Cherub. Przemysław Piotrowski

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Cherub - Przemysław Piotrowski страница 14

Жанр:
Серия:
Издательство:
Cherub - Przemysław Piotrowski

Скачать книгу

że ci się spodoba…

      Podała mu magazyn. Zmęczonym spojrzeniem zerknął na okładkę. Przez krótką chwilę próbował zrozumieć, na co patrzy. Piękna blondynka o nieprawdopodobnie długich nogach, szerokich biodrach i talii osy celowała do niego z pistoletu. Miała na sobie wysokie szpilki oraz seksowne i bardzo kuse przebranie policjantki, które więcej odkrywało, niż zakrywało.

      – To… – Brudny aż się zapowietrzył.

      – Podoba ci się?

      Stanęła naprzeciw i położyła dłonie na biodrach, po czym wycelowała w niego palcami i oddała kilka strzałów na niby.

      – No nie wierzę. To ty, Oka?

      Zdmuchnęła dym i puściła do niego oko.

      – Zobacz w środku. Jest cała sesja.

      Brudny błyskawicznie przewertował kartki. Omiótł zdjęcia partnerki prężącej się w kolejnych kuszących pozach. Na jednym trzymała pistolet, z którego lufy zdmuchiwała smużkę dymu, na innym prezentowała kajdanki, a na dwóch pozowała tylko w stringach i policyjnej czapce.

      – Rozebrałaś się do magazynu dla facetów? – Jego ton stał się bardziej szorstki.

      – Dostałam propozycję. To miała być niespodzianka. Myślałam, że się ucieszysz.

      – I nie zapytałaś mnie o zdanie? – Brudny rzucił magazyn na ławę.

      – Igor, wiesz, że to jest moja szansa – zaczęła się tłumaczyć. – Po akcji z Rzeźnikiem z Nietkowa stałeś się sławny. Pamiętasz, że mieliśmy wiele próśb o wywiady, ale nie chciałeś o tym słyszeć. W końcu odezwali się do mnie. Chcieli porozmawiać, ale zaproponowali też sesję. Dobrze zapłacili. Dwadzieścia tysięcy złotych.

      Czuł, że każde kolejne słowo jest jak policzek. Jak mogła?

      – Dwadzieścia tysięcy? Ty naprawdę myślisz, że pozwoliłbym ci się rozebrać dla marnych dwudziestu koła? Żebyś świeciła gołym tyłkiem przed całym krajem? Kurwa! Oka!

      – Dostałam kolejne propozycje. Są jeszcze bardziej lukratywne…

      – Ty nie masz wstydu, kobieto?

      – Igor, proszę cię…

      – Znasz mnie, Oka. Ostatnią rzeczą, jaką bym zrobił, byłoby obnażanie się przed mediami. Czy ty wiesz, co ty w ogóle zrobiłaś?

      Brudny sięgnął raz jeszcze po magazyn i odnalazł jej zdjęcia. Dopiero teraz dostrzegł, że na stronach znajduje się jeszcze tekst. Tytuł „Kobieta gliniarza” wzbudził jego niesmak, ale znajdujący się poniżej lead sprawił, że poczuł, jak krew zaczyna gotować mu się w żyłach. Przelatywał po kolejnych wersach, a jego wściekłość z każdym przeczytanym słowem rosła wykładniczo.

      – I jeszcze mówisz o tym, co tam przeżyłaś? Mówisz o mnie? – syknął przez zęby.

      – Bardzo tak… oględnie… – Oksana uklękła przy fotelu i położyła mu dłonie na ramieniu, ale Brudny strącił jej rękę i rzucił magazyn z powrotem na ławę, po czym sięgnął po szklankę z whisky. Wypił do dna.

      – Oszukałaś mnie, Oka – rzucił pełnym wyrzutu tonem. – Oszukałaś mnie i zrobiłaś ze mnie pośmiewisko.

      – To nie tak, Igor. Chciałam… – Jej głos się załamał, a z dużych niebieskich oczu popłynęły łzy.

      – Jutro wyjeżdżam. Uważam, że do mojego powrotu powinnaś się wyprowadzić.

      – Ale…

      – Zawiodłaś mnie, Oka. I to bardzo. Muszę to wszystko przemyśleć. Ty też powinnaś.

      – Igor… – Makijaż na twarzy Oksany był już kompletnie rozmazany.

      – Koniec dyskusji. Dziś nie chcę cię już więcej widzieć.

      Prokurator Arleta Winnicka była kobietą niezależną i nieustępliwą w dążeniu do tego, co uważała za dobre dla siebie. Rzadko patrzyła wstecz i nie miała wyrzutów sumienia wobec tych, którzy stanęli jej na drodze. Zwłaszcza wobec mężczyzn, których traktowała do bólu instrumentalnie i którzy w jej mniemaniu byli jedynie środkiem do zdobycia tego, na czym w danej chwili najbardziej jej zależało. Takie postrzeganie świata zaszczepiła jej matka, Marlena Winnicka, apodyktyczna pani dyrektor jednej z największych spółek skarbu państwa, swego czasu należąca do partii, a po przemianie ustrojowej, dzięki nie do końca znanym układom i koneksjom, wyniesiona na tak wysokie stanowisko. Arleta domyślała się, że doszła tam po trupach, ale nigdy jej o to nie pytała, bo matka była osobą o surowym usposobieniu także w domu, a nie miała szans na znalezienie miłości u drugiego z rodziców, bo ojciec – jak matka stosunkowo regularnie jej powtarzała – był nędznym nieudacznikiem, który zostawił ją, gdy miała cztery latka. Arleta nie pamiętała go zbyt dobrze, zwłaszcza że matka pozbyła się wszystkich jego zdjęć i nigdy nie powiedziała o nim choćby jednego dobrego słowa. To z czasem ugruntowało w niej przekonanie, że pewnie taka jest prawda, a fakt, że matka podobne zdanie miała o zdecydowanej większości mężczyzn, tylko pogłębił jej wewnętrzny sprzeciw wobec polskiej, typowo patriarchalnej rzeczywistości.

      Słynne z bogatych złóż miedzi Polkowice, w których mała Arletka przyszła na świat, szybko okazały się jednak dla dorastającej Arlety za ciasne. Wyjechała na studia prawnicze do Wrocławia, gdzie poznała przystojnego syna jednego z szanowanych w mieście adwokatów i zdradziła wszelkie zasady, które przez lata wpajała jej matka. Zakochała się w chłopaku bez pamięci, podobnie jak on w niej, bo młodej Arlecie prócz bezspornej inteligencji natura nie poskąpiła też urody. Pobrali się na trzecim roku, ale krótko po ślubie jej ukochany Adrian zmienił się nie do poznania. Przez lata ciągnięty przez ojca za uszy nie miał ambicji, zakładając, że i tak przejmie po nim kancelarię. Większość czasu spędzał więc na graniu na PlayStation albo paleniu trawki z kolegami. Nie minął rok, gdy wolał spędzić noc z jointem w ustach i padem w ręku niż w objęciach swojej pięknej małżonki.

      Arleta dopiero odkrywała swoją kobiecość i nie mogła zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, ale po krótkiej rozmowie z matką szybko otrzeźwiała i wystąpiła o rozwód. Sprawa rozwiązała się szybko i bezboleśnie, a niedługo potem młoda rozwódka na jednym z przyjęć, na które zabrała ją matka, poznała zamożnego biznesmena z branży kopalnianej. Był od niej starszy o dwadzieścia osiem lat, ale plasował się na osiemdziesiątym ósmym miejscu w rankingu najbogatszych Polaków według „Forbesa”. Tym razem podeszła do sprawy na chłodno i owinęła sobie mężczyznę wokół palca, dzięki czemu już trzy miesiące później znów stanęła na ślubnym kobiercu.

      Maciej Roch okazał się dość ekscentrycznym mężczyzną. Wprowadził ją w świat, o którego istnieniu nie miała pojęcia. Z czasem wyzwolił jej kobiecość i uświadomił liczne potrzeby, które mogła realizować w jego obecności bez cienia skrępowania, wobec czego Arleta Roch zdołała poznać najgłębsze pokłady swojej mrocznej podświadomości. Szybko zdała sobie sprawę, że bardzo lubi seks, także ten przez większość zakłamanego społeczeństwa uznawany za wyuzdany. Kosztowała

Скачать книгу