Pragnienie. Ю Несбё

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pragnienie - Ю Несбё страница 15

Pragnienie - Ю Несбё Harry Hole

Скачать книгу

Znów poczuła dziwną mieszankę ulgi, wyrzutów sumienia i pogardy dla siebie. I pomyślała, że nie powinna tak czuć.

      5 CZWARTEK, WIECZÓR I NOC

      Mehmet Kalak spoglądał na stojące przed nim dwie osoby. Kobieta była ładna, miała intensywnie patrzące oczy, obcisłe hipsterskie ubranie i na tyle zgrabne ciało, że absolutnie nie wykluczał, iż zdołała poderwać atrakcyjnego mężczyznę, który musiał być od niej o dziesięć lat młodszy. To była właśnie taka klientela, jakiej sobie życzył. Dlatego kiedy pojawili się w drzwiach baru Jealousy, powitał ich wyjątkowo szerokim uśmiechem.

      – Jak myślisz? – spytała kobieta. Mówiła dialektem z Bergen. Na policyjnym identyfikatorze zauważył tylko jej nazwisko. Bratt.

      Mehmet znów spuścił wzrok i spojrzał na fotografię, którą położyli przed nim na kontuarze.

      – Tak – powiedział.

      – Tak?

      – Tak, była tutaj. Wczoraj wieczorem.

      – Jesteś pewien?

      – Siedziała tu, gdzie teraz stoicie.

      – Tutaj? Sama?

      Mehmet widział, że kobieta stara się ukryć podniecenie. Dlaczego ludzie tak się zachowują? Co jest groźnego w pokazywaniu swoich uczuć? Nie chciał denuncjować jedynego stałego gościa, no ale pokazali identyfikatory.

      – Była razem z facetem, który dość często tu zagląda. A co się stało?

      – Nie czytasz gazet? – spytał jasnowłosy policjant o wysokim głosie.

      – Nie. Wolę coś, w czym znajdę wiadomości – odparł Mehmet.

      Bratt się uśmiechnęła.

      – Dziś rano znaleziono ją zamordowaną. Opowiedz nam o tym mężczyźnie. Co tu robili?

      Mehmet poczuł się tak, jakby ktoś wylał na niego wiadro lodowatej wody. Zamordowaną? Ta kobieta, która mniej niż dobę temu stała przed nim, teraz była trupem? Pozbierał się. I zawstydził, gdy automatycznie pojawiła się kolejna myśl: jeśli o barze napiszą w gazetach, będzie to dobre czy złe dla interesu? W zasadzie gorzej już być nie mogło.

      – Randka z Tindera – powiedział. – On zwykle tutaj się umawia. Mówi o sobie Geir.

      – Mówi o sobie?

      – Przypuszczam, że tak ma na imię.

      – Nie płaci kartą?

      – Płaci.

      Bratt ruchem głowy wskazała na kasę.

      – Myślisz, że znajdziesz jego płatność z wczoraj?

      – Myślę, że to możliwe, owszem. – Mehmet uśmiechnął się ponuro.

      – Wyszli stąd razem?

      – Zdecydowanie nie.

      – To znaczy?

      – Geir jak zwykle za wysoko ustawił poprzeczkę. Tak naprawdę dostał kosza, jeszcze zanim zdążyłem im nalać. À propos, chcecie coś do…

      – Nie, dziękujemy – odmówiła Bratt. – Jesteśmy na służbie. To znaczy, że wyszła stąd sama?

      – Tak.

      – I nie zauważyłeś, żeby ktoś za nią poszedł?

      Mehmet pokręcił głową, wystawił dwie szklanki i sięgnął po butelkę z cydrem.

      – Na koszt firmy. Świeżo wyciśnięty, miejscowy. A któregoś wieczoru tu wrócicie i dostaniecie na koszt firmy piwo. Pierwsze jest gratis. To samo dotyczy kolegów z policji, których zechcecie przyprowadzić. Podoba wam się muzyka?

      – Tak – odparł blondyn. – U2 to…

      – Nie – weszła mu w słowo Bratt. – Słyszałeś, żeby ta kobieta powiedziała albo może zrobiła coś, co mogłoby nas zainteresować?

      – Nie. Chociaż kiedy o tym mówisz… Wspomniała coś o jakimś stalkerze, który ją prześladował. – Mehmet podniósł głowę znad szklanek. – Muzyka grała cicho, a ona mówiła głośno.

      – Jasne. Był tu w barze ktoś jeszcze, kto okazywał jej zainteresowanie?

      Mehmet zaprzeczył.

      – To był spokojny wieczór.

      – Taki jak dzisiaj?

      Mehmet wzruszył ramionami.

      – Dwaj pozostali goście, którzy tu wczoraj byli, zdążyli wyjść, zanim Geir się stąd zabrał.

      – To znaczy, że nietrudno będzie odnaleźć numery ich kart?

      – Jeden płacił gotówką, to pamiętam. Ten drugi niczego nie zamówił.

      – Okej. A gdzie ty sam byłeś między dwudziestą drugą a pierwszą w nocy?

      – Ja? Tutaj. Albo w domu.

      – Ktoś to może potwierdzić? Chcielibyśmy od razu cię wyeliminować.

      – Tak. To znaczy nie.

      – Tak to znaczy nie?

      Mehmet się zastanowił. Wmieszanie w sprawę karanego już wcześniej lichwiarza mogło oznaczać więcej kłopotów. Postanowił zatrzymać tę kartę na chwilę, kiedy ewentualnie będzie jej bardziej potrzebował.

      – Nie. Mieszkam sam.

      – Dziękuję. – Bratt uniosła szklankę. Mehmet w pierwszej chwili pomyślał, że do toastu, ale ona wskazała nią na kasę.

      – Napijemy się miejscowych jabłek, a ty w tym czasie poszukasz, dobrze?

      Truls załatwił przydzielone mu bary i restauracje sprawnie i szybko. Pokazywał zdjęcia barmanom i kelnerom, wychodził, gdy tylko usłyszał odpowiedź, której się spodziewał: „Nie” albo „Nie wiem”. Jak się nie wie, to się nie wie, a ten dzień i tak ciągnął się już długo. Poza tym miał jeszcze jedną rzecz na liście.

      Puknął ostatni raz w kropkę i spojrzał na krótki, ale w jego opinii treściwy raport. Zob. załączoną listę barów i restauracji sprawdzonych przez niżej podpisanego z podaniem godziny. Nikt z personelu obecnego w pracy nie potwierdził, że widział Elise Hermansen w wieczór zabójstwa. Wcisnął Wyślij i wstał.

      Usłyszał cichy terkot i zobaczył błyskającą lampkę telefonu stacjonarnego. Po numerze widocznym na wyświetlaczu poznał, że dzwoni dyżurny.

Скачать книгу