W pogoni za Harrym Winstonem. Лорен Вайсбергер

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу W pogoni za Harrym Winstonem - Лорен Вайсбергер страница 6

W pogoni za Harrym Winstonem - Лорен Вайсбергер

Скачать книгу

która przysłuchiwała się tej wymianie zdań z szeroko otwartymi oczami i zdezorientowaną miną – codziennie wkładał garnitur i wychodził do biura, że pod tym garniturem miał na sobie parę rozkosznych majteczek z koronkami. Czy to nie porusza cię bardziej niż słowo „majtki”?

      Dopiero gdy Emmy gwałtownie nabrała powietrza, Leigh zdała sobie sprawę, że posunęła się za daleko.

      – O mój Boże, przepraszam, kochanie. Nie chciałam, żeby to zabrzmiało tak okropnie, jak…

      Emmy uniosła dłoń, rozstawiając palce.

      – Przestań, proszę.

      – Byłam taka niedelikatna. Przysięgam, że nawet…

      – Chodzi o to, że wszystko źle zrozumiałaś. Duncan nigdy nie interesował się moimi koronkowymi gatkami. Ani biodrówkami czy szortami, jeśli już o to chodzi. – Emmy uśmiechnęła się szelmowsko. – Ale najwyraźniej darzył uczuciem moje stringi.

*

      – Hej, suko, teraz mogę cię wziąć. – Gilles klepnął Adrianę w ramię, przechodząc obok i niemal wytrącając jej komórkę, którą przytrzymywała między podbródkiem a lewym ramieniem. – I rusz się. Mam ciekawsze rzeczy do roboty niż słuchać, jak uprawiasz seks przez telefon.

      Starsze panie podniosły wzrok znad swych „Vogue’ów” i „Town and Countries”, z dezaprobatą przyjmując to niestosowne zachowanie, tę kompletną ignorancję w kwestii podstawowych zasad własnego wychowania. Podniosły wzrok w samą porę, by zobaczyć, że Adriana odstawia porcelanową filiżankę na spodek i, mając jedną rękę wolną, unosi prawe ramię nad głowę, po czym wystawia środkowy palec. Zrobiła to, nie odwracając się, wciąż pogrążona w prowadzonej rozmowie.

      – Tak, querido, tak, tak, tak. Będzie idealnie, idealnie.

      – Zniżyła głos, ale tylko o pół tonu. – Nie mogę się doczekać, brzmi pysznie. Mmm. Cmok, cmok. – Stuknęła polakierowanym na czerwono paznokciem w ekran dotykowy iphone’a i wrzuciła go do szeroko otwartego worka Bottega Veneta.

      – Kto w tym tygodniu miał szczęście zostać twoją ofiarą?

      – Gilles zapytał o to Adrianę, gdy tylko do niego podeszła. Obrócił krzesło w jej stronę, a ona, świadoma, że skupia się na niej uwaga całego salonu, leciuteńko się nachyliła, pozwalając, by jedwabna bluzka zsunęła się o kilka centymetrów z jej piersi i pupy – całkiem sporej, ale zaokrąglonej i jędrnej tak, że zachwycała mężczyzn – po czym z idealną gracją opadła na skórę.

      – Proszę cię, naprawdę cię to obchodzi? To nudziarz w łóżku, więc tym bardziej nie warto o nim mówić.

      – Ktoś jest dzisiaj w dobrym humorze. – Stanął za Adrianą, przeczesując jej kręcone włosy grzebieniem o grubych zębach, i zwracając się do jej odbicia w lustrze:

      – Rozumiem, że to, co zwykle?

      – Może trochę jaśniejsze wokół twarzy? – Wysączyła ostatnie krople kawy, a potem oparła głowę na piersi Gillesa i westchnęła. – Popadłam w rutynę, Gilles. Zmęczyli mnie wszyscy ci faceci, wszystkie imiona i twarze, których nie wolno pomylić, że nie wspomnę o kosmetykach! Moja łazienka wygląda jak drogeria. Mam tyle różnych opakowań pianki do golenia i mydeł, że mogłabym otworzyć biznes.

      – Adi, kochanie – wiedział, że nienawidzi tego zdrobnienia, więc z rozkoszą używał go przy każdej możliwej okazji – jesteś taka niewdzięczna. Zdajesz sobie sprawę, ile dziewczyn zamieniłoby się z tobą w mgnieniu oka, żeby choć na jedną noc mieć ciało takie jak twoje? Cholera, dokładnie dziś rano czesałem dwie wschodzące gwiazdy towarzystwa, które plotły, jakie to cudowne masz życie.

      – Naprawdę? – Wydęła usta, patrząc na siebie w lustrze, ale wyczuł, że sprawiło jej to przyjemność.

      To prawda, że nazwisko Adriany regularnie pojawiało się we wszystkich liczących się kolumnach towarzyskich – ale cóż mogła poradzić, że fotografowie ciągnęli za nią stadami? I oczywiście znajdowała się na liście gości niemal każdego przyjęcia, promocji, otwarcia czy liczącej się imprezy charytatywnej.

      I tak, gdyby była zupełnie uczciwa, musiałaby przyznać, że w swoim czasie spotykała się z naprawdę bogatymi, wspaniałymi i sławnymi facetami, jednak powszechne założenie, że atrybuty baśniowego życia wystarczą jej do szczęścia, doprowadzało Adrianę do szału. Nie, żeby nie były wspaniałe – albo że skłonna byłaby zrezygnować z choćby jednej sekundy własnej egzystencji – jednak w tak zaawansowanym wieku (zbliżała się do trzydziestki) zaczęła podejrzewać, że może istnieć jeszcze coś innego.

      – Naprawdę. Więc uszy do góry, dziewczyno. Możesz sobie roztaczać anielski czar na imprezach, ale w głębi duszy jesteś zepsutą suką i za to cię kocham. Poza tym na ostatniej sesji zajmowaliśmy się tobą. Teraz moja kolej.

      – Z wysuniętym biodrem niecierpliwie wyciągnął rękę i asystentka, tykowata brunetka z oczami jelonka Bambi i przestraszoną miną, w te pędy umieściła na jego dłoni kawałek folii.

      Adriana westchnęła i ruchem ręki wysłała asystentkę po kolejne cappuccino.

      – No dobrze, a co u ciebie?

      – Jak miło, że pytasz! – Gilles pochylił się i pocałował ją w policzek. – Niech pomyślę. W kwestii poszukiwań męża postanowiłem skupić się na facetach, którzy są już w poważnych związkach. Oczywiście to dopiero początek, ale mam już pewne pozytywne rezultaty.

      Adriana znów westchnęła.

      – Czy nie wystarczy singli, żeby zapewnić ci zajęcie? Czy naprawdę musisz bawić się w niszczyciela?

      – Wiesz, jak to mówią, kochanie, jeżeli nie możesz mieć szczęśliwej rodziny, to jakąś zniszcz.

      – Kto tak mówi?

      – Ależ ja oczywiście. Nie dowiesz się, co znaczy męska radość z dobrze zrobionej laski, dopóki nie zobaczysz faceta, któremu ktoś obciągnął ostatnio dziesięć lat temu.

      Adriana roześmiała się i szybko spuściła wzrok na kolana. Zawsze udawała nonszalancję i starała się sprawiać wrażenie, że wyraziste i bezpośrednie opisy gejowskiego seksu w wydaniu Gillesa jej nie bulwersują, ale w gruncie rzeczy czuła się z tym trochę nieswojo, co z kolei ją irytowało. Winą za to staroświeckie podejście do erotyki obarczała rodziców, którzy, choć wielkoduszni w kwestiach finansowych i wydający pieniądze w wyrafinowany sposób, nie należeli do pionierów obyczajowych. Oczywiście w kwestii własnego życia miłosnego nie była specjalnie konserwatywna – straciła dziewictwo w wieku trzynastu lat i od tamtej pory spała z dziesiątkami facetów.

      – Naprawdę uważam, że coś w tym jest. – Gilles z przechyloną na bok głową i czołem zmarszczonym w skupieniu zręcznie układał kawałki folii wokół jej twarzy, formując srebrną aureolę.

      Adriana przywykła do częstych zmian dokonywanych przez Gillesa „w stylu życia” i uwielbiała relacjonować je dziewczętom. Poprzednie

Скачать книгу