(Nie)pamięć. Марк Леви

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу (Nie)pamięć - Марк Леви страница 11

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
(Nie)pamięć - Марк Леви

Скачать книгу

Josh, zerkając na jedną z kamer filmujących salę.

      Sale zebrań, przestrzeń do pracy i laboratoria połączone były wewnętrzną siecią umożliwiającą wszystkim uzupełnianie bądź konsultowanie raportów z doświadczeń prowadzonych przez ogół badaczy. Żaden jednak sprzęt nie mógł się połączyć ze światem zewnętrznym. W każdy wtorek wieczorem komisja wybierała zaawansowane projekty uznane za najbardziej obiecujące, aby przedstawić je wspólnocie badaczy, którzy mieli obowiązek niezwłocznie się z nimi zapoznać.

      – W dzisiejszych czasach nie ma osiągnięć w nauce, które nie byłyby owocem pracy zespołowej i nie obejmowały wielu dyscyplin – wyjaśnił kiedyś profesor Flinch, jedyny „szef”, jakiemu musieli składać sprawozdania. – Zapewne to, co odkryjecie, dla was nie będzie przedstawiało żadnej wartości, za to być może okaże się bardzo przydatne dla jednego z waszych kolegów. W zamian za środki i przyznaną wam tutaj swobodę popuszczania wodzy fantazji nie ma miejsca na własne ego. Longview to zespół. My nie wymyślamy przyszłości, my ją badamy. Ta wyjątkowa szansa, którą wam dano, wymaga od was ogromnej pokory. Dla kogoś, kto złamie tę zasadę, nie ma tu miejsca, nigdy o tym nie zapominajcie.

      Joshowi, wpatrzonemu w czerwoną diodę kamery, wydawało się, że nadal słyszy te słowa.

      – Nie popadaj w paranoję – westchnął Luke. – Nie sądzę, żeby ktoś szpiegował każdy nasz ruch. A poza tym przecież niczego nie ukrywamy. Ja chcę tylko dać nam czas, żeby się upewnić, czy rzeczywiście dokonaliśmy czegoś ważnego. Wolę już takie ryzyko, niż narazić się na ośmieszenie przed innymi.

      – Oddzieliliśmy za pomocą zimna cztery tysiące neuronów pobranych z mózgu szczura, zdołaliśmy je umieścić na krzemowych mikropłytkach, przywróciliśmy do życia w cyklu wzorowo starannego ogrzewania, dostarczyliśmy im niezbędne substancje odżywcze, aby się obudziły i przetrwały, po czym neurony wzajemnie spontanicznie się połączyły, aby się między sobą komunikować, a ty się boisz, że się ośmieszysz?

      – W sąsiednim laboratorium – szepnął Luke – sześcioro naszych kolegów powtórzyło eksperyment Mussy-Ivaldiego, ale tym razem przy użyciu sond akustycznych. Kiedy emitują określone sekwencje dźwięków, ich mały robot posuwa się do przodu, obraca się w prawo albo w lewo, cofa. Jedynym procesorem ich androida jest mózg płaza trzymany w pożywce. Ogłoszą to jutro, nie chcę, żeby nam skradli wystąpienie, to wszystko.

      – Zdaje się, że masz prawdziwy problem z wiarą we własne siły. Ale zrobimy, jak chcesz. Te dupki obok naprawdę miały aż takiego farta?

      – Słyszałem, jak sobie gratulowali na korytarzu.

      – Może po prostu chcieli cię wkurzyć.

      – Nie, zapewniam cię, że w moim otoczeniu tylko ty jeden lubisz wkurwiać ludzi.

      Josh odciągnął Luke’a w martwy punkt kamery.

      – Jutro zbierzemy dziesięć mikropłytek na szerszej płytce i połączymy je ze sobą. Rzucimy im jakiś prosty algorytm i zobaczymy, co zrobią. Będziemy musieli zmierzyć ich moc obliczeniową, a przede wszystkim sprawdzić, czy kiedy są ze sobą połączone, rośnie ona w postępie liniowym, logarytmicznym czy wykładniczym.

      – A potem? – zapytał Luke.

      – Postaramy się skopiować to, czego nauczyliśmy je robić, na prostych elementach elektronicznych. A teraz wracajmy, jestem wykończony, ostatniej nocy mało spałem.

      Ledwie samochód znalazł się poza zasięgiem zagłuszaczy sygnału, którymi kompleks był naszpikowany, Josh sprawdził komórkę. Hope nie zostawiła wiadomości.

      – Spałeś z nią? – zapytał Luke, wjeżdżając na autostradę.

      Josh schował telefon do kieszeni kurtki i opuścił szybę.

      – Czyli z nią spałeś – skwitował Luke.

      – A kto ci powiedział, że byłem z Hope?

      – Właśnie się zdradziłeś, a poza tym żadne z was nie było na zajęciach.

      – Nie martw się, ona nie chce z nami pracować – wyznał w końcu Josh.

      – Ustaliliśmy, że to ja mam z nią o tym porozmawiać. Co jej powiedziałeś?

      – Nic szczególnego, to była tylko ogólna rozmowa o tym, co mnie interesuje.

      – Rozmawialiście wyłącznie o seksie?

      – Czasami prawdziwy z ciebie palant, Luke. Nie, właściwie dość często.

      – Skoro nic nie chlapnąłeś, to na co powiedziała „nie”?

      – Nie powiedziała „nie”, po prostu wyczułem z jej strony wrogość. Przypuszczam, że to kwestia etyki.

      – Bo źle się do tego zabrałeś. Gdybyś zostawił to mnie…

      – W takim razie przekonaj ją, skoro jesteś ode mnie sprytniejszy. A poza tym zdaje się, że powinienem wybrać między naszym projektem a własnymi uczuciami.

      – Wreszcie dochodzimy do sedna!

      – Wątpię, żebyśmy przy tej ślimaczej prędkości, z jaką się wleczesz, gdziekolwiek doszli.

      – Wiedziałem, że jak tylko postawię ci ten warunek, będziesz myślał o jednym: jak go złamać. Teraz wszystko jest jasne.

      – Może dla ciebie, dla mnie niezupełnie. Spodziewałem się, że zostawi mi wiadomość… Zaraz, zaraz, czy to była manipulacja?

      – Hope coś do ciebie czuje. Jak można być aż takim idiotą, żeby w to wątpić? Skoro spędziliście ostatnią noc razem, przypuszczam, że raczej nie dlatego, że miała ochotę na szybki numerek.

      – Co ty możesz o tym wiedzieć?

      – Bo co, właśnie taki miałeś zamiar?

      – Ależ skąd – oburzył się Josh. – Przynajmniej raz jestem poważny, naprawdę poważny.

      – Przecież właśnie to powiedziałem, nareszcie dochodzimy do sedna! Cieszę się, że nie tylko ja zrobiłem postępy w ciągu ostatniej doby.

      – Czy już ci mówiłem, że czasami naprawdę działasz mi na nerwy?

      – Wiele razy, ale wcale się tym nie przejmuję.

      – Nie zmieniaj tematu. Ten warunek był wyłącznie po to, żeby…

      – Ile czasu byś potrzebował, zanimbyś wskoczył z nią do łóżka, gdybym nie wtrącił swoich trzech groszy? A teraz, skoro nie możesz już wątpić w moje talenty, pozwolisz mi ją także zmanipulować, aby nabrała ochoty na przyłączenie się do naszych badań? Jeżeli chcemy zyskać na czasie, potrzebujemy wsparcia.

      – Ta twoja chęć rywalizacji jest wręcz chorobliwa.

      – Uważasz,

Скачать книгу