Bezsenność. Monika Siuda

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Bezsenność - Monika Siuda страница 4

Bezsenność - Monika Siuda

Скачать книгу

wszystko wskazuje na to, że jeśli dalej nie będziesz spała, to zwyczajnie oszalejesz albo zapadniesz na jakąś okropną chorobę, będącą skutkiem wycieńczenia.

      – Sądzę, że wyolbrzymiasz problem.

      – Wiesz co? Jak na ciebie patrzę, to dziwię się, że masz jeszcze siłę się kłócić. I powiem ci coś jeszcze. Jutro z samego rana zadzwonię do Kuraka i umówię cię na spotkanie. Zapewniam cię, że zrobię wszystko, aby odbyło się ono najpóźniej pojutrze.

      – Ma długie terminy oczekiwania, a…

      – A ja mam ogromny dar przekonywania.

      ROZDZIAŁ 4

      Pożegnał się z Lidią. Ich drugie spotkanie właśnie dobiegło końca. Wyznaczył jej wizytę na godzinę dwudziestą, co stanowiło wyjątek. O tej porze poświęcał się zazwyczaj zgłębianiu wiedzy albo analizowaniu akt swoich pacjentów. W sprawie Lidii zadzwoniła jednak Iga i to nie do jego recepcjonistki, ale bezpośrednio do niego, więc nie miał szans, aby nie spełnić jej życzenia i odmówić spotkania się z jej przyjaciółką już następnego dnia po tym, gdy miał okazję ją poznać.

      Waldemar podczas pierwszej sesji terapeutycznej nie dowiedział się dużo więcej niż podczas pierwszego spotkania. Było to działanie zamierzone. Chciał poznać się ze swoją nową pacjentką, wzbudzić w niej choćby maleńkie zaufanie do siebie. Postępował tak w przypadku każdego nowego pacjenta. Starał się nie poruszać od razu tematów związanych bezpośrednio z problemem, z powodu którego szukano u niego pomocy.

      Dowiedział się, że Lidia pochodzi z bardzo zamożnej rodziny, której majątek tworzyło kilka pokoleń. Miała świetne wykształcenie i mimo że nie musiała, pracowała. Przyznawała jednak szczerze, że gdyby jej praca nie była jednocześnie jej hobby, raczej nie zdecydowałaby się podjąć żadnej innej. Prowadziła antykwariat, który przynosił niezłe dochody. Lidia sporą ich część przeznaczała na działalność charytatywną. Zarobione pieniądze nie były jej niezbędne.

      Waldemar wiedział już również, że jest osobą, która raczej woli spędzać czas w samotności. To, że zaprzyjaźniła się z Igą za pośrednictwem internetu, stanowiło rzecz wyjątkową i było wynikiem tego, że podczas kolejnej nieprzespanej nocy Lidia zwyczajnie nie miała lepszego pomysłu na spędzanie czasu. W końcu, ile można czytać?

      Mimo że spotkanie nie było prowadzone jak typowa sesja terapeutyczna, stanowiło dla Waldemara ważne źródło istotnych informacji o pacjentce. Nieraz się dziwił, jak dużo można się dowiedzieć podczas zwykłej rozmowy. Niemal zawsze zdarzało się, że pacjent był skłonny powiedzieć wówczas dużo więcej, niż kiedy miał świadomość, że właśnie rozpoczęła się właściwa sesja terapeutyczna.

      ROZDZIAŁ 5

      – I jak było? – zapytała Iga.

      Zadzwoniła zaraz po tym, jak Lidia wyszła z gabinetu Kuraka. Wiedziała, że spotkanie potrwa dokładnie godzinę. Lidia nie zdążyła wsiąść do samochodu, zaparkowanego przed gabinetem Waldemara, kiedy w jej torebce już rozdzwonił się telefon.

      – Musisz to wiedzieć teraz, czy może wytrzymasz i dasz mi czas na powrót do domu?

      – Wolałabym teraz.

      – Jakoś mnie to nie dziwi – westchnęła Lidia, zajmując miejsce za kierownicą samochodu.

      – A ty byś nie była ciekawa?

      – Na pewno, ale też bez wątpienia dałabym ci czas na bezpieczny powrót do domu.

      – Możesz prowadzić i rozmawiać przez zestaw głośnomówiący – poradziła Iga z powagą.

      – Widzę, że nie mam co liczyć, że zadzwonisz później.

      – Żebyś wiedziała – roześmiała się Iga.

      – Co chcesz wiedzieć?

      – Wszystko. Chyba nie spodziewasz się niczego innego.

      – Rozmawialiśmy o tym, czym się zajmuję, skąd i z jakiej rodziny pochodzę, co lubię. W sumie to więcej wypytywał o moje problemy wczoraj niż dzisiaj.

      – To normalne.

      – Skąd wiesz?

      – Przecież znam go od jakiegoś czasu. Kilka razy zdołałam pogadać z innymi jego pacjentami, z którymi miałam okazję minąć się w poczekalni.

      – Rozumiem.

      – Wyznaczył ci koleją wizytę?

      – Powiedział, żebym przyszła w poniedziałek i prosił, bym zadzwoniła, jeśli się nie zdecyduję.

      – Liczę na to, że nie okażesz się głupiutka.

      – Jeszcze nie wiem, jaką decyzję podejmę. Mam na to kilka dni.

      – Uważam, że już popełniasz błąd.

      – Niby jaki?

      – Od razu powinnaś wiedzieć co robić.

      – To zbyt poważna sprawa, żeby działać pochopnie.

      – Zgodzę się z tobą tylko w połowie. Masz rację twierdząc, że to poważna sprawa. To fakt niezaprzeczalny. Ale czy nie uważasz, że właśnie dlatego powinnaś od razu zdecydować się na spotkanie z Kurakiem. Nie znam nikogo innego, kto mógłby pomóc ci w poradzeniu sobie z bezsennością.

      – Ona wcale nie…

      – Myślę, że ten temat już poruszałyśmy.

      – Poruszałyśmy.

      – Zrób coś dla mnie. Jeśli nadal nie jesteś pewna co robić, to przemyśl wszystko bardzo dokładnie jeszcze raz, ale postaraj się też być przed sobą naprawdę szczera.

      – Obiecuję.

      – Dobrej nocy – pożegnała się Iga.

      – Dobrej nocy – odpowiedziała Lidia.

      U osób cierpiących na bezsenność, te słowa nabierały innego, niezwykle szczególnego znaczenia.

      ROZDZIAŁ 6

      Wojtek wyszedł z mieszkania. W drodze do pracy chciał kupić coś do jedzenia. Zaszedł do niewielkiego sklepu, w którym zwykle robił drobne zakupy, po czym ruszył w stronę przystanku autobusowego. Idąc chodnikiem, obejrzał się za siebie, w obawie, że uciekł mu autobus. Nie zauważył, by jakiś odjeżdżał, więc mógł odetchnąć z ulgą. Zdąży na czas.

      Pracował jako nocny stróż w składzie złomu. Praca odpowiadała mu jak mało która. Nigdy nie udawało mu się przespać porządnie nocy, więc już parę lat temu podjął decyzję, że jeśli będzie poszukiwał nowej posady, to tylko takiej, gdzie będzie miał możliwość pracować na

Скачать книгу