Śledztwo Setnika. Davis Bunn
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Śledztwo Setnika - Davis Bunn страница 3
– Pani martwiła się o ciebie – odezwał się Hugo, przeżuwając kęs. – To znaczy, dopóki sama się nie rozchorowała.
Lea odwróciła się w jego kierunku z uwagą.
– Ma sny, złe sny – kontynuował Hugo. – Odkąd przybyliśmy do Jerozolimy, nawiedzają ją koszmary gorsze niż zaraza. Jej krzyki budzą cały dom.
– Powinnam do niej jechać – mruknęła Lea.
– Przecież to ona przyjeżdża do ciebie, skarbie – przerwał jej Hugo. – Wszyscy będą tutaj przed zmrokiem. Przyjechałem przed nimi, żeby was poinformować.
– Czyli Piłat jedzie z żoną? – zapytała szybko Dorit.
– Jest przy niej cały czas.
– Jej stan musiał się poprawić, skoro zdecydowali się na podróż.
– Nie zauważyłem tego, kiedy ostatnio ją widziałem – Hugo wsadził sobie do ust oliwkę. – Jest mięso?
– Na pewno zostało trochę solonej wieprzowiny z wczorajszej kolacji – powiedziała Dorit.
– I piwo – dodał Hugo. – Jak już mówiłem, jechałem całą noc, strasznie mi się chce pić.
Dorit odwiązała z talii pęk kluczy i wręczyła go Lei. Dziewczyna podeszła do zamkniętej komnaty, znalazła właściwy klucz i otworzyła drzwi. Minęła półki ze złotymi i alabastrowymi naczyniami przeznaczonymi na stół Piłata, a także amfory z miodem i winem. Zatrzymała się przed serami i solonym mięsem. Wzięła z półki talerz wieprzowiny i zaniosła na stół, po czym wróciła, aby napełnić kubek zawartością kamiennej kadzi.
Kiedy zamknęła drzwi i przyniosła piwo, Hugo wziął kubek i wypił od razu całą zawartość. Westchnął z nieukrywaną satysfakcją, odstawił puste naczynie i rzekł:
– Były problemy z Prorokiem.
Żadna z kobiet nie zapytała, o kim mówi. Dorit spytała tylko:
– Są jakieś zamieszki?
– A siedziałbym tu, gdyby były? – wzrok Hugo skupił się na talerzu, podczas gdy Lea nakładała mu plastry wieprzowiny. – Ten kraj to wylęgarnia problemów, a Prorok jest sprawcą większości z nich – podniósł kęs do ust, potrząsając głową.
Lea wsypała po szczypcie suszonych liści do trzech kubków, zalała wodą z dymiącego garnka i postawiła jeden przed Dorit. Hugo wziął swój kubek, odsunął talerz i powiedział:
– Sanhedryn groził Piłatowi buntem. Powiedzieli, że ten Rabbi, ten Jezus, zbluźnił przeciw ich Świątyni i ich Bogu. Że ogłosił się królem Judejczyków.
– Nie mógłby być gorszym sprzymierzeńcem dla Piłata niż Herod – ponuro stwierdziła Dorit.
– Piłat przesłuchał Proroka. Byłem przy tym. Dziwne, w życiu czegoś takiego nie widziałem, a widziałem już wiele.
– Opowiedz, co się stało – poprosiła Dorit.
– Ten człowiek był niewinny. To było czuć w każdym Jego oddechu. Piłat to wiedział i ja też wiedziałem. Tłum zebrany w twierdzy Antonia miał z Niego uciechę. Na rozkaz Piłata został ubiczowany, ale Rada i tak zażądała Jego śmierci.
– Jak… ale co w końcu zrobili? – Lea nie była pewna, dlaczego ją to właściwie obchodzi.
– Z pewnością Go ukrzyżowali – skrzywiła się Dorit. – Wcale nie żałuję, że ominął mnie ten widok.
– Twoje słowa nie mogłyby być bardziej trafne – twarz Hugo ociosały dekady wystawienia na wiatr, słońce i niepogodę oraz wojny, jednak raczej coś innego niż siły natury sprawiło, że wyglądał, jakby postarzał się, odkąd wyjechał z Cezarei. Wzrok utkwił gdzieś poza kuchnią, kierując spojrzenie na wschodzące słońce i falującą wodę. Jego głos stał się cichszy i głębszy. Obie kobiety pochyliły się do przodu, by usłyszeć jego słowa.
– W momencie Jego śmierci rozpętała się burza, a ziemia się zatrzęsła – spojrzał na dłonie, które złożył przed sobą na stole.
– Bałem się.
– Ty?
– Byłem przerażony. Myślałem, że bogowie nas atakują. Wciąż tego nie rozumiem. To było tak, jakby cały świat stracił nadzieję.
– Ale On już nie żyje, więc ten problem mamy za sobą – stwierdziła jak zawsze praktyczna Dorit.
– Mam nadzieję, że masz rację – na widok zamglonego spojrzenia i pustego wyrazu twarzy żołnierza Lea wzdrygnęła się, jakby sama była świadkiem tamtej chwili. Hugo potrząsnął głową i otworzył dłonie, rozkładając je przed sobą wnętrzem do góry.
– Ale kiedy tu jechałem i tylko księżyc oświetlał mi drogę, miałem uczucie, że już zawsze będą nam towarzyszyć problemy.
Lea weszła do sypialni Proculi, otworzyła okna, wpuszczając chłodną morską bryzę i wyłożyła świeżą pościel, przygotowując wszystko na przybycie swej pani. Przymocowanym do paska kluczem otworzyła komorę w ścianie i odliczyła sześć srebrnych denarów. Zanotowała tę sumę na zwoju, który zostawiła w komorze, kiedy żona namiestnika powierzała jej kontrolę nad domowymi finansami. Wcześniej nikt ze służby nigdy nie prowadził takich rachunków. Wiedziała o tym, ponieważ przed nią kontrolę nad pieniędzmi sprawowała Dorit, a ona nie umiała czytać ani pisać. A poprzednik Dorit też nie spisywał wydatków, ponieważ był złodziejem – ze wszystkiego, co kupował, odliczał sobie coś, co nazywał procentem poborcy podatkowego.
Lea nie miała pojęcia, czy Procula kiedykolwiek zagląda do tego zwoju, bo nigdy nic o tym nie wspomniała. Ale Lea nie mogła sobie pozwolić na ryzyko oskarżenia, nawet gdyby miało się ono okazać fałszywe. Kiedyś jej ojciec został oskarżony przez nieuczciwych wspólników o kradzież, a potem zhańbiony bankructwem. Lea absolutnie nie chciała, by taki skandal był łączony z jej osobą. Policzyła klejnoty i pieniądze, sprawdziła, czy suma zgadza się z jej ostatnim wpisem, po czym zamknęła komorę na klucz.
Kiedy wychodziła z pałacu, strażnicy bacznie się jej przyglądali, ale nie odezwali się. Potrafili być nieokrzesani wobec dziewcząt służących na dworze, zwłaszcza wobec tych, które w ten czy inny sposób nie należały do żadnego z nich, lecz cała służba znała Leę jako bratanicę Piłata, co było prawdą, a zarazem nią nie było. Jej dziadek był bliskim współpracownikiem ojca Piłata. Ojciec Lei jako dorosły został zaadoptowany do rodziny, co było oznaką sympatii całkiem często spotykaną w pewnych kręgach rzymskiego społeczeństwa. A potem nastąpiła ta katastrofa finansowa. W czasie jej trzyletniego pobytu w Judei opowieści o hańbie ojca Lei wciąż krążyły