Dworska tancerka. Kyung-Sook Shin

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Dworska tancerka - Kyung-Sook Shin страница 11

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Dworska tancerka - Kyung-Sook  Shin

Скачать книгу

Seo i Jin spojrzały równocześnie w stronę, z którego ten dźwięk dolatywał. Dolatywał z pokoju, w którym był chłopiec. Gdzie w tych łachmanach zdołał ukryć flet?

      Muzyka, która porusza serce, poruszy je także w czasach niepokoju. I pozwoli zamknąć oczy.

      Mała Jin łamała gałązki, pani Seo wkładała te gałązki do pieca, obie zasłuchane w dźwięki fletu. Jin kucnęła przed piecem, schowała twarz w ramionach i zamknęła oczy.

      – Powiadają, że muzyka fletu przyciąga w nocy węże… Jakże smutno gra.

      Pani Seo mruczała wciąż do siebie pod nosem. Gdy woda w kotle się zagotowała, odsunęła Jin na bok. Wzięła ten kocioł, poszła na tył domu i wlała wodę do wielkiej glinianej beczki. Jak zawsze, gdy przygotowywała kąpiel dla Jin. Czoło pani Seo zrosił pot. Słychać było szmer bambusowych liści. Pani Seo dolała do glinianej beczki zimnej wody, włożyła łokieć, żeby sprawdzić temperaturę, po czym uśmiechnęła się z zadowoleniem.

      – Zawołasz Sobaeka?

      Jin spojrzała niepewnie. Jej wzrok zdawał się pytać: „Kim jest Sobaek?”. Pani Seo dodała ze śmiechem: „Mówię o Kang Yeonie”.

      – Całkiem możliwe, że jesteś starsza.

      – …

      – Nie chcesz mieć młodszego brata?

      Jin spojrzała nadąsana.

      – Nie chciałabyś mieć takiego brata jak Sobaek? Właściwie nie wiemy, czy jest od ciebie młodszy.

      Jin pokręciła przecząco główką i usiadła przed paleniskiem w kucki. Nie zamierzała wołać chłopca.

      Pani Seo uśmiechnęła się i poszła do pokoju. „Sobaek!” – doleciało jej wołanie. Jin została sama. „Sobaek!” – zawołała cicho, dokładnie tak samo, jak pani Seo przed chwilą. Dźwięk fletu ucichł.

      Weszła pani Seo, za nią wszedł chłopiec. Spojrzał na przycupniętą Jin i cofnął się jeden krok. Pani Seo otworzyła drzwi wiodące na tyły domu i kazała się chłopcu rozebrać. Słysząc to, chłopiec zacisnął dłonie na lnianej bluzie, wpatrując się w Jin. „Idź do pokoju, Jin” – powiedziała pani Seo. Dziewczynka zrobiła nadąsaną minę i wybiegła z kuchni.

      – Chodź ze mną, Sobaek – powiedziała pani Seo i wyszła na zewnątrz.

      Ociągając się, chłopiec poszedł za nią, ale nie chciał się rozebrać. Pani Seo przyglądała mu się spokojnie.

      – Nie chcesz się umyć?

      Chłopiec stał skulony, ściskając lnianą bluzę.

      – Chcesz chodzić brudny?

      – …

      – Wyszorujemy cię do czysta, umyjemy też włosy. A potem przebierzemy w czyste ubranie. Jak się zdziwi ojciec Blanc! Zobaczy, jaki ładny z ciebie chłopczyk. A może cię nawet nie pozna!

      Słysząc nazwisko księdza, chłopiec puścił wreszcie poły swojej bluzy.

      – Lubisz ojca?

      Chłopiec przytaknął skinieniem głowy.

      – To dobrze, bardzo dobrze. Lepiej się żyje, gdy mamy kogoś, kogo lubimy. Nawet jeśli przez to czasami jest nam trudno, ten trud nadaje sens naszemu życiu. Masz szczęście. Bo w twoim sercu zagościł ojciec Blanc. Ten, kto nikogo nie lubi, jest prawdziwym nieszczęśnikiem.

      Chłopiec zdjął z siebie łachmany i wszedł do glinianej beczki, wypełnionej po brzegi ciepłą wodą. Pani Seo przycis­nęła lekko jego ramiona, chciała, żeby się w niej głębiej zanurzył.

      – Ładnie grasz na flecie.

      Chłopiec spojrzał jej w oczy, pierwszy raz. Ciepła kąpiel zaróżowiła jego twarz, zrosiła gęsto kroplami wody.

      – Ktoś cię uczył?

      – …

      Chłopiec milczał.

      – Sam się nauczyłeś?

      Pani Seo zadała kolejne pytanie i nagle poczuła kłucie w sercu. Uzmysłowiła sobie, że przez cały ten czas chłopiec ani razu się nie odezwał.

      – Sobaek!

      Chłopiec podniósł wzrok i spojrzał na panią Seo swoimi czarnym jak winogrona źrenicami. Na jego brodzie kołysały się krople wody.

      – Potrafisz mówić?

      Chłopiec spuścił wzrok i splótł dłonie pod wodą. Zwiesił swoją wątłą, chudą szyję i uparcie wpatrywał się w wodę. Zapadła cisza. Ojciec Blanc nie uprzedził jej, że chłopiec jest niemową. Celowo nie poruszył tego tematu? Pani Seo odchrząknęła, dłonią obmywając plecy chłopca, po których spływały resztki błota i brudu. Co tu począć? W jej sercu zaczęło wzbierać współczucie.

      – Zamknij oczy.

      Trzeba było poczekać, aż zmiękną oblepiające ciało chłopca błoto i brud. Pani Seo zaczęła przeczesywać pal­cami splątane włosy chłopca. A potem energicznie szorować jego plecy proszkiem z fasoli mung. Wtopiła palce w jego czuprynę i delikatnie masowała głowę. Chłopiec poddał się bezwolnie wszystkim tym zabiegom. Był wciąż spięty, więc pani Seo wsunęła dłoń pod pachę i połaskotała go. Sądziła, że wywoła uśmiech, ale chłopiec pozostał poważny. I jeszcze bardziej się w sobie skulił.

      Pani Seo skończyła myć włosy chłopca, wycisnęła z nich wodę, związała mocno na czubku głowy, a potem po kolei szorowała chłopca szyję, ramiona, plecy. Jej dłonie co rusz ocierały się o kości, wystające z wychudzonych pleców, pośladków, nóg. Pędy bambusa zaczną piąć się bardzo szybko, gdy tylko zdołają przebić się przez powierzchnię ziemi. A gdy ożywi je deszcz, wystrzelą w górę, zadziwiając wszystkich. I nikt nie będzie chciał uwierzyć, że ten bambus jeszcze wczoraj był tylko pędem. Pani Seo nabrała gorącej wody z kotła, wymieszała ją z wodą zimną i zaczęła obmywać czyste ciało chłopca, a w jej sercu zaczęło kiełkować pragnienie, by ten chłopiec wyrósł jak pęd i stał się pięknym, rosłym bambusem. Na twarzy chłopca, który zawsze był tak poważny, nie wiedzieć kiedy, zaczął błąkać się uśmiech. Widząc to, pani

Скачать книгу