Pragnienie. Ю Несбё
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pragnienie - Ю Несбё страница 23
– Owszem. Tutaj.
Bellman zaśmiał się krótko.
– Nie wątpię, że jesteś dobrym nauczycielem. Ale nie jesteś niezastąpiony. Jesteś natomiast niezastąpionym śledczym.
– Skończyłem z zabójstwami.
Mikael Bellman z uśmiechem pokręcił głową.
– Daj spokój, Harry. Jak długo można się tu ukrywać i udawać, że jest się kimś innym? Nie jesteś roślinożercą jak ten tam na katedrze, Harry. Jesteś drapieżnikiem. Tak samo jak ja.
– Moja odpowiedź brzmi: nie.
– A drapieżniki, jak wiadomo, mają ostre zęby. Właśnie dlatego znajdują się na samej górze łańcucha pokarmowego. Widzę, że Oleg siedzi z przodu. Kto by pomyślał, że pójdzie do szkoły policyjnej?
Harry poczuł, że jego włoski na karku ostrzegawczo się unoszą.
– Mam takie życie, jakiego pragnę, Bellman. Nie mogę wrócić. Moja odpowiedź jest ostateczna.
– Zważywszy na niepodważalny wymóg czystej kartoteki przy przyjęciu.
Harry nie odpowiedział. Aune wywołał kolejny wybuch śmiechu i Bellman też się roześmiał. Położył Harry’emu rękę na ramieniu, nachylił się i jeszcze bardziej zniżył głos:
– Chociaż minęło już kilka lat, to ciągle znam ludzi, którzy zaświadczą, że widzieli, jak Oleg kupował wtedy heroinę. Za to grożą dwa lata. Raczej nie pójdzie siedzieć, ale policjantem nigdy nie zostanie.
– Nawet ciebie nie byłoby stać na coś takiego, Bellman.
Mikael zaśmiał się krótko.
– Nie? Komuś może się to wydać strzelaniem z armaty do wróbli, ale dla mnie rozwiązanie tej sprawy jest naprawdę ważne.
– Jeśli się nie zgodzę, nic nie zyskasz na niszczeniu mojej rodziny.
– Możliwe, ale nie zapominajmy, że… jak to powiedzieć… że cię nienawidzę.
Harry zapatrzył się w plecy, które miał przed sobą.
– Ty nie pozwalasz sobie na to, żeby kierowały tobą uczucia, Bellman. Na to masz ich zbyt mało. Co powiesz, kiedy wyjdzie na jaw, że już od dawna wiedziałeś o studencie Wyższej Szkoły Policyjnej Olegu Fauke i nic z tym nie zrobiłeś? Kiedy przeciwnik wie, jak słabe masz karty, nie ma sensu blefować, Bellman.
– Jeśli chcesz uzależnić przyszłość tego chłopca od mojego blefu, to bardzo proszę, Harry. Chodzi tylko o tę jedną sprawę. Rozwiąż ją dla mnie, a o tamtym zapomnijmy. Masz termin na odpowiedź do popołudnia.
– Spytam z czystej ciekawości, Bellman. Dlaczego akurat ta sprawa jest dla ciebie taka ważna?
Bellman wzruszył ramionami.
– Polityka. Drapieżnik potrzebuje mięsa. I pamiętaj, że ja jestem tygrysem, Harry, a ty tylko lwem. Tygrys waży więcej, a mimo to ma więcej mózgu na kilogram wagi ciała. Dlatego Rzymianie w Koloseum wiedzieli, że jeśli lew zostanie wysłany przeciwko tygrysowi, zginie.
Harry zauważył, że jakaś głowa z przodu się obraca. To Oleg uśmiechał się i pokazywał uniesiony kciuk. Chłopak miał już prawie dwadzieścia dwa lata. Po matce odziedziczył usta i oczy, ale włosy po ojcu Rosjaninie, którego już nie pamiętał. Harry też podniósł kciuk i spróbował się uśmiechnąć. Kiedy się odwrócił, żeby spojrzeć na Bellmana, tamtego już nie było.
– Zespół Otella dotyka głównie mężczyzn – grzmiał głos Stålego Aune. – Mężczyźni cierpiący na ten syndrom wykazują tendencję do zabijania gołymi rękami, kobiety natomiast wybierają raczej broń obuchową albo nóż.
Harry słuchał. Pękania cieniutkiego lodu pokrywającego czarną wodę pod jego stopami.
– Poważnie wyglądasz – stwierdził Aune po powrocie z toalety do pokoju Harry’ego. Opróżnił filiżankę z kawą i włożył płaszcz. – Nie podobał ci się wykład?
– Podobał. Bellman tu był.
– Widziałem. Czego chciał?
– Usiłował groźbą zmusić mnie do zajęcia się tym nowym zabójstwem.
– I co powiedziałeś?
– Że nie.
Aune pokiwał głową.
– To dobrze. Taka ilość bliskich kontaktów ze złem w czystej postaci, jakie mieliśmy obaj, i ty, i ja, zżera duszę. Może inni tego nie widzą, ale w jakiejś części nas to zniszczyło. Najwyższa pora, żebyśmy poświęcili naszym najbliższym tę uwagę, którą do tej pory poświęcaliśmy socjopatom. Nasz dyżur już się skończył, Harry.
– Chcesz powiedzieć, że rzucasz ręcznik?
– Tak.
– Mhm. Rozumiem tę twoją generalną uwagę, ale czy kryje się za tym coś konkretnego?
Aune wzruszył ramionami.
– Tylko to, że pracuję za dużo i za mało przebywam w domu. A kiedy zajmuję się zabójstwami, to nawet jeśli jestem w domu, to i tak jakby mnie tam nie było. Przecież ty to wszystko wiesz, Harry. No i Aurora… – Aune nadął policzki i wypuścił powietrze. – Nauczyciele mówią, że jest trochę lepiej. Czasami dzieci w tym wieku zamykają się w sobie, testują różne rzeczy. Blizna na nadgarstku nie musi jeszcze oznaczać systematycznego samookaleczania się, może być efektem całkiem naturalnej ciekawości. Ale ojciec zawsze będzie się martwił tym, że nie potrafi dotrzeć do własnego dziecka. Może to jeszcze bardziej frustrujące, jeśli niby się jest wziętym psychologiem.
– Ona ma piętnaście lat, prawda?
– Tak, a zanim skończy szesnaście, to wszystko może już być za nami, odejść w zapomnienie. Kolejne fazy… w tym wieku ciągle się zmieniają. Ale jeśli człowiek ma się zająć najbliższymi, nie może odkładać tego w nieskończoność do zamknięcia kolejnej sprawy, do uporania się z następnym dniem pracy. Trzeba to robić już. Co o tym myślisz, Harry?
Harry chwycił w dwa palce nieogoloną górną wargę, z namysłem kiwając głową.
– Mhm. Oczywiście.
– No to idę. – Aune sięgnął po swoją teczkę i wyjął z niej plik fotografii. – Tu są zresztą zdjęcia z miejsca zdarzenia, które przysłała Katrine. Tak jak powiedziałem, mnie są niepotrzebne.
– A mnie po co? – Harry spojrzał na ciało kobiety w zakrwawionym łóżku.
– Pomyślałem,