Bezsenność. Monika Siuda

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Bezsenność - Monika Siuda страница 23

Bezsenność - Monika Siuda

Скачать книгу

Uważam, że powinnyśmy najpierw się do tego przygotować.

      – A w jaki sposób?

      – Nie mam pojęcie – przyznała zgodnie z prawdą Lidia. – Przynajmniej dajmy sobie czas na przygotowanie się mentalne do tego, co zamierzamy. Nie wiem jak ty, ale ja jeszcze nigdy nie włamywałam się do czyjegoś mieszkania.

      – Nie nazwałabym tak tego?

      – A jak byś określiła to, co zamierzamy zrobić?

      – Powiedziałabym, że chcemy wejść do mieszkania nieżyjącego faceta i robimy to bez jego zgody, bo już nie możemy go o nią poprosić.

      – Naprawdę niezła jesteś.

      – A czego się spodziewałaś po kimś, kto pisze do gazet? – roześmiała się Iga.

      ROZDZIAŁ 20

      – Dobry wieczór. – Lidia weszła do gabinetu Kuraka. Odczuwała niemałe skrępowanie tym, że został dłużej w pracy tylko z jej powodu.

      – Dobry wieczór. – Kurak siedział za biurkiem, porządkując akta pacjentów, którzy tego dnia odwiedzili jego gabinet. – Proszę usiąść. – Wskazał Lidii kanapę naprzeciwko fotela, w którym siadał, rozmawiając z pacjentami.

      – Czy stało się coś złego, odkąd widzieliśmy się po raz ostatni? – Przyglądał się badawczo Lidii, siadając na wprost niej.

      – Iga uparła się, abym spotkała się z panem wcześniej, niż to zostało umówione – odpowiedziała wymijająco Lidia.

      – I zupełnie bez powodu doszła do takiego wniosku? – dał Lidii do zrozumienia, że domyśla się, że nie mówi mu całej prawdy.

      – Nie do końca. – Lidia czuła, że coraz trudniej prowadzi się jej tę rozmowę.

      – Więc jednak coś się wydarzyło?

      Lidia uświadomiła sobie właśnie, że ten człowiek nie ma pojęcia, w co zeszłego dnia uwikłał ją los. Policja rzeczywiście stanęła na wysokości zadania i ani jej nazwisko, ani fotografia nie zostały opublikowane w żadnym z dostępnych środków przekazu. Wiedziała, że głównym powodem uporu Igi, aby tu dzisiaj przyszła, jest nowy element, który pojawił się w jej śnie. Jednak czy jego wystąpienie nie zostało w jakiś sposób zainicjowane wydarzeniami, w których przyszło jej odegrać tę zagadkową rolę? Tego nie mogła wiedzieć na pewno, ale przypuszczała, że w istocie mogły mieć coś wspólnego ze zmianą przebiegu jej koszmaru. A jeśli tak było, to oznaczało, że konieczne jest opowiedzenie o nich terapeucie.

      – Ten sen, o którym już mówiłam. Ten, który jest z dużym prawdopodobieństwem źródłem moich problemów, zmienił się – zaczęła opowieść Lidia, spodziewając się, że nie o tym będzie się jej mówić najciężej.

      – Domyślam się, że zmiana nastąpiła wczorajszej nocy? – Według Kurka poranny telefon od Igi nie miał prawa sugerować niczego innego.

      – Dokładnie. Jednak wczoraj stało się coś jeszcze… – Lida uznała, że skoro już tu jest i w dodatku siedzi przed nią człowiek, który zawodowo zajmuje się słuchaniem o problemach i znajdowaniem sposobu na ich rozwiązanie, powie o wszystkim, co ją gnębi. A nie mogła zaprzeczyć, że nie wywołało w niej wstrząsu, że wczoraj postrzelony człowiek skonał z głową wspartą na jej kolanach. Nie bez znaczenia było dla niej także jego wyznanie.

      – Współczuję, że musiała pani doświadczyć czegoś takiego. – Kuraka szczerze poruszyła opowieść Lidii. Nie potrafił wyobrazić sobie siebie w podobnej sytuacji, ale nie musiał tego robić, żeby wiedzieć, jak okropnym musiało być to przeżyciem.

      – Dziękuję, że zgodził się pan ze mną dziś spotkać. – Lidia dopiero teraz, kiedy o wszystkim opowiedziała, zdała sobie sprawę, jak bardzo było jej to potrzebne i jak wielką dzięki temu poczuła ulgę.

      – Nie ma za co. – Kurak pomyślał, że chętnie poszedłby do kogoś, komu mógłby się wygadać, jak to zrobiła przed chwilą jego pacjentka.

      – Co pan myśli na temat zmian w moim śnie? – zapytała Lidia, wierząc, że właśnie ten problem jest dla niej najważniejszy.

      – Trudno powiedzieć. Musiałbym wszystko dokładnie przemyśleć. A może pani ma jakiś pomysł na to, co mogło wywołać tę zmianę?

      – Sama nie wiem. Może ostatnie wydarzenia?

      – Zastanowię się nad tym i postaram się mieć jakieś wytłumaczenie na kolejnym spotkaniu – obiecał Kurak. – Jednak proszę, żeby Pani zrobiła to samo.

      – Postaram się. – Lidia zaczęła wkładać kurtkę. – Dziękuję i do widzenia.

      Waldemar Kurak został sam. Zamyślił się. Pierwszy raz spotykał się z podobnym przypadkiem. Lidia stanowiła dla niego tajemnicę. Prawdziwą. Może dlatego przeczuwał, że zrobi naprawdę wiele, aby ją rozgryźć. To, co opowiedziała mu dzisiaj, brzmiało niesamowicie. Jej koszmar ewoluował, przedstawiając zaskakujący obraz. W dodatku zbiegło się to z dramatycznymi wydarzeniami, których Lidia była świadkiem i w których części uczestniczyła. Czy to nie za duży zbieg okoliczności, aby sądzić, że słowa usłyszane od nieznajomego naprawdę nie wpłynęły na zmianę treści jej snu?

      Nie miał pewności.

      Pewien pomysł zaczął majaczyć mu w głowie. Na razie odpędzał go od siebie, co mu się udawało robić z niezłym skutkiem. Z czasem miał się jednak przekonać, że nie tak łatwo będzie mu o nim zapomnieć. Wbrew temu, co teraz o nim myślał, okaże się mniej irracjonalny, niż mógłby się spodziewać.

      ROZDZIAŁ 21

      – I jak było? – Lidia wsiadła do samochodu Igi, czekającej na nią nieopodal kamienicy, w której znajdował się gabinet Kuraka.

      – Normalnie. Za to teraz jest znacznie lepiej. – Lidia zapięła pas bezpieczeństwa.

      – Wygadałaś się?

      – Żebyś wiedziała – westchnęła Lidia. – Nie spodziewałam się, że tak bardzo tego potrzebowałam.

      – Kiedy tłumaczyłam ci, że rozmowa z psychoterapeutą to zupełnie coś innego niż rozmowa ze mną, nie chciałaś słuchać.

      – Ale teraz już wierzę. I zaczynam się też nad czymś zastanawiać.

      – Nad czym? – zapytała zaciekawiona Iga.

      – Skoro gada mi się z nim tak świetnie, to może przestaniemy się przyjaźnić?

      Lidia roześmiała się, kiedy poczuła porządnego kuksańca wymierzonego w jej ramię.

      – Jesteś pewna, że chcesz tam ze mną pojechać? – Iga w jednej sekundzie spoważniała.

      Umówiły się wcześniej, że zaraz po wizycie

Скачать книгу