnej części lokalu ludzi było więcej, torowała sobie wśród nich drogę, ponieważ „przepraszam” nie działało, chociaż taki właśnie skutek miało w tych częściach świata, które uważała za bardziej cywilizowane. Na przykład w Bergen. W tłoku wśród spoconych ciał musiano jednak ścisnąć ją mocniej, bo nagle poczuła, że nie może oddychać. Wyrwała się i po paru krokach wrażenie braku tlenu minęło.

      W korytarzu w głębi jak zwykle była kolejka przed damską toaletą, a przed męską pusto. Znów spojrzała na zegarek. Kierująca śledztwem. Chciała być jutro pierwsza w pracy. A zresztą, niech to cholera.

      Zdecydowanie otworzyła drzwi do męskiej toalety, weszła do środka, minęła pisuary – stojący przy nich dwaj mężczyźni nie zwrócili na nią uwagi – i zamknęła się w kabinie. Nieliczne przyjaciółki, jakie w ogóle miała, zawsze powtarzały, że za skarby świata nie przestąpiłyby progu męskiego kibla, bo te zawsze są bardziej obsrane niż damskie. Doświadczenie Katrine mówiło inaczej.

      Spuściła spodnie i usiadła na sedesie, gdy nagle usłyszała delikatne pukanie do drzwi. Wydało jej się to dziwne, bo przecież z zewnątrz powinno być widać, że jest zajęte, a jeśli nawet ktoś uważałby inaczej, to po co by pukał? Spojrzała w dół. W szparze między drzwiami a podłogą dostrzegła czubki szpiczastych butów z wężowej skóry. Pomyślała, że ktoś musiał ją zauważyć, kiedy wchodziła do męskiej toalety, i poszedł za nią, licząc, że należy do gatunku lubiących eksperymenty.

      – Odejdź stą… – zaczęła, ale „d” na końcu zniknęło z braku powietrza. Czyżby miała zachorować? Czy jeden dzień w pracy w roli szefowej nadzorującej śledztwo w sprawie, która, o ile wiedziała, mogła okazać się naprawdę wielka, zrobił z niej ledwie chwytający dech kłębek nerwów? O Boże…

      Usłyszała odgłos otwierających się drzwi i do toalety weszło dwóch pół chłopców, pół mężczyzn.

      – No i co, niezłe, co?

      – No, niezłe!

      Czubki butów zniknęły spod drzwi. Katrine nasłuchiwała, ale nie usłyszała żadnych kroków. Podciągnęła spodnie, otworzyła drzwi, podeszła do umywalki. Rozmowa chłopaków przy pisuarach ucichła, kiedy odkręciła kran.

      – Co ty tu robisz? – spytał w końcu jeden z nich.

      – Sikam i myję ręce. Zwróćcie uwagę na kolejność.

      Otrzepała dłonie i wyszła.

      Ulrich stał przy drzwiach. Trzymał w ręku jej kurtkę i przypominał merdającego ogonem psa, który przyniósł patyk. Postanowiła siłą odepchnąć to skojarzenie.

      Truls jechał samochodem do domu. Podkręcił radio, kiedy usłyszał, że puszczają tę piosenkę Motörhead, o której zawsze sądził, że nazywa się Ace of Space, aż do czasu, kiedy Mikael na imprezie w liceum krzyknął głośno: „Beavis myśli, że Lemmy śpiewa ace of… space!”. Ciągle miał w uszach tamten ryk śmiechu, który zagłuszył muzykę. Widział błysk w pięknych, wilgotnych z rozbawienia oczach Ulli.

      Niech tam, Truls i tak ciągle uważał, że Ace of Space to o wiele lepszy tytuł niż Ace of Spades. Pewnego dnia, kiedy zaryzykował i w kantynie usiadł przy stole, przy którym siedzieli już inni, Bjørn Holm akurat perorował tym swoim śmiesznym dialektem z Toten, że jego zdaniem o wiele bardziej poetyckie byłoby, gdyby Lemmy dożył siedemdziesięciu dwóch lat. Kiedy Truls spytał dlaczego, Bjørn odparł tylko: „Siedem i dwa, dwa i siedem, no nie? Morrison, Hendrix, Joplin, Cobain,

Скачать книгу