Katolik Prusak Nazista. Adam Wielomski
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Katolik Prusak Nazista - Adam Wielomski страница 22
2) Traktowanie Kościoła jako państwa archetypicznego. Konsekwentne jest u Carla Schmitta postrzeganie Kościoła katolickiego jako bytu prawno–publicznego. Możność zawierania sojuszy politycznych znamionuje państwo zdolne do wyznaczania wrogów publicznych (para pojęć Freund–Feind)290. Kościół zachowuje się jak państwo, prowadząc politykę i mimo tego, że jego struktury znajdują się wewnątrz suwerennych państw. Funkcjonuje jako uniwersalna korporacja wewnątrz państw, prowadząc w ich środku działania polityczne. Kościół to państwo w państwie. Ten status wynika z faktu, że „reprezentuje na ziemi osobę Chrystusa. Stąd czerpie prawo do własnej niepowtarzalnej siły i godności. Może prowadzić negocjacje z instytucjami państwa jak równorzędny partner”291.
Carl Schmitt dowodzi, że pośród katolików przez prawie 2000 lat utrzymuje się myśl o potrzebie istnienia suwerennego eklezjalnego państwa w państwach chrześcijańskich292. W tym momencie opis Kościoła katolickiego przekracza granice weberowskiej narracji pozytywistycznej, przekształcając się w nieskrywany zachwyt, stanowiący refleks wpływu ultramontańskiego środowiska, z którego katolicki konserwatysta pochodził i jego skutecznej walki o zachowanie autonomicznego bytu w epoce Kulturkampfu, gdy Kościół katolicki wytrwał w starciu z aparatem nowoczesnego państwa. Schmitt jawi się nam teraz jako nadreński katolik, który cały czas ma przed oczami doczesne rządy w istniejącym do 1870 roku Państwie Kościelnym. Nietrudno dostrzec między wierszami jego autentyczny zachwyt nad ideą uniwersalnego imperium papieskiego Grzegorza VII, Aleksandra III, Innocentego III i Innocentego IV. W końcu „Kościół rzymskokatolicki jako historyczna całość, ale również jako aparat administracyjny, stanowi kontynuację uniwersalizmu rzymskiego imperium”293.
W pierwszej połowie lat 20. Carl Schmitt patrzy na świat przez pryzmat ideałów Kościoła mediewalnego i kontrreformacyjnego budującego uniwersalne państwo, znajdujące się wewnątrz państw terytorialnych, z papieżem jako uniwersalnym suwerenem. Schmitt widział wtenczas w Kościele średniowiecznym i kontrreformacyjnym – opisanym prawnie przez kanonistów i scholastyków – ideę wielkiego imperium, nowego Rzymu podbijającego świat. Trudno nie wyczuć w jego pismach z tego okresu nostalgii za epoką papalistycznej teokracji.
Nostalgia ta nie jest jednak oderwana od empirycznej rzeczywistości. Schmitt przecież dobrze wie, że katolicy nie stanowią nawet połowy obywateli Niemiec, a i pośród nich większość jest skażona liberalizmem i nie opowiedziałaby się już za powrotem do epoki gregoriańskiej czy potrydenckiej. Apologia katolicyzmu jako państwa w państwie nie służy mu do wysunięcia romantycznego i idealistycznego postulatu odbudowy mediewalnej teokracji. Służy mu do uprawomocnienia postawy politycznej katolików wobec upadłego w 1918 roku protestanckiego cesarstwa, zbudowanego przez Prusy. Schmitt zauważa, że quasi–etatystyczny status Kościoła w pewien sposób organizacyjny upodabnia wspólnotę katolicką do partii komunistycznych, które także nie uznają suwerennego państwa za byt, któremu należy się najwyższa lojalność. Komuniści tworzą rodzaj ateistycznego kościoła, czyli podobne państwo w państwie jak Kościół katolicki – tyle że hołdujące odmiennej aksjologii – ponieważ ich świadomość ideologiczna przeważa nad poczuciem, że są najpierw Niemcami294. Poczucie lojalności wobec Rzymu i dogmatu stworzyło identyczne poczucie pośród katolików epoki Kulturkampfu, dla których prusko–protestanckie cesarstwo wilhelmiańskie także nie było prawdziwą ojczyzną, a więc i najwyższym punktem politycznej samoidentyfikacji. Schmitt zachwyca się monarchą z Watykanu reprezentującym Chrystusa, a nie prezydentem Republiki Weimarskiej reprezentującym wyborców.
6. Resumé okresu 1918–1925
W omawianych w tym rozdziale książkach i artykułach Carl Schmitt rozprawia się z liberalizmem politycznym, kulturowym i ekonomicznym, a także – już jako prawnik – czyni pierwsze przymiarki do totalnej rozprawy z liberalizmem w naukach prawnych, a mianowicie z neokantyzmem i pozytywizmem (H. Kelsen, H. Krabbe, H. Preuß)295. Ten ostatni element, na razie dopiero ledwo zaznaczony, stanowi zapowiedź jego przyszłych zażartych sporów – toczonych przez całą następną dekadą – z pozytywizmem prawniczym jako dominującą doktryną prawno–polityczną i osobiście z jego głównym niemieckojęzycznym reprezentantem, a mianowicie z austriackim socjaldemokratą żydowskiego pochodzenia Hansem Kelsenem. Ten ostatni powoli wyrastał w jego oczach na największego przeciwnika w teorii nauki o państwie, prawie publicznym i konstytucyjnym.
Hiszpański badacz José Luis Villacañas uznaje napisane w tym okresie prace Schmitta za wyraz jego „polityki katolickiej”296. Trudno się z tym poglądem nie zgodzić. Potwierdzają go także inni badacze i biografowie, dostrzegający ówczesne fascynacje nadreńskiego konserwatysty Kościołem rzymskim i eklezjologią katolicką jako prawzorem dla organizacji i uporządkowania nowoczesnego państwa297.
Postawiliśmy w tym rozdziale hipotezę, że fascynacja ta jest refleksem młodzieńczego zachwytu nad instytucją, która skutecznie oparła się skoncentrowanemu natarciu ze strony Bismarckowskiej II Rzeszy. Nie ma wątpliwości, że dla młodego katolickiego prawnika Kościół katolicki był wzorcem, politycznym archetypem tego, co jest konieczne dla uporządkowania wspólnoty i nadania jej formy, czyli ustroju. Oto, pisze Schmitt, źródło „porządku i dyscypliny, dogmatycznej klarowności i precyzyjnej moralności”298. Jak zauważa Karl–Egon Lönne, cenione i wypunktowane są w Schmittiańskim opisie Kościoła przede wszystkim takie pojęcia jak „hierarchiczny porządek” i „forma prawna”299. Innymi słowy: podziw młodego prawnika budzą katolicka eklezjologia, prawo kanoniczne i uregulowana, precyzyjna i niebudząca wątpliwości obiektywna i nieomylnie podana dogmatyka. Nie inspirują go – jak się nam wydaje – apostołowie, Ojcowie Kościoła, wielcy mistycy, prorocy i święci, lecz wielcy katoliccy kanoniści. Nie budzą jego aplauzu ludzie wiary, lecz ludzie ksiąg. W Kościele nie pociąga go ani modlitwa, ani asceza, lecz łacińskie prawnicze teksty. Problem ten wymaga szerszego zbadania.
Rozdział III. Kwestia źródeł i ortodoksji katolickiego konserwatysty
1. Źródła religijno–kanonistyczne formacji katolickiej
Zakończyliśmy poprzedni rozdział konkluzją, że Carla Schmitta w katolicyzmie nie pociągali apostołowie i mistycy,
288
K. Grzybowski, B. Sobolewska,
289
Na temat pontyfikalnej polityki
290
C. Schmitt,
291
C. Schmitt,
292
293
294
295
C. Schmitt,
296
J.L. Villacañas,
297
U. Bröckling,
298
C. Schmitt,
299
K.–E. Lönne,